sobota, 21 lutego 2015

2. Your bias?

Dni dla BriDs zaczęły się zlewać. Trwały próby, wyczerpujące treningi i męczące uwagi trenerów. Także wszystko stało się bardziej skomplikowane, gdy na każdym kroku spotykały kogoś, kto jest znanym na całym globie. To nadal było dla każdej z nich niewiarygodne, a każdemu minięciu się z koreańskimi idolami towarzyszyły niezapomniane dreszcze, wywołujące falę lodowatego potu.
- Red Velvet mają te swoje kolorki – SangJoong zaczął nerwowo gmerać w swej podręcznej torbie, gorączkowo szukając czegoś niesamowicie cennego, gdy pięć dziewcząt obserwowało go z nieokiełznaną ciekawością. – EXO ma moce, dobrze pamiętam…? – Spytał jakby sam siebie na odchodne, wyciągając cały dobytek na stół, by ułatwić poszukiwania. - …Ale my mamy coś lepszego, prawda? – Uśmiechnął się pod nosem, uniósłszy dumny wzrok już ze zdobyczą w ręku.
Menager uchylił grafitowe wieczko, a pod nim ukazało się pięć srebrnych, niesamowicie delikatnych bransoletek, a na każdej z nich…
- …To nasze zwierzęce drugie-ja! – Zapiszczała z wesołością Jelly, łapiąc swą biżuterię z jasnoszarą zawieszką orła, radośnie kołyszącą się w jej dłoni.
Idea „zwierzęcego drugiego-ja” była dość prosta, jako że BriDs także pragnęło być na swój sposób rozpoznawalne, pojawił się pomysł hybryd.
Każda z dziewcząt posiadała swój zwierzęcy odpowiednik, niekoniecznie odpowiadający rokowi urodzenia, lecz bardziej pasujący do ich charakteru. 
- Chciałbym, żebyście nosiły je jak najczęściej – SangJoong wręczył Quinn ozdobę z kasztanowym koniem, a ta podała Sujan jej wijącego się węża. – Niech i tu wiedzą z czym was kojarzyć. – Z troską obserwował jak jego podopieczne zapinają biżuterię na lewych nadgarstkach, gdy po krótkiej chwili, jakby nagle coś sobie przypomniał, sięgnął do kieszeni swego ciemnego garnituru. - …No a ja będę miał was wszystkie tutaj. – Z palców zwisała mu także bransoletka, choć odrobinę inaczej stworzona i oczywiście jako jedyna posiadająca na sobie wszystkie zwierzęta.
Jun w końcu umocowawszy się z zamkiem swej lwiej ozdoby, odezwała się z ekscytacją, odgarniając burzę niebieskich włosów.
- Na planie teledysku też mamy je mieć?
Nie odpowiedziało jej nic prócz pełnego politowania uśmiechu menagera, sugerującego, że powinna sama dać sobie odpowiedź, nim ruszył w przeciwnym kierunku, pozwalając dziewczętom zająć się sobą.
- …Niech i tu wiedzą z czym was kojarzyć… - Mruknęła Sujan, sącząc kawę przy drewnianym stole. - …Gdyby tylko nas ktokolwiek zauważył – Spojrzała na swego pełnego tajemniczości węża. – a co dopiero kojarzył… - Dokończyła w myślach, gdy zza ściany usłyszała krzyk Jun.
- Su, zobacz! – W jej głosie słychać było ból, żal i rozpacz. – Albo nie, bo zmienisz ultimate’a…
Sujan uśmiechnęła się krzywo, ruszając ze spokojem w kierunku ich pokoju. Z chęcią by się przeżegnała, widząc jego stan. W niczym nie przypominał schludnego i zawsze czystego pokoju Quinn i Geeny. Był kompletnym przeciwieństwem. I choć wszystkie trzy wiedziały, że gdy wparuje tu liderka, będzie mogiła, nigdy jeszcze nie zapanował tu ład i porządek.
- Widziałam – Su odparła ze znużeniem, widząc zdjęcie zza pleców Jun. – wygląda niesamowicie. – Dodała z większym naciskiem, mrużąc gniewniej wzrok w kierunku tyłu głowy przyjaciółki, na co ta prychnęła ze śmiechem.
- Wygląda jak ken – zaśmiała się sama z siebie, zamykając witrynę. – ten od lalki Barbie…
Jelly rzuciła śnieżnobiałą poduszką w niebieski punkt, który był głową Jun.
- Sama wyglądasz jak ken, przestań – uśmiechnęła się, widząc zdziwiony wyraz twarzy dziewczyny, gdy na jej twarzy wylądowała góra puchu, a zaraz po tym wszystkie trzy przyjaciółki uniosły kąciki ust.

***

Każda z członkiń BriDs siedziała na osobnym, czarnym skórzanym fotelu z zamkniętymi oczyma, grzecznie czekając na koniec przygotowań.
Chyba w końcu mogły powiedzieć, że wszystko było dopięte na ostatni guzik, a one gotowe na swój spektakularny debiut. Denerwowały się okrutnie, gdyż nigdy nie występowały przed kamerą, która zarejestruje każdy ich ruch, a co najważniejsze miały udawać, że ona nie istnieje i zachowywać się zwyczajnie, tak jak zwykle. To był aspekt, którego najbardziej się obawiały, lecz jednocześnie pragnęły jak najszybciej skończyć nagrywanie teledysku, by zobaczyć soczyste owoce swej ciężkiej pracy.
- Gotowe – Po sali rozniósł się głos jednej z charakteryzatorek, a dziewczęta jak na komendę rozchyliły powieki.
Każda z nich miała rozpuszczone włosy i makijaż specjalnie dobrany do kreacji, które w pierwszej scenie znacznie różniły się od siebie.
Artystki miały na sobie gorsety, idealnie podkreślające kształty każdej z nich, mające imitować zwierzęce odpowiedniki, wysokie czarne koturny i specjalnie porozdzierane, jasne luźne jeansy.

- Geena, spróbuj w swoich ruchach pokazać grację pantery – poinstruował ją nadzorujący wszystko mężczyzna, objaśniając swą strategię. – W komputerze stworzymy wasze zwierzęta, z których macie potem jakby wypełznąć, rozumiesz? – Spróbował pomóc sobie gestykulowaniem rękami z prawdziwą głębią uczuć. – Spróbuj się jakoś przemienić z pantery w siebie…po prostu jak hybryda, dasz radę? – Zmierzył każdą po kolei wymagającym wzrokiem, nim krzyknął na kogoś, by inaczej ustawił reflektory. -  Wy także macie takie zadanie, więc zastanówcie się nad waszymi fragmentami. Akcja! – Krzyknął ochryple, gdy przed kamerą pojawiła się Geena w czarnym jak smoła, skórzanym gorsecie, próbując za wszelką cenę nienagannie odegrać scenkę przeobrażania się.
Reszta dziewcząt przyglądała się temu, tłumiąc śmiech, choć wiedziały, że gdy kamera pojawi się przed ich oczami, nie będzie im do śmiechu.
Quinn chwilę później zdawała się wciągnąć w rozmyślania na temat energiczności końskich ruchów, a w tym samym czasie Geena już najzwyczajniej w świecie stała naprzeciw obiektywu , śpiewając swą część singla „Hybrids”, nie zacinając się, ani nie śmiejąc. Była taka naturalna.
- Mama Geeny jest aktorką. – Powiedziała Quinn, skończywszy nucić swą partię, gdy zobaczyła wpatrzone jak w obrazek trzy dziewczyny.

- Jak to możliwe, że nawet Sujan dobrze prezentuje się przed tą kamerą? – Zapytała zrzędliwie Jun, penetrując z wielką gulą w gardle, uśmiechającą się z wyniosłością przyjaciółkę, podczas jej wokalnej solówki.
Jelly prychnęła, chichocząc.
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale najbardziej zrzędzi nasz visual. – Szturchnęła ją żartobliwie, gdy Sujan wyciągała swój ostatni ton, wykonując podniosły ruch ręką, nim… psiknęła.

- Zaraz się zsikam, przysięgam – Gwarantowała Jun, ledwo łapiąc oddech ze śmiechu, kucając z bezradnością, gdy ekipa musiała ponownie nagrywać owe ujęcie, lecz w końcu ruszyła w ich kierunku uśmiechnięta Su w swym szmaragdowozielonym gorsecie i ciemną szminką na ustach.
- Co za… - Westchnęła ociężale, opierając się o przyjemnie chłodny parapet. - …Miałam wrażenie, że zaraz ci wszyscy ludzie wybuchną śmiechem na te moje wczuwanie się w rolę sprytnego węża. – Zaśmiała się ironicznie, gładząc zieloną kreację, nim omiotła spojrzeniem wygląd przyjaciółki, która czekała na nagranie jej własnych ujęć.
Gorsecik Jun miał kolor brudnego beżu, wykonany z delikatnego materiału, ozdobionego lekko ciemniejszą koronką.
- Ej – Stuknęła ją zachęcająco łokciem, widząc przestrach w oczach. – no pokaż im, że naprawdę jesteś… - Ale niestety nie było dane jej skończyć, gdyż niebieskowłosa wybuchła bombą śmiechu, obserwując nagrywanie.
- Przepraszam, przepraszam – Jelly śmiejąc się sama z siebie, w żałującym geście uniosła ręce, przygotowując się do swej tanecznej solówki. Czekała w skupieniu, czekając aż rozbrzmi muzyka, lecz gdy to się stało, nie wiedząc dlaczego, odczekała z dobre trzy sekundy nim zaczęła gonić za rytmem, co wyglądało komicznie, gdy próbowała nadążyć, przyśpieszając swe ruchy. Jej słodka niewinność i uroczy optymizm przy pomyłce doprowadził do rechotu nawet ekipę nagrywającą.
- Idzie wam naprawdę świetnie – Zauważył SangJoong, obserwując jak Jun stara się przelać swój lwi temperament na sposób rapowania. – Może być tak, że w przeciągu tygodnia, klip wyląduje na youtube… - W tym samym czasie Jun nie do końca kontrolowanie zarzuciła głową do przodu, chcąc efektywnie zakończył swoje solo, jednak połowa jej niebieskiej czupryny wylądowała na czole. - …A może być tak, że za miesiąc. – Dodał, obserwując z uśmiechem, jak dziewczyna śmiejąc się odkopuje swą twarz, a przy niej już stoi grupa charakteryzatorek.
- Naprawdę jest szansa, że wystąpimy na SM Stuff w Shang Haiu? – Zagadnęła swym odpowiedzialnym tonem Quinn, bez ogródek zmieniając temat rozmowy menagera, który zdecydowanie odwlekał z tą informacją. Jego twarz omiotła niedostępność i zmieszanie, choć oczy były stanowcze, gdy liderka lustrowała go spojrzeniem.
Długo zwlekał z odpowiedzią, a gdy jego usta rozwarły się, nie można było usłyszeć z nich niczego istotnego.
- Mam nadzieję, że reszta dziewczyn nie ma o tym pojęcia? – Spytał z opanowaniem, nie patrząc w jej stronę, jednak gdy Quinn powoli pokręciła głową, spojrzał na nią kątem oka. – Nie chcę, żebyście się nastawiały. To duża presja, stres… duszno i gorąco… - Zaczął wymieniać powoli, robiąc krótkie przerwy na żałosny uśmiech, gdy Sujan zahaczyła butem o ciągnący się kabel i podczas widowiskowej choreografii runęła na ziemię jak drąg. - …Na wielkie koncerty trzeba się też psychicznie przygotować… Nie wyobrażam sobie omdleń i rzygów moich dziewcząt na tak wielkim wydarzeniu, Quinn. – Postawił sprawę jasno, choć w odrobinę ordynarny sposób. Jednak tylko taki porządnie pomógł liderce umilknąć i nie ciągnąć tego tematu. Ukłoniwszy się sztywno menagerowi, z kamienną miną ruszyła ku swym przyjaciółkom, gotowa nagrać grupową część teledysku.
Wkręcimy się na ten koncert. Pomyślała stanowczo, powoli uśmiechając się sama do siebie. Wystąpimy na nim.


***

- Mówiłam, żebyśmy się tam przebrały – Pisnęła Jelly, rozglądając się na boki z roztrzęsieniem, pokracznie starając się zakryć swój poszarpany, szarawy gorset.
- Masz makijaż – Odezwała się Geena pewnym głosem, choć też nerwowo się obejrzała. – nikt cię nie pozna.
Jedyne, które były pewne tego jak wyglądają, to Quinn, Jun i Sujan, które nie uczestniczyły w tej wymianie zdań, czując się pewnymi siebie.
- Cały czas mi się wydaje, że ten korytarz jest identyczny co ten przed chwilą. – Srebrnowłosa Maknae ponownie zamruczała podejrzliwie, penetrując wzrokiem przejście.
Tym razem odpowiedzi udzieliła jej troskliwa liderka.
- Jelly, jesteśmy ciągle na parterze. – Uśmiechnąwszy się lekko, ruszyła dalej, choć Jelly nadal była zdania, że minie jeszcze sporo czasu nim dokładnie zapamięta ścieżki SM’u. Minęły recepcję i skręciły w prawo.
Recepcja! Zaklaskała w myślach, zatrzymując się raptownie. Na pewno tam znajdzie jakąkolwiek wskazówkę jak rozpoznawać poszczególne korytarze, a może  nawetotrzyma jakąś broszurę, która umożliwi jej szybsze drogi. „Bez obaw, znamy budynek jak własną kieszeń!” Przypomniały jej się własne słowa. Jelly wtedy także spóźniła się na próbę, myląc się co do znajomości  tej kieszeni…Odnalezienie właściwej drogi zajęło jej przeszło dziesięć minut, a spędziła już tu tak sporo czasu. To było aż nieprawdopodobne, by ciągle nie być w stanie zapamiętać wszystkiego perfekcyjnie i jednocześnie głupie, że mieszkając tu, zamierzała prosić o pomoc recepcjonistki.
- …Czyli gdybym poszła w lewo, to też bym trafiła? – Dopytywała swym gładkim głosem, a odpowiedziało jej przymilne kiwnięcie głową kobiety za ladą. -…W lewo, w prawo i prosto… Przecież to jest banalne. – Skwitowała, kłaniając się z wdzięcznością, by ruszyć własną no i nowo poznaną drogą w kierunku dormu, gdy nagle, jednocześnie zderzyła się z kimś, gdy ten zwracał się do pracownicy, lekko skinąwszy głową.
- W celach służbo… - Wskazał palcem w stronę drzwi, gdy poczuł na sobie ciężar dziewczyny.

- Zaraz – Jun odwróciła się za siebie, próbując jakkolwiek poluźnić gorset, by pozwolić sobie na głębszy wdech. – gdzie Jelly?

Srebrne włosy zostały z prędkością światła odrzucone do tyłu, gdy dziewczyna mocno zadarła głowę ku górze, czując jak traci wszelkie płyny w gardle, a dłonie zalewa fala potu.
Oczy zamieniły się w nieobecne, okrągłe guziki, a usta lekko się rozszerzyły, gdy po chwili oprzytomniała, zakrywając buzię rękoma.
- Baekhyun – Zdołała wyszeptać z niedowierzaniem, wpatrując się w roześmianą twarz chłopaka, która na wieść jego imienia zamieniła się w tak samo zdziwioną jak Jelly.
Zachłysnął się powietrzem, wypowiadając słowa:
- Ty, ty znasz moje imię? – Wytrzeszczył oczy, łapiąc dłonią pierś, gdy w tym samym czasie dziewczyna pojąwszy żart niemrawo zaśmiała się, czując jak swawolnie poziom napięcia z niej opada, a Baek uśmiechnął się wesoło, choć następnie z zakłopotaniem oblizał dolną wargę.
- …Byłeś moim biasem przez trzy lata. – Wyparowała nie wiedzieć w jakim celu, nim zrozumiała bezcelowość tej informacji, a na jej twarzy wypełzł malinowy rumieniec. Był od niej wyższy o niemal głowę.
Chłopak rozwarł usta, chcąc odpowiedzieć, ale po ułamku sekundy je zamknął, a Jelly nie mając pojęcia co powinna uczynić, stała jak słup soli, pozwalając, by paraliż objął ją całkowicie.
- Teraz nie jestem? – Spytał w końcu z powagą w głosie, choć wyraz jego twarzy na zawsze pozostał radosny, nawet jeżeli tak się nie czuł. Nie potrafiła tego ocenić.
Teraz role się odwróciły; Jelly zapowietrzyła się jak balon. Nie miała pojęcia, czy w świecie artystów istnieje stwierdzenie ‘bias’. Czy EXO ma swojego biasa w Super Junior czy Shinee? Nie miała zielonego pojęcia, a nie było takiej opcji, by zbłaźnić się przed kimś takim jak Baekhyun.
Gdy już gotowała się do ostatecznej odpowiedzi, gotowa zostać uznaną za pośmiewisko przez koreańskiego idola, w jej uszach rozległa się muzyka głosu Quinn.
- Jelly! – Zawołała z ulgą, a za nią zza rogu wypełzła reszta wystrojonych dziewczyn. Baek zlustrował wszystkie uważnie, ale na końcu ponownie zawiesił wzrok na srebrnowłosej, jakby zwyczajnie czekał na odpowiedź.
Ale jej nie uzyskał, bo Jelly niczym potulna córeczka podreptała w kierunku przyjaciółek, powolutku chłonąc po tych przeżyciach. Rozmawiała ze swoim idolem. Twarzą w twarz. W cztery oczy.
Wypuściła powietrze ze świstem, jednocześnie wachlując się dłońmi.

***

- Kogo biasowałyście w EXO? – Zapytała Sujan, przerwawszy czytanie swojej ulubionej książki o Harry’m Potterze, na którą ostatnio miała znikome ilości czasu. Po zobaczeniu Jelly wraz z Baekhyunem zaczęła się zastanawiać nad takimi faktami. Jedyne co wiedziała, to informacja, że Jun najbardziej lubi Chena, ale całe EXO jest dla niej ważne. A co z resztą?
Trwała cisza, w której Quinn szkicowała postaci z mangi, a Geena robiła coś na telefonie. Były jedynymi towarzyszkami Sujan w pokoju, gdyż Jun i Jelly siedziały w ich pokoju, oglądając swą ulubioną dramę po raz setny w życiu.
- Podoba mi się złote serce Lay’a – Odparła łagodnie Quinn, marząc kartkę brudną gumką. – i przemowy Suho.
Dziewczyna uniosła brwi, przenosząc wzrok na Geenę, która jeszcze chwilę milczała niż odrzekła mrukliwie, z powodu opierania twarzy na dłoni.
- Nigdy nie ciągnęło mnie do boys bandów tak jak do girls bandów… - Podniosła wzrok na Su, uśmiechając się szeroko, zbyt miło. - …Ale tak, to lubiłam Luhana. – Wtedy uśmiech spełzł z jej twarzy, a obojętność znowu zagościła.
Sujan nie odpowiedziawszy, z powrotem wryła nos w książkę, czując się winną, że zaczęła rozpamiętywać odejście jednego z członków EXO. Jednakże Hybryda Pantery nie wydawała się mieć jej tego za złe, bo po chwili zaproponowała fance Pottera obejrzenie jednej części filmu, a liderka, która raczej nie była wielką fanatyczką czarodziejstwa, poprosiła tylko o którąś z tych młodszych lat nauki w szkole magii, by i ona mogła cieszyć się wolnym wieczorem z członkiniami.


----------------------------------------

Witam Was wszystkim po raz drugi!
Jak pewnie spostrzegliście, rozdział troszkę krótszy niż poprzedni i ciągle, ciągle nic się nie dzieje:( No ale mogę Was zapewnić, że w trzecim rozdziale już zaczyna się, no wiecie...akcja:D

A teraz nie zatrzymuję nikogo i zapraszam do komentowania. To naprawdę dla mnie istotne.
Jeżeli postaracie się z komciami, następna część już za tydzień!:)
Wasza MoonSeer
PS. Jeżeli macie jakieś pytania, śmiało zadawajcie w komentarzach!


niedziela, 15 lutego 2015

1. BriDs + PRZYWITANIE

Minął  na pozór kolejny, zwykły tydzień na terenie budynku SM Entertainment. Miasto Seul było wypełnione ciepłymi promykami słońca, a jego ruchliwe ulice wypchane ogromnymi korkami. Zza nieskazitelnie czystych okien słuchać było wesołe ćwierkanie ptaków, a co ciekawe był to niemal jedyny dźwięk w sławnej wytwórni, przerywany jedynie ledwo słyszalnymi rozmowami recepcji z parteru. Była opustoszała. No prawie, kilka młodych dziewczyn gniło tam w ten piękny, aż proszący się o wyjście dzień, czując niemałe napięcie.
Jesteśmy zespołem. – Geena odezwała się w myślach, wodząc niepostrzeżenie wzrokiem po reszcie. – Mamy być jednym, a znamy się ledwo rok. – Zatrzymała spojrzenie na ciemnowłosej dziewczynie wylegującej się w łóżku z plikiem nut w dłoniach. Nazywała się Sujan. Nie była wysoka, raczej przeciwnie. Włosy kaskadami opadały jej na piersi, układając się jak mocne, proste druty, okalające jej nieznacznie zaokrągloną twarz.
Z niepewnością przewinęła kartkę, nucąc pod nosem i jednocześnie penetrując ją bystrymi, zielonkawymi skośnymi oczyma. Usta miała dość duże, jednak nie aż tak. Można by rzec, że były pełne, niemal idealne i gdyby nie śliwkowa pomadka na jej ustach, miałyby one barwę czerwieni. Zupełnie naturalnie. Sujan urodziła się w Seulu, choć korzenie miała zagraniczne i znacznie oddalone od Azji - ojciec był Brytyjczykiem i zawsze zachęcał ją do obrania kariery artystycznej, która jak można zauważyć opłaciła się, gdyż teraz śpiewała po cichu ich debiutową piosenkę „Hybrids”, nie dowierzając, że sny się spełniają.
- Gotowe na wstrząs? – Nagle drzwi dormu otwarły się z hukiem a w nich stanęła drobna dziewczyna ze spiralnymi, sięgającymi pępkowi i najbardziej fikuśnymi włosami, jakie Sujan w życiu widziała – Niebieskimi.
Odpowiedziały jej tylko zaciekawione spojrzenia dziewcząt i uczucie tępej niepewności w sercu  każdej z nich. Jun spoglądnęła na wszystkie swymi wielkimi, ciemnymi oczami, nim orzekła, czując jak robi jej się słabo z nerwów. – Jutro wracają. – Zdążyła tylko oznajmić na głuchym wydechu, nim z drżeniem usiadła na krześle, przeczesując czuprynę.
Dotychczas siedząca w ciszy Quinn zachowała zimną krew, dopytując poważnie i stanowczo, plotąc cienkiego warkocza z gęstych i raczej krótkich pastelowo różowych włosów, opierając się tyłem o biurko.
- Jesteś pewna?
Po niedługiej chwili dostała odpowiedź w postaci powolnego kiwania głową bladej jak ściana dormu Jun.
Żołądek każdej z dziewcząt przewrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, nawet jeśli tego konkretnie nie okazały. Co tam żołądek, życie im się odwróciło! Jeszcze kilka miesięcy temu były pospolitymi fankami osób, które za kilka godzin będą za ścianą. Kto wie, może za kolejne kilka miesięcy to będą przyjaciele? Nigdy, przenigdy żadnej nie przeszło przez myśl, że mogłyby znaleźć się na miejscu, w którym teraz siedzą. I choć były pewne, że prawdziwy stres i ciężka praca dopiero nadejdzie, zwłaszcza przed debiutem i pokazaniem się każdemu, to właśnie one wygrały przesłuchanie i to one stworzą niepowtarzalną, muzyczną jedność. Dlatego też Jelly uśmiechnęła się dobrodusznie, wyciągając jedną słuchawkę spod krótkich srebrnych, puszystych włosów.
- Ja tam się cieszę.  – Powiedziała optymistycznie, drapiąc się po czubku nosa. – W końcu usłyszę wokal Baeka na żywo!
Starała się podnieść na duchu wszystkie członkinie jakimkolwiek pozytywnym akcentem i nawet się jej udało. Powoli, jakby od niechcenia na twarzach po kolei Quinn, Sujan, Geeny, a w końcu i Jun wyrosły nieśmiałe uśmiechy, a w oczach pojawił się nikły błysk odwagi.
- Hy? – Odezwała się brytyjskim akcentem Sujan, uśmiechając się dumnie, a odpowiedział jej zgodny chórek, sloganu BriDs:
- Brids!

***

Dziewczęta spędzały ostatnie chwile swawoli bez uciążliwych spojrzeń ze strony innych zespołów, starając się tym nie myśleć. Przyzwyczają się, ot co. Jednak najpierw będą musiały pokazać się profesjonalnym zmysłom członków takich bandów, jak co najmniej Super Junior, Girl’s Generation, EXO, a nawet Red Velvet, które stosunkowo niedawno zadebiutowało.
Dorm BriDs był dość obszerny, jak na pięć osób w nim mieszkających; Kuchnia, w której siedziała Sujan, przygotowując szybką przekąskę dla przyjaciółek była schludna i zawsze czysta, w kolorach bieli, czerni i oranżu.
Ostrożnie ściągnęła z blatu czerwoną tackę obładowaną tostami – korzystały także z ostatnich dni, parszywie szybko zbliżających je do ostrej diety. – i sokiem z pomarańczy dla każdej, kierując się powolnym krokiem w stronę pokoju najstarszych – Geeny i Quinn, gdzie wszystkie oglądały wyemitowany pół roku temu odcinek Weekly Idol z Red Velvet.
Usłyszała śpiew Wendy, gdy Jun w euforii wybiegła zza rogu, krzycząc bez opanowania i oczywiście nie patrząc co się dzieje. Zorientowała się dopiero, gdy całą sobą wleciała w tacę, rozlewając całą zawartość dzbanka z sokiem na Sujan i już pośpiesznie zbierając tosty z błyszczących płytek.
Su zagryzła gniewnie wargę, czując jak jej nos wypełnia woń pomarańczy i widząc swe posklejane włosy. Ale Jun się tym nie przejęła, tylko złapała chrapliwy oddech i ściskając mocno ramiona przyjaciółki, potrząsnęła nią, dalej wrzeszcząc.
- Wrócili!
Oczy czarnowłosej rozszerzyły się, a oddech przyspieszył nieopanowanie. Przez sekundę penetrowała wzrokiem czerń tęczówek Jun, nim przestała dbać o leżącą na podłodze tackę i prześcignęła dziewczynę, mknąc jak błyskawica w kierunku najbliższego okna.
Kwicząc i przepychając się, każda z nich chciała wszystko zobaczyć.
Quinn jako jedyna popędziła do łazienki, gdzie również było niewielkie okienko, choć widocznie wszystkie członkinie aktualnie wyłączyły sprawność myślenia, widząc jak chmara różnych vanów podjeżdża na ogromny parking posesji SMENT.
Pierwszym zespołem, który ujrzała liderka BriDs, po powrocie z SM Tour było Shinee. W następnej kolejności dołączyli do nich niezwykle zmęczeni, ale zdecydowanie w niesamowitych humorach EXO, a od razu na dworze zrobiło się gwarno.
- To Henry! – Usłyszała zza ściany pisk Jun. Niemal potrafiła sobie wyobrazić co wyprawia główna raperka  zespołu.

- Nie machaj tak tymi rękami – Sarknęła zdumiona tym co widzi, Sujan. Zręcznie uchwyciła nieokiełznanie śmigające w powietrzu dłonie Jun, dalej obserwując wylewające się z samochodów gwiazdy. – Zaraz kogoś uderzysz – odezwała się mniej ostro, choć nawet nie zaszczyciła jej spojrzeniem, widząc w oddali ciemnobrązową, niemal czarną jak jej, postawioną fryzurę i uroczy, lekki uśmiech gdy wyłonił się z czeluści wygodnego vana. Dzikość dłoni Jun ustała, co zastąpiła wilgoć w oczach, mozolnie pchająca się na wolność. – To Chen z EXO… - Chlipnęła tylko tęsknie, nim Geena przyjacielsko uścisnęła ją, przyciskając do piersi, jak swe pierworodne dziecko.
- Dziękuję, Jun – Odezwała się kojąco, głaszcząc młodszą po głowie z wyszukaną gracją, a następnie przerwała na kilka chwil. - …Gdyby nie ty, nigdy nie byłabym w stanie nic powiedzieć o tym, jakże mało znanym zespole. – Dodała z równą troską w głosie, nim uśmiechnęła się nikczemnie, chichocząc, gdy Jun prychnęła, doskonale rozumiejąc żart, choć mało było jej teraz do śmiechu.
- To mój ultimate, Geena – Powiedziała, utrzymując w głosie powagę, co nie zdarzało się często. – Od zawsze i na zawsze – Urwała na moment, by jeszcze raz spoglądnąć na parking, lecz tam zobaczyła już tylko Red Velvet, F(x) i kilku członków Super Junior. – Dziwię się, że tego nie rozumiesz. – Dodała, mrużąc oczy.
Nastała denna cisza, w której Jelly z bezradnością i niedostępnością na twarzy zatraciła się w świecie panującym  za szybą, kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem, Sujan prędko pobiegła do łazienki, jakkolwiek się doprowadzić do porządku, przecież wiele rzeczy mogło się zdarzyć jeszcze tego wieczoru, a Quinn na nogach z waty wróciła do pokoju, rzucając się na starannie pościelone łóżko jak worek ziemniaków.
Geena zamrugała szybko, nim odwróciła wzrok, nie wytrzymując mocnego spojrzenia Jun, by odpowiedzieć mętnym, powolnym i nieobecnym pomrukiem.
- Doskonale rozumiem. – Przyciągnęła kolana do brody i jak gdyby nigdy nic włożyła jedną słuchawkę do ucha, uśmiechając się lekko. – Lepiej poćwiczmy jeszcze odrobinę, jeżeli chcemy dobrze wyjść przed Chenem.
W tym uśmiechu na pozór nie było ani odrobiny klasycznego jadu Geeny, choć Jun i tak doskonale wyczuła jego namiastkę, przewracając oczami.
- Nie rozumiem – Zaczęła tonem pełnym wyrzutów, ponownie gromiąc wzrokiem arogancką przyjaciółkę. Choć uwielbiała ją całą, jej zachowanie jednocześnie doprowadzało ją do szału. A kwestia osób ważnych dla niej tak bardzo jak Chen i robienie z niej jakichkolwiek żartów nie na miejscu, rozjuszało ją jeszcze bardziej… Z resztą jak wszystko co przeciągało strunę. Już otwierała usta, by kontynuować, ale zamknął je stanowczy głos Quinn.
- I nie musisz, Jun – Liderka lekko, niemal nienamacalnie pokręciła głową, dając do zrozumienia, że ma spasować i wskazała podbródkiem na framugę  otwartych drzwi, gdyż nawet nie zauważyły, że kilka chwil wcześniej rozległo się pukanie do hebanowych drzwi dormu.
- Przeszkadzam, czy tak? – Zapytał menager BriDs - SangJoong, widząc niedoszłą kłótnię, Sujan, która wyszła z łazienki w  puszystym panterkowym szlafroku oraz rozsypane tosty na tacce i płytkach w akompaniamencie soku pomarańczowego. Zmierzył karcącym spojrzeniem liderkę. – Dziewczyny, mam nadzieję, że pamiętacie o dzisiejszym treningu – Obrzucił niedowierzającym spojrzeniem szlafrok i mokre włosy, nim odwrócił wzrok swych brązowych tęczówek, by przyjrzeć się strojom pozostałej trójki, sterczącej pod oknem. – Umyłaś się, przed treningiem? – Zdumiał się, przytrzymując czoło prawą dłonią. – A ty, Jelly? Ćwiczysz w sukience? – Na jego czole wystąpiło kilka zmarszczek, choć ich menager dopiero przekroczył trzydziestkę.
Quinn zabrawszy duży zapas powietrza, zaczęła mówić.
- Mówiłam im dziś rano – Wskazała rękami na swój czarny dres.
- A ja przed momentem poradziłam Jun, żebyśmy jeszcze poćwiczyły – Wtrąciła Geena, wyjąwszy białą słuchawkę i kręcąc nią okręgi w powietrzu. – Nie miałam na myśli niczego innego niż trening. – Dodała przekonywająco, uśmiechając się słodko, na co SangJoong przybrał dobroduszny wyraz twarzy, choć nie można powiedzieć, że był zadowolony. Dziewczęta następnego dnia miały zacząć nagrywać teledysk do debiutowej piosenki. Wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik, a artystki stojące na rzęsach, by ćwiczyć jeszcze więcej i więcej, do perfekcji. To dopiero początek, a SM wymaga jak najwięcej, by doprowadzić wykonawców na szczyt. Obawiał się, że nadchodzący przeskok będzie ciągnął za sobą wiele problemów.
 Nie było sensu dawać żadnego rodzaju reprymendy. To tylko zwykłe dziewczynki, wchodzące w ten świat, dopiero odkrywające jego nowe lądy, dlatego też wdzięcznie kryjąc swoje niezadowolenie, menager oznajmił. – Jutro kręcimy teledysk, wiecie o tym – Spojrzał na każdą z osobna, opierając się barkiem o framugę. – dlatego chciałbym, żebyście dały z siebie wszystko i dzisiaj i jutro. – Podrapał się smukłym palcem po gęstwinie czarnych loków, nim uśmiechnął się z dumą. – Wszyscy i tu – wskazał wolną ręką na wyjście, co miało oznaczać całą wytwórnię SM. – i na całym świecie chcą was w końcu poznać. – Skończył w perfekcyjnym momencie, gdy nagle za nim wyrósł spod ziemi rosły trener w krótkich, czerwonych spodenkach adidasa i zwykłym czarnym podkoszulku.
Podobnie jak wcześniej menager, spojrzał niepewnie po ubiorach i pozycjach BriDs, nim zapytał tubalnym tonem.
- Gotowe?
Następnie wymienił spojrzenia z SangJoong’iem, który uśmiechnął się bezradnie, zobaczywszy, jak w jednej chwili wszystkie niegotowe dziewczyny zrywają się, pędząc do łazienki.
Trener - Jhyun uścisnął dłoń menagera i ruszył w swoim kierunku, by w samotności odczekać spóźnienie artystek, a ten nim zatrzasnął drzwi dormu, gwarantując pełną prywatność zawołał:
- Bez problemu odnajdziecie się w budynku, prawda? – Szczerze, miał wątpliwości. Mimo trainee, SM jest przeogromne, a wiele miejsc takich samych, jednak jak przez mgłę usłyszał wesoły okrzyk Jelly.
- Znamy budynek jak własną kieszeń, bez obaw!
SangJoong wywrócił teatralnie oczami, tym samym kończąc swą wizytację.

***

- pięć, sześć, siedem, osiem i! – Od niecałych trzech godzin BriDs męczyły swą wyczerpującą choreografię do debiutowego singla „Hybrids”, wyciskając siódme poty. A choć przy każdym końcu piosenki wydawało im się, że po raz kolejnym już nie będą w stanie podnieść ręki, wtedy energię przy ruchach miały zdwojoną. – Quinn, nie równo! – Rozległ się tubalny głos Jhyuna, przy akompaniamencie jego równych klaśnięć. – Geena, użyj mięśni! – Pokazał ostry ruch dwoma rękami, przekrzykując muzykę.
Używam ich już od dłuższego czasu. – Warknęła w myślach, dając z siebie wszystko, choć dla trenera to nadal nie było sto procent.
Koki zaczęły się rozpadać od ciągłych podskoków i innych akrobacji, gumki zaczęły zsuwać się z kucyków, a warkocze rozplotły się prawie doszczętnie i już każda z dziewcząt miała przylepione kosmyki do świecącego się karku, a wesoły i pełen werwy wyraz twarzy już dawno został zmyty.
- Dobra – Po sali okrytej lustrami potoczył się głos trenera, oznaczający nadchodzącą wolność, choć jak na złość, gdy nadszedł koniec treningu, a Jhyun nie pogratulował im, ani nie skakał z radości na widok ich synchronizacji, w każdej z nich zapaliło się nieznane dotąd źródło ognia, mówiące że dadzą radę jeszcze raz, lepiej, dokładniej i profesjonalnej. Chciały pokazać, że do tego co je czeka, nadają się śpiewająco.
Trener i w tej samej osobie choreograf był już przy drzwiach, gdy Quinn zawołała za nim chrapliwie, upiwszy łyk wody.
- Możemy przetańczyć jeszcze raz? – Zawtórowały jej pełne aprobaty kiwania głową reszty członkiń.
Pokój wypełniła krótka cisza, nim mężczyzna odparł basem, ściskając klamkę uchylonych drzwi.
- Ostatni. – Zadziwiające było to, że się uśmiechnął. – Ale szybko, bo ktoś chce wejść. – Dopowiedział wychyliwszy się za drzwi.
Ponownie rozbrzmiały motywujące tony „Hybrids”, a każda z dziewcząt wczuła się w taniec całym swym sercem, próbując tańczyć z raz po raz zamkniętymi oczami. Była to złota rada trenera, gdyż jeżeli oczy będą zasłonięte, można mocniej skupić się na tym co się robi, a także pielęgnuje się równowagę. Powinny znać całą choreografię tak perfekcyjnie, by rozumiały się podczas tańca, nie widząc się nawzajem. Tak zrobiły, choć nie mogła to być jeszcze perfekcja. Do niej BriDs jeszcze miało odbyć długą, pełną kłód pod nogami podróż, jednak nic nie stało im na drodze, by się postarać.
Czarne jak smoła kolumny wibrowały, jakby same dostały przyjemnych dreszczy, gdy piosenkę zakończył wysoki ton Sujan, a BriDs równo stanęły w końcowej pozycji, otwierając oczy, a gdy to zrobiły, nagle, w czasie jednego bicia serca, ogień w ich duszach, uprzednio dodający siły i odwagi, zgasł, zalany zimną falą potu, widząc w lustrzanym odbiciu zbitą w kącie kupkę dziesięciu chłopaków.
Minęło kilka sekund, a one po prostu wpatrywały się w lustro z zaschniętymi gardłami i oczyma wielkimi jak monety.
Pierwsza odzyskała mowę Quinn, tym samym ruszając się z miejsca.
- Chyba mamy koniec. – Odezwała się najciszej jak mogła, choć reszta zdołała ją bez problemu dosłyszeć. Niemrawo i sztywno kiwnęły głowami, chwytając czym prędzej swój dobytek, by wypełznąć z sali niczym cień, co oczywiście nie było możliwe, bo chłopcy widzieli prawie całą ostatnią próbę choreografii. Nie ośmielając się nawet spojrzeć w ich stronę, ruszyły szybkim krokiem w kierunku wyjścia, zbijając się w jedną damską kupkę nieszczęścia, lecz gdy już pchały drzwi, odezwał się za nimi pełen otuchy głos, najbardziej radosnego członka EXO.
- Szło wam naprawdę świetnie! – Zawołał Chanyeol, obnażając swe śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu, uniósłszy kciuk z uznaniem.  Wszystkie lekko odwróciły głowy, nie do końca mogąc być pewnymi, że słowa skierował do nich, ale gdy nic innego nie wskazało na inny obiekt komplementu, twarze ozdobiły im rumieńce, które nie miały nic wspólnego z ciężkim treningiem,  a ciała wypełniło dotąd nieznane, przyjemne ciepło.
Szło wam naprawdę świetnie!

-------------------------------
Jeżeli to czytasz, dotrwałaś/eś do końca pierwszego rozdziału mojego opowiadania, za co Ci niesamowicie dziękuję!
Wierzę, że czytałaś/eś choć z odrobiną zaciekawienia, mimo że to szary początek, który nie może być wypchany emocjami i intrygami.
Jedyną uwagą, jaką ogłoszę,  jest jedna sprawa: Chciałabym, byście wiedzieli, że to tylko fan fiction i w SM niekoniecznie może być tak, jak ja to sobie wyobrażam. I mówię tu różnych aspektach, które pojawią się w następnych rozdziałach.
A przede wszystkim: To jest opowiadanie, jak już wcześniej napisałam. Wydaje mi się, że mało jest takich form, częściej spotykam tylko jakieś one-shoty związane z k-popem, jednak tutaj macie do czynienia niemal z książką:)
Oczywiście główne bohaterki są fikcyjne, tak samo jak ich piosenki, teledyski i wszystko co z nimi związane.

A teraz nie przedłużając – zachęcam Was wszystkich do komentowania! Nawet tego anonimowego. To naprawdę istotne dla bloggera, uzasadniona krytyka szczególnie! Na każde, nurtujące Was pytanie, podane w komentarzu także odpowiem, dlatego do dzieła i już niedługo drugi rozdział losów żeńskiej grupy BriDs!