niedziela, 22 marca 2015

5. Last day of summer

Lato nieuchronnie chyliło się ku swemu końcowi, zwiastując piękną jesień. Na tą okazję SM Entertainment szykowało niezapomniane wydarzenie.
- Powiedz -  Jęknęła przeciągle Jun, trącając Sujan. – Z czym występuje Super Junior-M?
Otóż ostatniego dnia wakacji wytwórnia ogłosiła wzajemny konkurs między ich podopiecznymi, który polegał na jak najlepszym zaśpiewaniu i zatańczeniu piosenki innego zespołu. Obojętnie jakiego. No i nie można powiedzieć, że wszyscy w skupieniu przygotowywali wybrane single, bo każdego zżerała ciekawość, cóż takiego pokażą przyjaciele. Nikt nie puścił pary z ust. Tak było powszechnie wiadomo do teraz.
Su pokręciła lekko głową, przerzucając stronicę książki.
- Mówiłam ci, że nie jestem pewna co słyszałam – Oznajmiła łagodnie, jednocześnie skupiając się na książce, nim uśmiechnęła się do papieru. - …Nigdy mi się nie znudzi ten fragment – Zaśmiała się cynicznie, cytując. „Longbottom, gdyby mózgi były ze złota, byłbyś biedniejszy od Weasley’a.”. – Jun przewróciła oczami, wiedząc, że dziewczyna próbuje zwyczajnie odejść od tematu. – Mój mistrz. – Dokończyła z urzeczeniem, bowiem postać Dracona Malfoy’a była jej ulubioną w całej serii. Oczywiście mówiła o sobie także jako o wychowance Slytherinu.
- Ja wiem z czym wystąpi EXO! – Za plecami Su pojawiła się rozweselona Jelly. Odpowiedziały jej zaciekawione spojrzenia i jak szybko się okazało, Maknae nawet nie próbowała pobudzać ich zaintrygowania. – Super Junior-M – ‘Swing’.
Jun twarz oblało zdziwienie.
- ‘Swing’? – Powtórzyła za nią, myśląc intensywnie. – Pewnie SuJu wystąpi z czymś od EXO.
Sujan uśmiechnęła się pod nosem, przerzucając kartkę.
- Przećwicz sobie rap Zelo – Poradziła tylko, zatracając się w świecie magii i czarodziejstwa.

***

- Słabo – Skwitowała Geena, zakładając ręce na piersi, gdy Red Velvet obdarzone oklaskami, zmyło się ze sceny. Cała reszta BriDs pokiwała głowami, a w oczach rysowało im się politowanie. Piosenka Girls Generation – „Dancing Queen” w ich wykonaniu, była…przyjemna. Niestety nic więcej nie można było powiedzieć.
Inaczej było z Shinee, które występowało po nich. Pokazy były przeplatane dziewczynami, to chłopakami. Ci z kolei odtworzyli piosenkę BTS – „Boy In Luv” w naprawdę dobrym stylu. Powszechnie było wiadomo, że nikt nie będzie w stanie idealnie opanować choreografii obcej piosenki, jednak temu zespołowi szło nieźle. A może po prostu nie było do czego porównywać?
Quinn nerwowo zagryzła wargę. Była pewna swojego zespołu, bo przyłożyły się do swojego występu najlepiej jak mogły, a do tego każdej było przyjemnie próbować odtworzyć piosenkę lubianego przez nie zespołu. Ale czy to wystarczy, by przebić resztę podopiecznych SM? Szczerze zastanawiała się nad tym, oglądając Girls' Generation, których pomysł był tak niecodzienny…W uroczy i kobiecy sposób przerobiły singiel EXO – „Wolf”.
- To by było na tyle w temacie wygranej – Zrzędziła Jun, mrużąc oczy z wrogością. Dołączyła do niej także Jelly.
- Wcale nie – Zaprzeczyła od razu Sujan, lustrując ich koordynację ruchową. – coś lewo – Stwierdziła po chwili, uśmiechając się złośliwie w kierunku sceny. – Tylko Sunny się przykłada.
- Zaraz – Włączyła się Quinn z podniosłym tonem. – Występujecie po wygraną, czy po to żeby się zabawić? – Dodała rozeźlona. Oczywiście, że pragnęła wiktorii, to zawsze podnosi na duchu, jednak po chwili namysłu doszło do niej, że najważniejsza jest tu rozrywka i umilenie czasu między ciężką pracą. Spenetrowała ostrym wzrokiem młodsze, a odpowiedziała jej tylko Geena, wyręczając resztę.
- Oczywiście, że po wygraną. Spodziewałaś się czegoś innego? – Prychnęła wzgardliwie, uśmiechając się.
Rozległy się ogłuszające oklaski, do których dołączyło BriDs, gdy zaproszono na scenę EXO, a o przygotowanie poproszono f(x).
Geena zapiszczała, nie ponosząc się z radości, ale nie radowała ją męska grupa, tylko następna, gotująca się na występ.
Za to Sujan, Jun i Jelly oniemiały, gdy potwierdziły się słowa Maknae, a w kolumnach rozległy się tony „Swing”.
- Patrzcie, jak oni tańczą! – Srebrnowłosa złapała powietrze ze świstem, mrugając oczyma. – Niesamowite.
Jun i Su jednocześnie zaśpiewały wysoko „Swing!” , śmiejąc się.
- Uno, Dos, Tres – Wyliczyła razem z Chanyeolem Jun, pokazując na palcach.
Quinn wręczyła Jelly listę z kolejnością występów, a ta zabuczała z niezadowoleniem.
- Dlaczego my musimy być na końcu…
- Bo ostatni będą pierwszymi – Odparła Sujan, wpatrując się w f(x), które imitowało właśnie Shinee, w piosence „Why so serious”. – Dosłownie, zobaczysz. – Zagwarantowała, podążając za resztą niespodziewanych oklasków w środku występu, nagradzając ich niesamowitość.
A po nich była pora na…Henry’ego i jego trupę, która gwarantowała, że dzięki swej oryginalności zgarnie zwycięstwo.
Wszyscy na sali wybuchli gromkim śmiechem i chyba nawet o to chodziło, gdy Super Junior-M wybiegło na scenę w czarnych podkoszulkach, sandałach i… hawajskich letnich spodenkach.
Jun bez problemy dojrzała swego przyjaciela i od razu musiała ukucnąć z powodu napadu śmiechu.
Dotąd nikt nie wiedział, że piosenką jaką wykonają chłopcy będzie „Touch my body” girls' bandu Sistar.
- Dobrze że nie mówiłaś – Zwróciła się do Sujan, ocierając delikatnie łzy, by nie uszkodzić makijażu.
Wyglądali tak komicznie imitując pełen atrakcyjności damski taniec, zachęcająco jeżdżąc dłońmi po swych ciałach i w ogóle odtwarzając całą lirykę!
- Jeżeli ktoś ma wygrać i to nie mamy być my, to oni – Zaśmiała się Jelly. – koniecznie!

- Gotowe? – Zagrzmiała podniosłym głosem Quinn, łapiąc za ręce resztę członkiń BriDs. A wtedy kurtyna podniosła się, ukazując pięć zgrabnych dziewcząt w luźnych spodniach moro i czarnych obcisłych topach, które odsłaniały płaskie brzuchy. Na ramionach miały grube kurty, wyglądające jakby zdjęte z mężczyzn, za duże, w takim samym motywie jak spodnie. Ich buty były wysokimi obcasami, na grubej słoninie.
- To moje dziewczynki – Zachichotał SangJoong, przypatrując się z uśmiechem, jak liderka po raz ostatni rzuca pełne wiary spojrzenia na przyjaciółki. Do jego ucha wpełzły ciężkie tony piosenki B.A.P „Warrior”.
Od razu Geena wcieliła się w Banga, jak najlepiej rapując jego część, jednocześnie tańcząc energicznie.
- Da iroso – Zagrzmiała, a zastąpiła ją Sujan, występując na środek z przerywnikiem Daehyuna.
Śpiewała głosem  kobiecym, to normalne, jednak jednocześnie była w tym namiastka potężnej mocy.
Niedługo po tym nadszedł refren, a wszystkie równo wykonały choreografię z siłą wykrzykując słowo „Warrior”.
Nie było osoby na sali, która nie zmiękłaby na ten widok.
Henry otworzył usta, formując je w idealne O, a Jun widząc to, uśmiechnęła się w duchu.
- Ullineun ne mari nimalgwa dareuni hwaganani deuro samadi jansori  Jak do rytmu wystukała te słowa Jun, co zajęło jej jak Zelo – praktycznie krótkie trzy sekundy, co jak wiadomo, było niesamowite. Zakończyła widowiskowo, a potoczyła się niespodziewana fala oklasków.
Zaskoczyła wszystkich również solówka taneczna Jelly, gdzie ta stała na środku, odtwarzając wyczerpującą choreografię, gdy w tym samym czasie, reszta jakby robiła chórki, wykonując z nią tylko końcówki.
 Haneurare geuden garyojiji anneunda – Zaśpiewała aksamitnie Quinn, a zaraz po niej nastąpił wysoki ton Sujan, udającej Daehyuna, gdy reszta  ciągnęła refren.
To także wywołało oklaski.
- Bow, wow, wow, wow, wow – Dynamicznie zakończyły swój budzący uznanie występ, dysząc ciężko z wyczerpania, ale uśmiechając się. Nikt nie spodziewał się czegoś takiego po tak niedoświadczonym zespole. Nastąpiła eksplozja owacji na stojąco, a Henry podskoczył, krzycząc z podziwem.

***

- Zmiękły ci kolana, tak jak mówiłam – Zaśmiała się Sujan, witając tymi słowami kompletnie zdezorientowanego Henry’ego. Jun zarechotała, widząc jego zmizerniały wyraz twarzy.
- Wy też byliście na poziomie – Poklepała go czule po nagim ramieniu. – Macie spore szanse…
- Na drugie miejsce – Dopowiedziała Su, szczerząc się diabolicznie, nim to samo uczyniła niebieskowłosa, przybijając z przyjaciółką piątkę. – A tak serio, to trzymamy za was kciuki tak mocno jak za nas. – Po chwili rzekła łagodnie, uśmiechając się delikatnie.
Cała trójka tęsknie spojrzała po choreografach, robiących za jury, które żarliwie się nad czymś sprzeczało.
- Wam też zmiękły kolana, nie mówcie, że nie – Orzekł w końcu chłopak, chichocząc na wspomnienie jego niezapomnianego występu. Dziewczyny zawtórowały mu powolnym kiwaniem głowy. Wtedy znowu nadeszła krępująca cisza, trwająca długie minuty. Po tym czasie Henry klasnął w dłonie z wesołością. – W każdym razie, jeżeli wygracie, zapraszam was na uczczenie tego w czysto amerykański sposób – Mrugnął w kierunku Jun. – A jak nie wygracie, to też was zapraszam.

***

Sekundy zamieniały się w minuty, które każdemu dłużyły się bezlitośnie. Żarty BriDs dotyczące idealności swego występu to jedno, jednak prawdą było, że każda grupa była przygotowana na niemal tym samym poziomie, czyli bliskim perfekcji.

Każdy był pewien swojej wygranej, jednak dzień wolny od całego artystycznego zgiełku był przeznaczony tylko dla jednego zespołu. A jury ciągle się spierało, a miało o co, naprawdę. Otóż sędziami byli każdemu dobrze znani choreografowie i trenerzy, którzy perfekcyjnie znali możliwości każdego zespołu.
- W amerykańskim stylu…? – Zwróciła się powolnym głosem Su do przyjaciółki, gdy tylko Henry się oddalił. Jun tylko wywróciła oczami, spoglądając na nią kątem oka, nim odrzekła.
- Pewnie będziemy pić, co innego – Zaśmiała się cynicznie, jednak od razu umilkła, gdy zobaczyła, jak przewodniczący jury wstaje z beżową kopertą w wielkiej dłoni.
Zastukał dwoma palcami o jedyny mikrofon ze statywem na scenie, jeszcze dłużej przedłużając.
- Wszyscy spisaliście się niesamowicie – Tak ich powitał, z lekkim uśmiechem na twarzy. – Mimo trudu, jakim są próby do waszych prób, potrafiliście podołać także temu zadaniu – Każdy zaczynał się niecierpliwić, a po kolejnych trwających wieczność minutach przeciągania, rozkleił kopertę. Znowu ociężałym głosem zaczął, jakby nie wiedział jaka nazwa zespołu widnieje na kartce. - …Mam nadzieję, że każdy zgodzi się z naszą opinią i nagrodzi dużymi oklaskami…najświeższą perłę w koronie SM Entertainment – Quinn uśmiechnęła się, spoglądając na menagera, który bezgłośnie zaklaskał. – BriDs!
A wtedy salę wypełniły owacje na stojąco oraz przenikliwe okrzyki uznania, którymi przewodził Henry.  Nie było mowy, żeby ktoś był o cokolwiek zazdrosny, czy czuł urazę. Wręcz przeciwnie, wszystkie starsze grupy muzyczne czuły się dumne z wygranych, bo należało im się. Było widać gołym okiem, że przyłożyły się do tego konkursu niebywale, a oryginalność doboru piosenki była niecodzienna.
Gdy BriDs gęsiego przemierzało pomieszczenie, co chwila ktoś wystawiał rękę, by przybiły piątkę, a w tle puszczono oryginał piosenki „Warrior”.
Ulga, a jednocześnie podekscytowanie nie opuszczało żadnej z nich. Natomiast gdy SangJoong ściskał dłoń każdej z nich poczuły nieustępliwą dumę.
- Pierwsza nagroda, co? – Zażartował cicho, zanim przewodniczący Jury wręczył każdej członkini BriDs ogromny bukiet krwistoczerwonych róż.
Quinn podziękowawszy w imieniu zespołu, odezwała się, nachyliwszy do mikrofonu.
- Hy?
A odpowiedział jej zgrabny chórek sloganu BriDs.
- Brids!

***

- Zdajecie sobie sprawę, że jeżeli menager was przyłapie nie w swoim dormie na noc… - Jęknęła Jelly, widząc jak Jun i Su gotują się do wyjścia coraz prędzej. - …Zwłaszcza u chłopaka! – Dodała z żalem, odkładając szczoteczkę do zębów, a odkręcając kran.
Przemywała twarz, gdy niebieskowłosa spiąwszy włosy w ciasnego koka, odparła z troską w głosie.
- To Henry – Rozczochrała srebrną fryzurę Maknae dłonią, a Su dopowiedziała, ujmując sprawę trafniej.
- Nasz przyjaciel. – Wygładziła długaśny koński ogon szczotką, następnie zakładając szybko buty. – Z resztą nie idziemy na noc. – Zapewniła ją w wierze, uśmiechając się dobrodusznie.
- Właśnie – Dodała Jun, ubierając czarną bluzę. – Lampka winka i wracamy, nikt się nie połapie.
Dotychczas siedząca w ciszy Quinn, przełknęła głośno ślinę, następnie oblizując usta z niezadowoleniem.
- Nie sprzedamy was, ale chyba wiecie, że sam się dowie, jeżeli naprawdę będzie chciał – Sprawiała wrażenie uspokojonej do granic możliwości, jednak w środku kotłował jej się tabun negatywnych myśli.
Jedyną która zanadto się tym wszystkim nie przejęła, była oczywiście Geena opierająca się o blat kuchni z talerzem makaronu w dłoni. Nikt jej nie widział, bo wymiana zdań toczyła się na wyjściu, jednak każda zdołała dosłyszeć jej wyluzowany głos przerywany przeżuwaniem posiłku.
- Dajcie im spokój – Odłożyła naczynie do zlewu, odkaszlnąwszy, nim znowu się odezwała. – a wy już idźcie, zanim Quinn zarygluje drzwi. – Posłała im zawadiacki uśmiech, wypędzając dłońmi, wyłaniając się. Nie trzeba było powtarzać po raz kolejny – sekundę później Jun i Sujan były już po drugiej stronie drzwi, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Gdzie reszta? – Zapytała Su, gdy Henry wpuścił obydwie do nieskazitelnego dormu, urządzonego w piękny sposób.
Chłopak zaśmiał się, widząc podejrzenie w spojrzeniach dziewcząt, nim odparł łagodnie.
- Wyszli na miasto chyba… - Zamyślił się na krótki moment, przymrużając oczy. - …Albo robią coś ważnego u menagera…? Nie wiem. – Wzruszył ramionami, gdy w tym samym czasie dziewczyny wodziły rozmarzonym wzorkiem po całym mieszkaniu. - … No tak! – Zawołał po jakimś czasie. – Super Junior miało odebrać jakąś nagrodę… Donghae musiał jechać do rodziny, coś się tam stało, a Zhoumi wyszedł z kimś na miasto. – Jun i Sujan rozsiadły się na kremowej kanapie, gdy Henry zniknął w kuchni. Przez pewien czas słychać było tylko odgłos ocierania się szkła o szkło, gdy w końcu chłopak powrócił, obładowany różnorakimi butelkami, szklankami i kieliszkami.
- W końcu możemy wypić za wasz spektakularny debiut – Uśmiechnął się niczym starszy brat, jednocześnie czując się nim w tej chwili, gdy nalewał do każdego kieliszka wesołego szampana.
Po chwili potoczył się zgrabny odgłos stuknięcia się naczyń. Zaczynali z klasą…Dopiero po pewnym czasie zaczęli bawić się w istny amerykański sposób. Gdy już wkroczyła partia piwa, Jun miała mętne oczy, wyciągając dłoń po butelkę, którą zablokowała równie nie do końca świadoma Su, choć bardziej dbała o wszystkich dookoła, niż o siebie…Również do czasu.
- Lepiej nie mieszaj – Ostrzegła ją uważnie, wiedząc co wypiła wcześniej i tego ilość. Dla zaakcentowania pokręciła energicznie, zdecydowanie nienaturalnie głową, nim roześmiała się donośnie. – Chyba że chcesz tak skończyć – Ręka wydawała się być niemiłosiernie ciężka, ale udało jej się wskazać na otwarte na oścież drzwi od łazienki, gdzie Henry klęcząc nad sedesem wymiotował, na zmianę śmiejąc się. - …Żartowałam, bierz śmiało – I obydwie zaczęły dalej pić, a mimo wymiotów, chłopak po chwili dołączył znowu. A zabawa trwała. Nadeszła faza, gdzie śmiali się ze wszystkiego bez sensu, a był moment, w którym Jun bez najmniejszego powodu płakała wniebogłosy, gdy w tym samym czasie Henry spał w najlepsze, rozłożony na twardej podłodze. Każdy robił swoje; Sujan starała się obejść cały dorm, nie dotykając ziemi, tak więc wspinała się po wysokich krzesłach i blatach, wyciskając siódme poty. Na końcu jednak, stanąwszy na brązowej pufie popatrzyła zdwojonym wzrokiem po całym pomieszczeniu, nim bezwładnie zsunęła się, twardo zasypiając. Jun jeszcze przez chwilę zachowywała się jak dziki agresor, kopiąc w kanapę, która oczywiście nic jej nie zrobiła, dopóki rozejrzała się po przyjaciołach, którzy śnili jak dzieci i zdecydowała, że ona też im potowarzyszy i zamiast rozłożyć się na dostępnej sofie, przytargała drugą pufę, opierając na niej nogi, a cały korpus ułożyła na okrągłym szklanym stoliczku, wśród całego alkoholowego asortymentu.

***

Su obudził przeszywający ból w skroniach i uczucie żółci w gardle. Z trudem rozchyliła powieki, a zaraz po tym jak to uczyniła, żałowała. Pobojowisko.
- Kurwa jasna – Jęknęła z ogromną niechęcią, ukrywając twarz w dłoniach, nim spróbowała wstać i nalać sobie wody, ale niemal natychmiast straciła równowagę. Jednak uczucie suchości w ustach było silniejsze i poczołgała się do kuchni na czworakach. Minęła godzina użalania się nad sobą, gdy zdołała ustać na nogach i podejść do całkowicie nieobecnych przyjaciół. Uchylała się właśnie nad Jun, gdy do jej uszu doszedł odgłos pukania o drzwi. W jednej chwili wytrzeźwiała doszczętnie, prostując się sztywno.
- Henry – Szepnęła, drżąc ze strachu, od razu podbiegając do chłopaka. Szturchała go żarliwie, a pukanie odezwało się ponownie. – Henry, ktoś chce wejść! – Lamentowała z niewiarygodnie szybkim biciem serca, gdy w tym samym czasie Jun poruszyła się, wybudzając się. – Henry, proszę! – Podniosła głos na tyle ile pozwalała sytuacja, a chłopak wesoło i swawolnie otarłszy oczy dopiero teraz zrozumiał.
- Ktoś jest za drzwiami?! – Zapiał od razu wyglądając na rozbudzonego i trzeźwego. Stukanie o drzwi nie ustępowało i jakby na przekór cały czas było subtelne. Dlaczego ten ktoś nie próbował nacisnąć klamki?
Henry wstał szybko, a zakręciło mu się w głowie. Gdy stał przy drzwiach z dłonią na klamce posłał spojrzenie pełne trwogi w kierunku osłupiałej Su i Jun, która z bólem przechyliła butelkę z piwem, gdzie wypadło tylko kilka marnych kropelek. Kompletnie nieświadoma.
Chłopak ze zwieszoną głową otworzył drzwi.
- O, Su! – Zawołał SangJoong, klaszcząc w dłonie. – Cieszę się, że znalazłaś nocleg, no i Jun… - Wzrok utkwił o sekundę za długo na stoliku pełnym pustych naczyń po alkoholu. - …Henry wiem, że to ty, masz mnie za głupca? – Wbił oczy w chłopaka, który nie unikał spojrzenia menagera dziewczyn z powodu pragnienia uniknięcia problemów, ale…dlatego, że właśnie ponownie zwymiotował, tyle że tym razem pod nogi mężczyzny.
Sujan wstrzymała oddech, a chwilę później wraz z Jun i Henrym znalazła się po drugiej stronie drzwi, jakby SangJoong celowo wyciągnął ich na korytarz. Było południe, korytarze wrzały od wylewających się na nie osób.
Długo trwał wykład menagera, gdy owa trójka stała ze spuszczonymi głowami, a reszta zespołów przeszywała je zaciekawionymi spojrzeniami. Była mowa o nieodpowiedzialności, niedojrzałości…Ogólnie o wszystkim co zawierało w sobie „nie”. Jednak po pewnym czasie, gdy menager już chciał dopiąć swego i w punkcie kulminacyjnym dać niezapomnianą reprymendę, zapowietrzył się. Choć artyści dalej zastygli w swych pokornych pozycjach.
SangJoong był zły, a nawet wściekły, ale z drugiej strony czy to było aż tak niedopuszczalne? Owszem było, bo on nie wiedział o żadnym aspekcie ich planów. Przełknął ślinę, przygryzając dolną wargę, gdy w tym samym czasie EXO przemknęło za nim w ciszy, wiedząc, że coś poważnego miało miejsce.
- Dobra – Powiedział w końcu ciszej niż powinien, choć głos miał srogi. – Albo przez najbliższy tydzień wstajecie o świcie i myjecie wszystkie sale na błysk – Podopieczni niemrawo podnieśli wzrok, napotykając opanowującą się furię. – albo całe SM do wieczora będzie wiedziało, co się działo. – Wyciągnął swój wielki telefon, pisząc długiego smsa, gdzie w tym czasie Henry zdołał uśmiechnąć się lekko w stronę obydwu dziewczyn, którym jakże ulżyło. – Zaczniecie od dormu Henry’ego, który aż się prosi o firmę sprzątającą.


-----------------------------------------
Na początku chciałabym Was przeprosić za zniknięcie i nie powiadomienie o tym.
W każdym razie, rozdział gotowy i mam nadzieję, że cho odrobinę Wam się spodobał!
Oczywiście zachęcam każdego do rozsyłania linku, komentowania, obserwowania i w ogóle do wszystkiego co możliwe:D.
Przy dobrych wiatrach widzimy się w przyszły weekendzik!
Do zobaczenia!

niedziela, 8 marca 2015

4. First great event

- Z czym wystąpicie? – Zapytała Jun z ogromnym zaciekawieniem, łapiąc Henry’ego na korytarzu. Można by powiedzieć, że zostali szczerymi przyjaciółmi. Jun bez przerwy brechtała się przy rozmowie z nim, a on uśmiechał się dumnie słysząc ten oddźwięk. W wolnych chwilach dołączała do nich Sujan i we trójkę zatracali się w angielskim. Stanowili na prawdę zgraną, zaczynającą ufać sobie coraz bardziej, trójkę.
- Z czymś, czego nikt się nie spodziewa, wierz mi – Odpowiedział z lubieżnym uśmieszkiem, zatrzymując przechodzącego obok przyjaciela. – co zagwarantuje nam wygraną, prawda Kyu? – Spojrzał w oczy przyjaciela, który uśmiechnąwszy się łagodnie, przytaknął. – A wy?
- Z czymś, co sprawi, że zmiękną ci kolana. – Znikąd rozległ się równie radosny głos Sujan, która przystanęła, widząc drugiego chłopaka.
Uśmiechnęła się delikatnie, nie tracąc fasonu, nim zwyczajnie uchyliła głowę. Kyuhyun odwzajemnił gest, nim również wygiął usta w swym uśmiechu, typowym dla starszego braciszka pełnego dobroci.
Henry na sekundę rozszerzył oczy, szczerząc się do obydwu, gdy przerwała im godzina, zbliżająca wszystkich do swych treningów.

Dziewczęta odczekały jeszcze moment w ciszy, gdy w końcu Jun spojrzawszy kątem oka na przyjaciółkę, odezwała się szeptem.
- Wiesz z czym występujemy? – Odwróciła się, lustrując ją ciekawym spojrzeniem, jednak Su odparła na odchodne.
- Nie mam pojęcia – Obydwie uśmiechnęły się diabolicznie. – Ale przecież nie mogłam dopuścić, do naszego upokorzenia. – Mrugnęła porozumiewawczo, ruszając w kierunku sali tanecznej.

***

Bogu dzięki, że mówi się tylko „siódme poty”, bo gdyby trzeba było konkretnie opisać które wyciskały BriDs, nie zmieszczono by się w skali.
Ich klatki unosiły się spazmatycznie, a karki świeciły jak diamenty. Jedynym dziwnym zjawiskiem był uśmiech, gdy w sali pojawił się menager z nowiną.
Geena jęknęła z niezadowolenia, bełkocząc coś pod nosem, gdy SangJoong z opanowaniem stwierdził, wkładając dłonie do garnituru.
- Możesz mi wierzyć na słowo, Geeno, że niedługo ci się to opłaci. – Geena na odchodne pokiwała głową, upijając łyk wody, a Quinn w skupieniu przymrużyła powieki, w ciszy oczekując. – Na koncercie w Shang Haiu masz się prezentować nienagannie. – Dokończył z powolnie wypływającym na jego usta uśmiechem, gdy z prędkością światła pięć par oczu zwróciło się w jego kierunku. – Powiedzcie coś – Zaśmiał się, widząc ostygłe miny dziewcząt. Wtem rozległy się  pełne entuzjazmu piski, a Su i Geena stojące obok siebie, bezgłośnie przybiły piątkę z wyniosłymi uśmiechami na twarzach.
- To znaczy, że będziemy na tym koncercie ze wszystkimi! – Zapiała Jelly, klasnąwszy w dłonie, łaknąc potwierdzenia.
- W rzeczy samej – Usłyszała w odpowiedzi. – Na samotność nie będziecie narzekać, Jelly -  SangJoong poprawił krawat, mamrocząc pod nosem. – Przećwiczycie jeszcze raz? Powiedzmy, że to próba generalna.

***

Na lotnisku było niesamowicie gwarno, głośno i tłoczno. Tak jak zwykle. Ciągle rozbrzmiewały odgłosy startujących samolotów, krzyki potencjalnych pasażerów i głosy z głośników, informujących  o wszystkich istotnych sprawach.
- Zdajecie sobie sprawę, że to pierwszy wyjazd BriDs za granicę? – Quinn zwróciła się z zatroskaniem do młodszych przyjaciółek, ale żadna z nich nie zwróciła większej uwagi na liderkę.
- Co robicie? – Geena spojrzała na Sujan, grzebiącą w telefonie. Podniosła wzrok, od razu uśmiechając się, nim pociągnęła ją za rękaw.
- Zdjęcie na insta – Odpowiedziała za nią Jun, ustawiając się do wspólnej selci.
„Pierwszy wyjazd za granicę. Do zobaczenia w Chinach B|”
Geena spojrzała na opis, a potem z powrotem na Su.
- Zmień tą emotikonę – Wskazała palcem na ekran, a na jej twarzy zarysowała się żenada. Sujan również obdarzyła ją spojrzeniem, choć zdecydowanie bardziej lodowatym, nim dziwnie łagodnie odparła.
- Nie jestem gburem. – I kliknęła enter, a wspólna fotka wylądowała w eterze.
Jun zaśmiała się szyderczo, wyczuwając aluzję przyjaciółki, która była niesamowicie banalnie kierowana ku Geenie. Aczkolwiek, ta nie przejęła się zanadto, tylko wyciągnąwszy z kieszeni swój starszy model Samsunga galaxy, kliknęła serduszko pod najnowszym zdjęciem Su.

***

Jelly stała już dłuższy czas w kolejce do kontroli paszportu, w nieznanych okolicznościach odłączywszy się od swoich kompanek. Nie bardzo ją to onieśmielało. Spotkają się w samolocie tak czy inaczej.
Zobaczyła, że jej kolej zbliża się w zawrotnym tempie, więc zaczęła gmerać w plecaku w poszukiwaniu dokumentu.
Odetchnęła z ulgą, wyciągając paszport z dna, a nagle na karku poczuła czyjś głos. Włoski na całym ciele jej się zjeżyły.
- Fakt – Rzekł z uznaniem, przyglądając się zdjęciu sprzed... Rety! Jelly krzyknęła w myślach. Sprzed pięciu lat. – Wyładniało ci się. – Stwierdził, udając oko profesjonalisty, nim uśmiechnął się zawadiacko, gdy dziewczyna z plaskiem zatrzasnęła książeczkę, odwracając się z impetem.
- Sunbae! – Krzyknęła po części z uciechy, zażenowania, ze wstydu i goryczy. Wszystkie te emocje były zawarte w jednym słowie. Zaczepnie uderzyła go piąstką w bark, nim odwzajemniła uśmiech, którym ciągle obdarowywał ją Baekhyun.

***

- Powiedz mi, że to nie był błysk flesza – Jun zawołała zrzędliwie, penetrując tłum ludzi, stojących wokół Henry’ego. Ten tylko roześmiał się ponuro, nim odrzekł.
- Obawiam się, że tak. – Uśmiechnął się zjadliwie, widząc obłęd malujący się w jej wielkich oczach, nim luźno wzruszyła ramionami.
- Przynajmniej papparazzi cię rozpoznają – Powiedziała, tłumiąc rechot. – Powiedz nam, jak się z tym czujesz? – Wyciągnęła ku jego twarzy rękę uformowaną w pięść, która symbolizowała mikrofon. Henry zaśmiał się, odgarniając dłoń, nim na odchodne stwierdził.
- Wygląda na to, że jutro według Koreaboo będę miał dziewczynę – Westchnął, delektując się ponowną zmianą miny Jun, a po chwili powędrowali ku swojej kontroli paszportów.

- Coś się stało? – Quinn spojrzała na niedostępną Sujan, która wydawała się wpatrywać w jeden konkretny punkt na sali. Liderka podążyła wzrokiem, jednak nie ujrzała niczego budzącego podziw.
Su zaśmiała się z ironią, chowając telefon do torby.
- Poza tym, że koło mnie przeszedł, to nic wielkiego. – Podniosła wzrok, napotykając roześmiane oczy Quinn, która rozumiejąc o co chodzi, także uśmiechnęła się, mierzwiąc idealnie ułożone włosy przyjaciółki delikatną dłonią.

***

- Powiedziałbym, żebyście się nie stresowały, bo nie ma czym – Orzekł SangJoong, stojąc przed grupką swych doskonale ucharakteryzowanych dziewcząt. – Ale byłoby to oczywiście kłamstwo. – Dodał, chowając swego Iphone’a do wewnętrznej strony marynarki. Jeszcze raz popatrzył na wszystkie i każdą z osobna, nim życzył powodzenia i na sztywnych nogach odszedł, pozostawiając BirDs samym sobie na kilka chwil przed ich występem.
- Dobra tam – Orzekła optymistycznie Jelly, machnąwszy ręką na menagera. – przecież damy radę.
Jun z ożywieniem pokiwała głową, lecz jednocześnie mocno zaczęła się wachlować ręką.
- Tak – Potwierdziła z motywacją, czując jak zalewa ją czerwień rumieńca. – Ale trochę tu gorąco, nie? – Spytała jakby powietrza, szukając wzrokiem butelek z wodą, nim odbiegła w ich kierunku.
- Nie wiem, ale mi na przykład jest zimno – Powiedziała Geena, gdy rozległ się gwar oklasków, zapraszających BriDs.
Efekty, jakie zagwarantowano dziewczynom, były wręcz niewiarygodne; podczas wstępu na scenie widniało obok siebie pięć ogromnych powierzchni, które pokazywały, jak z oddali coś leniwie nadciąga, gdy jednocześnie po całej sali krążyły różnorakie światła. Wszystkie zwierzęta nadchodziły całkowicie swawolnie, lecz wtedy ogromny szmaragdowy wąż nagle kłapnął jadowitą szczęką.  Publiczność krzyknęła, a pojawiła się Sujan. Po niej, kasztanowaty koń stanął dęba, a spod ziemi wyrosła Quinn. Jeszcze bardziej niesamowite było to, że gdy lew Jun otwierał szczęki w prowizorycznym ryku, naprawdę rozległ się taki odgłos. Bystry orzeł zatoczył pętlę i również wylądował, a Jelly szybko zastąpiła jego widowisko swą osobą, uśmiechając się do widowni z radością. Całe wejście zakończyła czarna pantera Geeny, która przystanęła odrobinę dalej, gotując się do skoku i gdy z furią wyskoczyła, rycząc, rozpłynęła się, a ją zmieniła dziewczyna.
Menager wiedział o czym mówił. Quinn się zlękła. Rzeczywiście prawdziwy stres nadszedł dopiero gdy zaczęły tańczyć przed tak ogromną liczbą ludzi. Nie sądziła, że mogła kiedykolwiek wcześniej zobaczyć takie zbiorowisko. Duszno też było. Pięćdziesiąt razy bardziej niż na ich debiutowym koncercie. Czy były na to gotowe? Nie spojrzała jak radzi sobie reszta. Nagle dostała jakieś blokady, która pozwoliła jej skupić się tylko na jej krokach tanecznych i śpiewie.

***
       
Dotrwały. Wszystkie całe. Cała ekipa SM Entertainment bujała się właśnie na scenie, śpiewając końcową piosenkę, bądź schodząc na niższy poziom. Inni podchodzili jak najbliżej krawędzi sceny i robili zdjęcia z fanami. Wiele gwiazd po prostu rozmawiało, jednak większość rzeczywiście nuciła, delektując się tym nieziemskim spotkaniem.
Geena wraz z Quinn i Jelly udały się ku widowni, wyciągając swe telefony. Z daleka było widać jak uśmiechają się do każdego, kto chce dotknąć ich dłoni. Sujan za to wyglądała jakby od dłuższej chwili czekała aż to nastąpi.
- Powiedz mi – Zwróciła się mętnym głosem prosto do ucha Jun, gdyż nie miała siły krzyczeć. – Co zrobisz, jeżeli powiem ci, że zaraz wszystko zwrócę? – Dopytała, gdy zakręciło jej się w głowie. Niebieskowłosa nieznacznie i sztywnie odchyliła głowę, a obydwie zobaczyły swoje stany. Twarz Su powoli zaczynała przypominać odcień jej ulubionej fioletowej pomadki, a Jun… Zdążyła tylko z grozą pokręcić głową, nim bezwładnie osunęła się. Jednocześnie Sujan zgięła się w pół, spinając mięśnie, gdy jej wcześniejsze posiłki dziko pragnęły się cofnąć. Jedyne o czym w tym samym czasie pomyślały, to świadomość, że są zdane na siebie, a żadna z nich nie posiadała stuprocentowej świadomości umysłu. Oprócz Jun, która świadomości nie miała już w ogóle. Zdążyła jedynie zarejestrować czyjeś spowolnione ruchy przed sobą i osoby, które przesłoniły jej oślepiające światła. Potem już całkiem odpadła.
- Rzygaj, rzygaj – Ktoś stał koło Su, która zwymiotowała do pierwszego lepszego zbiornika, jakiego zobaczyła swymi zamroczonymi oczami poza sceną. Tak jak nie miała zielonego pojęcia kto z nią był, tak samo nie wiedziała jak znalazła się w obcej garderobie. Jednakże na tą chwilę wszystko było jej obojętne, bo na pierwszym planie było nienaturalne uczucie gorąca i wymiociny. Jedyne czego była pewna to, to że siedziała na krześle wśród innego, choć mniejszego zamieszania.
- Lepiej? – Zapytał Chen, podając jej mokrą chusteczkę, by otarła usta i od razu podbiegł do drugiego siedzenia, gdzie stał zmartwiony Suho i niemrawo wybudzająca się Jun.
Sujan wygięła usta w zbolałym uśmiechu, czując jak zalewa ją fala ulgi, że dziewczyna jest cała. A zaraz po tym przypomniała sobie swoje zachowanie.
Jęknęła cicho, z rozżaleniem chowając twarz w dłonie, gdy nagle drzwi rozwarły się. Nie zamierzała nikomu spojrzeć w oczy, tym bardziej wpiła nos w ręce, a gdy usłyszała ten głos, naszła ją taka porcja nerwów, które nie mogły zrównać się z żadnymi innymi, jakie czuła do tej pory. Mimo woli zsunęła się z krzesła i zanurkowała w czarnym śmietniku na zużyte akcesoria kosmetyczne.
- Przyniosłem sok – Wydyszał Tao. Widocznie musiał przebyć długą drogę, by ten sok zdobyć. Wbił wzrok w róg pokoju, w którym urzędowała Sujan.
Chen przewrócił teatralnie oczami, mówiąc z rozczarowaniem.
- Sok? – Spojrzał na osiwiałego członka EXO stojącego z butelką w dłoni,  z politowaniem bijącym na kilometr. – Naprawdę? – Po czym zdecydowanie pokręcił głową, wskazując kciukiem na nieobecną Su, klęczącą na podłodze.
- Co się dzieje? – Do sali wparował radosny Chanyeol, jednak widząc jej wnętrze zaniemówił na moment. - …Menager pytał dlaczego was…
- Powiedz co się stało – Szepnął Suho, wskazując troskliwym wzrokiem na dwie dziewczyny, a chłopak od razu pokiwał głową, wybiegając.
Jun już normalnie siedziała, a Su przysunęła się do stołu pełnego akcesoriów potrzebnych do charakteryzacji, opierając się na nim bezradnie.
Następnie popatrzyła mętnym wzrokiem w kierunku przyjaciółki. Obydwie miały w spojrzeniach troskę, jednocześnie czując ciągle napływające upokorzenie.
Dziewczęta straciły rachubę w tym, ile razy drzwi otwierały się i zamykały, choć w rzeczywistości nie minęło więcej niż dziesięć minut tego całego rozgardiaszu. Sujan oparła głowę na rękach i zamknęła oczy, ignorując wszystko, gdy siedziała tyłem do każdego. Drzwi otworzyły się po raz miliardowy, a za chwilę poczuła na swym nagim ramieniu chłodną męską dłoń.
Nie miała ni krzty siły, by odskoczyć, co w normalnym przypadku uczyniłaby z prędkością światła. Teraz tylko podniosła wzrok swych pełnych łez oczu, a to co poczuła w środku było nieosiągalne dla wszystkich słów. Nic nie potrafiłoby tego dostatecznie opisać, gdy podał jej zwyczajną butelkę wody mineralnej.
- Chyba po tym poczujesz się lepiej, prawda? – Zapytał ckliwie, co jak zwykle nie pasowało do jego wyglądu, gdy musnął opuszkami palców drżącą dłoń Su.
Ta ścisnęła  butelkę, dalej wpatrując się w jego oczy. Dała radę uśmiechnąć się lekko i delikatnie. Miał błękitne soczewki. Bardzo lubiła je oglądać.
Nagle jakoś wszystko ustało, nawet uczucie żółci w gardle. Wydawało jej się, że to trwa wieki, ale to był tylko moment wahający się w przedziale dwóch sekund, gdy Tao z większą obojętnością cofnął dłoń, przerywając kontakt wzrokowy i wyprostował się, przestając nachylać się ku twarzy dziewczyny.
- Tak, chyba tak – Odparła w końcu, nie mając jakiegokolwiek natchnienia na coś bardziej wyrafinowanego. Moment później podszedł do Suho, szepcząc coś, czego nie była w stanie dosłyszeć.
- Mówiłem! – Drzwi z hukiem uderzyły o ścianę, a w nich zmaterializował się stojący na skraju wybuchu SangJoong. – Mówiłem wam,  że nie jesteście gotowe na takie jazdy… - W furii uniósł ręce do góry, wkraczając głębiej w garderobę. - … Jazdę na jednym kole, tak bym powiedział… Mówiłem Quinn, że nie widzę moich dziewczyn w rzygach – Spojrzał z bólem w stronę bladej jak ściana Sujan, choć mimo cienia współczucia dalej utrzymywał hardy, rozeźlony ton. – Jun, ty zemdlałaś? Fantastycznie! – Wykrzyknął z sarkazmem, spoglądając na ekran telefonu. – Powtarzałem wam, zaprzeczycie? – Cały czas miał podniesiony głos, co było w stu procentach niepotrzebne, bo wszyscy obecni słuchali go w grobowej ciszy. – Koniec, nie możecie nagle tak sobie wyjeżdżać na coś takiego! Musicie się przyzwyczaić do bardziej kameralnych występów, a potem dopiero… - Urwał, przeczesując swe czarne loki, a potem nabrał dawkę powietrza ze świstem. - …Nie będę się tłumaczyć. – Z prędkością światła wystukał jakąś wiadomość. – Od jutra tydzień wolnego i nic mnie to nie obchodzi. To może być z przemęczenia– Zwrócił się z troską do dziewczyn, gdy w tym samym czasie członkowie EXO otwarli usta ze zdumienia.
- Jest jakiś szczególny powód, dla którego nie ma was na scenie? – Zagrzmiał pełen jadu głos menagera EXO, których sparaliżował strach.
- To złote chłopaki – SangJoong zwrócił się w stronę mężczyzny, od razu opanowując się. – Moje dziewczyny źle się poczuły. Zaopiekowali się nimi. – Uśmiechnął się naprawdę szczerze i z ulgą do trzech artystów, którzy nie wyrażali teraz żadnych emocji.
Niedługo po tym nadeszła wymiana zdań menagerów, która mimo że odbywała się w formalny i życzliwy sposób, kipiała nienawiścią i gdyby tylko odjąć uspokojony ton jednego i drugiego, można by uznać to za największą sprzeczkę, jaka miała miejsce na tym świecie. Po pewnej chwili menager chłopców zaczął tracić cierpliwość i po prostu…
- Na scenę – warknął w powietrze, choć tyczyło się to oczywiście jego podopiecznych, którzy w ciszy wymaszerowali, nie odwracając się.

***

- Wszystko widziałam – Powiedziała Jelly z przejęciem. – Wpadłaś prosto na Chena, naprawdę! – Dodała podniecona, klaszcząc cichutko, nim Jun wybałuszyła oczy i zakryła twarz dłonią.
- Cóż za zrządzenie losu! – Dopowiedziała Geena ze zjadliwym uśmieszkiem, szturchając dziewczynę w bok.
Chwilę po tym niebieskowłosa opamiętała się i pociągnęła za sobą Sujan.
- Musimy iść im podziękować, szczególnie ty – Spojrzała z rozbawieniem ku bystrym oczom przyjaciółki, szczerząc się. – za to, że nie zrzygałaś się na środku sceny. – Wtedy wszystkie oprócz naburmuszonej Su i nietryskającej entuzjazmem Quinn wybuchły śmiechem.

- Nie ma sprawy – Suho uśmiechnął się szeroko, z dumą poprawiając swą sztruksową marynarkę.
- Strasznie nam głupio, że wpadliście w kłopoty z naszego powodu – Odezwała się niekomfortowym tonem Sujan, zakładając włosy za ucho.
Jun przytaknęła, a niedługo po tym Chen uroczo wygiął kąciki ust, odpowiadając pokrzepiająco.
- W takie kłopoty możemy wpadać codziennie.

---------------------------------
Cześć i czołem!
Jak podobał Wam się czwarty rozdział? Był dość inny niż te poprzednie, haha, ale mam nadzieję, że mimo to wydarzenia przypadły Wam do gustu.
Słuchajcie, ma także wielką prośbę - zostawcie po sobie jakikolwiek, nawet najmniejszy ślad w komentarzu. To na prawdę wiele dla mnie znaczy i zachęca mi do dalszego pisania!
Pomożecie? We Are One!
MoonSeer c:

poniedziałek, 2 marca 2015

3. Tell us something about yourself

Światła oślepiły ich przepełnione obawą oczy, mięśnie na czas jednego bicia serca zesztywniały, a uszy wypełniły nieokiełznane okrzyki i oklaski. Wtedy po raz pierwszy rozbrzmiały tony singla „Hybrids” na żywo, a dziewczyny pokazały się ciekawemu światu.
Ostatnie spojrzenia i cienie pokrzepiających uśmiechów, a wszystko oprócz tańca i śpiewu rozpłynęło się. W jednej chwili stres wypełzł z ich ciał, a uczucie jakie się pojawiło… to przyjemność. Pokazywały się z jak najlepszej strony swym nowym fanom, którzy łaknęli poznać ów zespół bardziej i bardziej, a artystki z całego serca pragnęły uczynić dla nich ten czas niezapomnianym.
Sujan raptownie przystanęła wykonując swą wyczerpującą solówkę, kiedy reszta członkiń po jej dwóch stronach kontynuowała choreografię i otworzywszy oczy zobaczyła morze błyszczących, wykonanych z sercem transparentów z jej imieniem, wizerunki wyniosłych węży, a także podobne akcesoria związane z pozostałymi dziewczynami BriDs. Uśmiechnęła się szeroko dalej śpiewając, a wtedy Jun wystąpiła na środek z częścią rapową.  Niedługo po tym nadeszła pora na taneczny popis najmłodszej Jelly i solowe partie Geeny i Quinn.
Wszystkie pięć dziewcząt przy końcu ustawiło się w szachownicy w identycznych strojach jak z niektórych ujęć teledysku, a następnie Su z przebiegającym po plecach dreszczem zakończyła piosenkę wysokim tonem. Ledwo umilkła, a nad ich głowami rozsypało się wesołe, złote konfetti i dopiero wtedy poznały moc wrzawy, jaką fani potrafią wywołać na widowni. To było niesamowite, gdy tak po prostu stały z szerokimi uśmiechami na twarzy, oddychając spazmatycznie z wysoko unoszącą się klatką piersiową, a osoby kilkanaście metrów przed nimi niemal wychodziły z siebie.
Geena z ulgą przymknęła oczy, odchylając głowę do tyłu, a Quinn z dumy uroniwszy łzę, skierowała wzrok w prawo.
Czy nasz występ w Shang Haiu jest potwierdzony? Zdawało się mówić jej wyniosłe spojrzenie w kierunku lekko uśmiechniętego pod nosem menagera, stojącego z założonymi na piersi rękoma.
**
- Myślałam, że się zrzygam na tej scenie, przysięgam. – Odezwała się Jun na wydechu, upiwszy łyk wody. – Strasznie gorąco, a jak duszno… - Ciągnęła, na moment zapominając, jak jednocześnie było to jej najwspanialsze przeżycie w historii.
Quinn jak oparzona odwróciła wzrok w jej kierunku, lustrując przenikliwym spojrzeniem.
- Przyzwyczaicie się. – Oznajmiła krótko, nim sztywno ruszyła do pokoju.
- Nie wątpię. – Odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem Sujan, nim z rozweselonym wyrazem twarzy również ruszyła w innym kierunku, jednak ktoś zatarasował jej przejście z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Co jest? – Geena wykrzywiła zadziornie twarz, znacząco szturchając Su w brzuch, na co ta jeszcze szerzej się uśmiechnęła, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów.
W kuchni pojawiła się Jelly, mknąc w kierunku lodówki, lecz po chwili jęknęła z zawodem.
- Myślałam, że pokażecie nam z Su jak się robi naleśniki – Zwróciła się z wielkim żalem w kierunku Jun, która z niepewności również zajrzała do lodówki. – a nie ma mleka.
Niebieskowłosa zaklęła pod nosem rozglądając się po przyjaciółkach wyczekującym spojrzeniem, nim pełna chęci Sujan odpowiedziała z błyszczącymi oczami.
- Pójdę – Ponownie uśmiechnęła się z dumą, zakładając włosy za ucho. – jeżeli zapłacisz. – Zaraz po tym zaśmiała się wyniośle, widząc zniechęcony wyraz twarzy Jun, lecz w drzwiach ponownie pojawiła się Quinn spoglądając na całą szopkę przychylnym okiem.
- Po prostu się ubierz, Su – Poleciła na chwilę później chichocząc z zachowania młodszych dziewczyn, a reszta najzwyczajniej odetchnęła z ulgą, widząc, że kwestię płacenia zakończyła liderka…
- Ej! – Wtedy krzyknęła Geena, wskazując palcem na portfel majaczący w dłoni Quinn, który już szybował ku otwartym dłoniom Su.
- Geena zapłaci. – Rzuciła łagodnie liderka, starając się, by zabrzmiało to poważnie, jednak na sekundę po tym jej usta zadrżały i zatraciła się w melodyjnym śmiechu razem z Jun, Jelly i Sujan, a na końcu i Geenie udało się wygiąć usta w uśmiechu pełnym politowania.
- Czemu ciągle się tak szczerzyła? – Dopytała Jelly, gdy drzwi dormu zatrzasnęły się, a w kuchni nastała cisza.
Jun parsknęła, chichocząc, nim na odchodne odparła.
- Kyuhyun pogratulował jej dobrego występu. -  Spojrzała na włączonego laptopa, to z powrotem na dziewczyny. - …Może zobaczymy co inni o nim sądzą? – Zaproponowała kuszącym uśmiechem, nim odpowiedziały jej podobne reakcje, a już kilka chwil później, wokół biurka było ustawione stadko drewnianych krzeseł i podekscytowanych artystek.

Wychodząc na światło dzienne, Sujan w życiu nie pomyślała, że zaledwie tydzień po pojawieniu się clipu BriDs na youtube i dobę po ich pierwszym występie mogłoby wydarzyć się coś takiego.
Pomknęła w kierunku najbliższych pasów, gdzie tuż obok mieścił się supermarket, ubrana w zwyczajny, niewyróżniający się oliwkowy płaszcz z futerkiem przy szyi. W szybkim tempie namierzyła dział mleczny, a następnie skierowała się do kas obdarzona tylko kilkoma bardziej nachalnymi spojrzeniami. Ucieszyło ją i to.
 Ruszyła w kierunku dormów, przecinając parking SM’u, gdy nagle do jej uszu doszedł odgłos…pisku. Odwróciła się niemrawo, nie wiedząc, czego konkretnie się spodziewać, jednak po sekundzie wszystkie jej niepewności zostały rozwiane, a ją otoczyła horda uroczych dziewcząt.
- Zdjęcie? – Zapytała z niedowierzaniem, choć jednocześnie prostując się. Klasa ponad wszystko. – Oczywiście! – Uśmiechnęła się życzliwie po kolei pozując z każdym chętnym do słodkiej selci, a następnie cierpliwie podpisując kartki i ręce kilkunastu osobom. Niesamowite. To słowo kręciło jej się po głowie wręcz nieustannie, gdy skrobała swój podpis na papierze.
Nie mogła być pewna, ale miała wrażenie, że ilość otaczających ją dziewczyn wciąż nie maleje.
- Słuchajcie – Odezwała się cicho, nie pragnąc nikogo urazić. – Ale dziewczyny chcą… - Wskazała kciukiem mniej więcej w kierunku dormu, a następnie na dwa kartony mleka ciągle trzymane w dłoni, a wtedy rozległ się szum automatycznie otwieranych drzwi.
Jak zaczarowana razem z tłumem fanek odwróciła wzrok, wypatrując któż to wyłonił się z budynku.
- EXO-SEHUN! – Zdołała tylko usłyszeć, nim jej uszy zalała kolejna, niezmierzona fala jazgotu. Z chęcią sama chciałaby tak piszczeć i korzystać z tego, że ktoś taki jak Sehun wybiera się dokądś bez ani jednego ochroniarza.
Naprawdę takie spotkanie z fanami było niesamowite. Głupawy krzyk nastolatek był najpewniej odruchem odgórnym. Zaraz po tym wszystkie były niesamowicie przyjemnymi osobami. Sujan najchętniej poszłaby z nimi na kawę, a już na sto procent chciałaby zrobić więcej zdjęć… Ale niestety jej lista zadań i obowiązków nie obejmowała takich rzeczy i jak mogła zauważyć, zabrało jej to niesamowicie sporo czasu, a BriDs mogło zacząć się niepokoić.
Ponownie spojrzała na miejsce, w którym stał Sehun, a zdołała dostrzec jak i on na nią spogląda znaczącym wzrokiem i nieznacznie kieruję głowę w stronę dormów.
Uśmiechnęła się z wdzięcznością, również wykonując nieznaczny ruch, kłaniając mu się, nim pomknęła do spragnionych amerykańskich naleśników przyjaciółek.
**
- Są takie… - Odezwał się Baekhyun z głębokim zastanowieniem, oglądając klip.
- …Inne. – Zauważył najstarszy Xiu, zaglądając mu przez ramię.
- Ich teledysk po prostu jest inny. – Dodał z obojętnością Kai, bawiąc się figurką Iron Mana, a Sehun zawtórował mu uśmiechem.
Trwała cisza, którą wypełniały tylko głosy BriDs, gdy nagle usłyszawszy wymianę zdań, z kuchni wypełzł lider Suho, dopowiadając.
- Ktoś powinien się nimi jakoś zaopiekować… - Pomocniczo zaczął gestykulować dłońmi, chcąc, by przyjaciele dobrze go zrozumieli. - …Pomóc się tu odnaleźć, tak jak nam się pomogło. – Spojrzał wymagającym wzrokiem po średnio zainteresowanej grupce chłopaków i pożałował, że nie zaczął tego tematu, kiedy byli w dziesiątkę.
- Baekhyun, jesteś ze mną, prawda? – Zapytał z nadzieją, a Baek wyprostował się, spotykając spojrzenie lidera.
- Powiedz do mnie ‘hyung’. – Rzucił na pozór ostro i stanowczo, lecz usta wykrzywiał mu uśmiech. Suho roześmiał się radośnie, nim z nieukrywanym i nawet zbyt wyszukanym szacunkiem wyparował krótkie ‘ hyung ‘, nim rozległ się dumny głos Baeka.
- Jestem, jestem  - Wydusił na odchodne, nim uśmiechnął się lekko do monitora.
*
- Zawsze się zastanawiałem, jak oni potrafią sprawić, że zespoły, które dopiero co zadebiutowały lądują w naszym programie – Pomyślał na głos Doni z wyszukanym zainteresowaniem na twarzy, na co Coni roześmiał się pod nosem, poprawiając mikrofon.
-  Ja się zastanawiałem, czemu zawsze musimy być śmieszni w naszym programie – Zajęczał z udawanym niezadowoleniem, a jego partner zaśmiawszy się gorzko, zawołał wesoło.
- Nowe podopieczne SM Entertainment, na wpół zwierzęta – w tle można było dosłyszeć delikatny damski chichot. – BriDs! – Obydwaj prowadzący zachęcająco wskazali dłońmi, a od razu ciurkiem wypełzło pięć uśmiechniętych dziewcząt, które ukłoniwszy się, prędko zajęły wyznaczone miejsca.
*
- Zaczynamy następny segment naszego programu – Coni ochoczo klasnąwszy dłońmi, spojrzał na tablicę. – Over-write Profile!
BriDs również zaklaskały, nie mogąc opanować podekscytowania, a jednocześnie obawiając się ciągle obserwujących je kamer, jakby przewiercały wszystko na wylot.
Jun przełknęła niewyobrażalnie wielką gulę i uśmiechnęła się sztywno, gdy zobaczyła, że jej karta jest pierwsza.
- Tu jest napisane, że masz największe oczy z całej piątki… - Doni z uwagą przeczytał pierwszą linijkę, następnie rzucając intensywny wzrok na zestresowaną dziewczynę, której poziom przestrachu powolutku opadał, a zastępowało go poczucie…dobrej zabawy. Zaśmiała się, przytakując, gdy Coni zeskoczył z krzesełka, lustrując swym zabawnym spojrzeniem każdą z członkiń.
- Potwierdzone – Skwitował po chwili, patrząc na następny fakt. - ...Jeździsz konno?! – Wykrzyczał po sekundzie, sprawiając wrażenie zafascynowanego i jednocześnie przerażonego.
Jun odgarnęła niebieskie włosy, kołysząc się na obrotowym krześle, nim odpowiedziała ze szczerym zawodem.
- Trenowałam zanim stałam się członkiem BriDs – Urwała na moment, uśmiechając się smutno, gdy Sujan poklepała ją pokrzepiająco po plecach. - … Teraz to bardziej rekreacja i odpoczynek…Oczywiście kiedy mam wolne. – Zaśmiała się, przenosząc wzrok na siedzącą obok siebie przyjaciółkę, myśląc, że teraz nadchodzi jej kolej.
- Czekaj, czekaj – Coni przymrużył oczy. – Sądzisz, że potrafiłabyś wykonać Random Play Dance z piosenkami EXO? – Wskazał palcem, zobaczywszy napis ‘potrafi tańczyć wszystkie choreografie EXO’ i wpatrując się w nią z ciekawością, na co ta z zakłopotaniem założyła kosmyk włosów za ucho, cicho rechocząc, nim niemrawo pokiwała głową.
- Razem z Su – Wycelowała kciukiem w stronę Sujan, jednocześnie wstając z krzesła i ciągnąc za sobą czarnowłosą.
Niedługo po tym dwie dziewczyny stały zdezorientowane przed resztą, oczekując melodii, gdy w tym samym czasie dwóch prowadzących uśmiechało się, szepcząc do siebie.
Na pierwszy rzut puszczono  refren debiutowej piosenki ‘MAMA’. Upłynęła sekunda skupionych spojrzeń dziewczyn wbitych w ziemię, nim w nieziemskiej harmonii zatraciły się w energicznym tańcu znanego zespołu, śmiejąc się do kamery. Nagle dosłyszały początek ‘History’, a Sujan oprócz tańca zaczęła śpiewać partię Baekhyuna, jednocześnie śmiejąc się delikatnie. Po tym nastąpił króciutki urywek ‘Growla’, również perfekcyjnie dopracowany. Prowizoryczna widownia obserwowała koordynację ruchową dziewcząt z lekko otwartymi ustami. Przerwał to początek ‘Overdose’, gdzie nie sposób było stworzyć piramidę w dwie osoby. Dziewczyny po prostu stanęły jak słupy soli, bezradnie się w siebie wpatrując, nim prowadzący roześmiali się, a Random Play Dance z singlami EXO zakończył się, pozwalając na prezentację Sujan.
- Jesteś fanką Henry’ego? – Zapytał Doni, uśmiechając się lubieżnie, po tym jak podniósł wzrok znad tablicy Su, która uczyniwszy zdziwiony wyraz twarzy, nie do końca rozumiejąc, umilkła, jednak ułamek sekundy później roześmiała się melodyjnie. – Tak tu jest napisane.
- Nie tak wielką jak Jun – Odpowiedziała łagodnie, choć uśmiechając się chytrze. -  A pierwszy stopień szkoły muzycznej na skrzypcach skończyłam długo, długo przed tym jak poznałam jego piosenki – Odparła z perłowym uśmiechem. – Na fortepianie nauczyłam się grać równie wcześnie – Dodała z pośpiechem, widząc, jak Coni prędko otwiera usta, by dopowiedzieć, a jednocześnie skreśla stwierdzenie, zastępując je słowami „Nie tak wielką”. Dziewczęta zaczęły brechtać.
- Znasz choćby część jego piosenki, tak żeby zagrać? – Jelly szturchnęła Sujan, pytając dociekliwie, na co ta po chwili namysłu pokiwała głową, a moment później podeszła do nich szczupła kobieta z czarnym futerałem w rękach.
- Zobaczymy, czy jesteś godna miana wirtuoza – Zaśmiała się Geena, a w tym samym czasie obydwaj prowadzący zajęli pozycje wyrafinowanych, światowej klasy oceniających.
Sujan mało przejęła się zgryźliwą uwagą i tylko na sekundę przed przyłożeniem smyczka do gryfu, powiedziała niekomfortowym głosem.
- W razie ogromnej żenady, proszę, wytnijcie to  – A wtedy rozproszyły się niesamowicie przyjemne dla ucha dźwięki mahoniowych skrzypiec, których używająca Sujan, próbowała oddać melodię z piosenki ‘Fantastic’ tak mocno, jak tylko mogła i mimo drobnych zahamowań i wpadek, chyba poszło jej to w miarę należycie, bo gdy tylko zakończyła, zalała ją fala oklasków.
- Znasz nuty na pamięć? – Zagadnął Doni, wydając się mocno zaabsorbowanym, a zdziwionym do granic możliwości, gdy usłyszał odpowiedź.
- Nie – Pokręciła powoli głową. – Po prostu dobrze znam tą piosenkę, a nuty czytałam chyba trzy miesiące temu. – Dodała z gracją, uśmiechając się delikatnie, oddając kobiecie instrument. - …Po kilku latach grania to normalne…W sensie granie na wyczucie. – Zaśmiała się, widząc jak MC wpatruje się w nią jak w obrazek.
Minęło kolejne kilka chwil, gdy w końcu zadano Sujan najbardziej charakterystyczne dla niej pytanie.
- Według tej tablicy, Sujan to druga Elżbieta II… - Zaczął Coni, a Su od razu zaśmiała się z klasą, obnażając proste, śnieżnobiałe zęby, nim na jej twarzy wypełzł malinowy rumieniec.
- Kobieta z nieokiełznaną klasą, pełna gracji i mówiąca płynnym brytyjskim akcentem… - Dokończył Doni, a czarnowłosa opuściwszy wzrok, z uśmiechem kiwała się na krześle.
- No i największa fanka Harry’ego Pottera, nie zapomnijmy o tym – Wtrąciła, siedząca na samym końcu liderka.
- Jun też mówi dobrze po angielsku, ale amerykańskim sposobem – Su oznajmiła w końcu, a wtedy Coni próbując naśladować akcent rodem z USA wydukał.
-  You can talk to you with english? – Wydawał się być bardzo pewnym w tym co robi, jednak zakłopotał się, gdy usłyszał chichot dwóch dziewcząt.
- You mean ‘ with each other’? – Sujan dopytała melodyjnym akcentem, a zawstydzony prowadzący niemrawo pokiwał głową, nim obie zatraciły się, prowadząc rozmowę w jednym, a jednocześnie tak odmiennym języku.
- I am really glad that BriDs have a opportunity to be here – Jun rzekła jak gdyby nic do przyjaciółki, gdy w tym samym czasie reszta nie miała większego pojęcia o czym mówią.
- I think Coni is not very pleased that you corrected his mistake – Odparła ni z gruszki ni z pietruszki Sujan, spoglądając kątem oka na prowadzącego, gdy nagle rozległ się krzyk Doniego.
- Ej! – Wskazał palcem na dwie dziewczyny. - …Co z Conim? – Dopytał, wychwyciwszy tylko jedno słowo, a potoczył się chichot reszty dziewcząt.
Popatrzyły po sobie szybko, a Su odpowiedziała uprzejmie.
- Powiedziałam, że MC Coniemu do twarzy w okularach słonecznych. – Uśmiechnęła się wdzięcznie, kłaniając się mężczyźnie,  który dumnie odwzajemniwszy uśmiech, rozpoczął Over-write Profile z Jelly.
- Maknae zespołu – Przeczytał prowadzący, dogłębnie trawiąc treść tabliczki. – Zawsze wesoła i podnosząca wszystkich wokół na duchu, właśnie taka jesteś, Jelly?
Po studiu potoczył się radosny i uroczy śmiech dziewczyny, nim odgarnąwszy srebrne włosy, odparła.
- W miarę możliwości.
- To znaczy, że grając smutną postać masz trudności?
To pytanie niesamowicie zbiło ją z tropu i zanim udzieliła odpowiedzi kilka razy otworzyła usta i je zamknęła.
- Nie grałam jeszcze w żadnym filmie – Postawiła sprawę jasno, ozdabiając twarz lekkim rumieńcem. - … Po prostu mówiono mi, że się do tego nadaję. – A od razu marker poszedł w ruch.
- Jelly – Coni zwrócił się oficjalnie, specjalnie przeciągając, co sprawiało większe podenerwowanie w żołądkach dziewcząt. – Jako najlepsza tancerka w grupie, mogłabyś wskazać tą najgorszą? – Ledwo zadał pytanie, a wybuchła fala zażenowanego jęku. Obydwaj prowadzący zaśmiali się tryumfalnie.
Speszona Jelly zagryzła dolną wargę, wypuszczając ciężko powietrze.
Podrapała się po głowie, spoglądając po reszcie przyjaciółek, co trwało pewien czas, gdy w między czasie Doni żartobliwie rzucił.
- Spokojnie – Spojrzał na swój nadgarstek, który nie miał zegarka. – Nie spiesz się.
Minęła chwila, nim obrotowe krzesło zaskrzypiało, a rozległ się niezadowolony i przeciągły głos.
- Nie trudź się, Jelly – Quinn wystąpiła z łagodnym wyrazem twarzy, gdy MC Coni zapytał.
- Czy…?
Odpowiedziało mu mozolne kiwanie głową Jelly, a rozległ się szyderczy śmiech Geeny, który wyciszył się tak prędko, jak pojawił.
- …I Geena. – Powiedziała po cichutku najmłodsza, choć każdy ją usłyszał.
Wymieniona członkini  zapowietrzyła się, gdy Jun i Sujan śmiejąc się, złapały ją za ramiona i wytoczyły na miejsce obok liderki.
- Zabawne, Geeno – Coni podniósł okulary, by lepiej się przyjrzeć kolejnej tabliczce. – Ale tu też jest tak napisane.
Dziewczyna uśmiechnęła się, potakując.
- Bo między baletem, a tym co tańczę teraz jest wielka przepaść. – Odparła, prostując się wyniośle, widząc jak usta MC kreują się w piękne, okrągłe O.
Z powodu ubrań Geeny, wszyscy zawiedli się, gdyż było niemożliwe, by mogła pokazać swe baletowe możliwości, za to chwilę później MC mogli ponownie dowiedzieć się czegoś niespotykanego.
- Interesujesz się architekturą? – Padło pytanie, a sekundę po tym drugie. – Rysujesz?
Geena szybko pokręciła głową, wskazując brodą na osobę obok siebie.
- Quinn rysuje – Odparła zwyczajnie, podwijając rękaw koszuli. – Mnie po prostu interesują konstrukcje.
Mężczyźni równo odpowiedzieli przeciągłym ‘A’, nim jeden z nich dopytał, oderwawszy wzrok od tabliczki.
- I dotychczas dużo podróżowałaś, tak?
Na to wspomnienie Geena wygięła usta w uśmiechu od ucha do ucha, nim odrzekła, śmiejąc się.
- W celu oglądania budowli – Odsłoniła szereg białych zębów, a gdy postawiono pytanie, dotyczące ulubionej konstrukcji, odpowiedziała bez zastanowienia. – Cerkiew… W ogóle podoba mi się Rosja.
Po kąciku architektoniczm nadszedł wyczekiwany czas na głowę zespołu BriDs.
- Quinn – MC Doni orzekł, pytając rzeczowo. – Powiedz nam, naprawdę rysujesz?…Czy może bardziej jak Kris? Jakiś specjalny sposób, którego nikt nie rozumie?
Rozległ się krótki rechot, jednak na sekundę przed odpowiedzią umilkł.
- Nie, nie – Zaczęła, zakładając włosy za ucho. – Rysuję postaci z mangi. I chyba nie najgorzej – Dodała, grzecznie uśmiechając się. Zbytek skromności w BriDs jest jak najbardziej na porządku dziennym.
- A gdybyś miała powiedzieć, dlaczego właśnie ty jesteś liderką tej grupy – Coni oparł twarz na dłoni, sprawiając wrażenie myśliciela. – jakich słów byś użyła?
Nastała cisza, w której pozostałe pięć dziewczyn żarliwie wpatrywało się w liderkę, która na moment rozszerzyła oczy ze zdziwienia, nim powoli, jakby nie będąc pewną swych słów, zaczęła.
- Wydaje mi się, że istotna jest moja stanowczość… - Zamilkła, znowu szukając odpowiednich słów. - …Wytrwałość także…No a przede wszystkim opiekuńczość. Jestem najstarsza i czuję, że muszę ciągle mieć oko na moje najmmłodsze siostry, prawda? – Spojrzała, przymrużając żartobliwie oczy, kierując je na siedzące obok siebie Jun, Su i Jelly, które uśmiechnęły się szatańsko.
*
- Piąteczka, dziewczyny – SangJoong wystawił swą smukłą dłoń, a od razu dosięgło jej pięć innych. – Właśnie o to chodzi! – Uśmiechnął się dumnie, wkładając ręce do kieszeni czarnego garnituru.
*
- Zjadłabym sernik – Jun uśmiechnęła się szeroko, pewnie wchodząc do kawiarni SM. -  Taki z karmelem… - Ciągnęła z rozmarzeniem, lecz nagle ucięła jej Sujan.
- Mi też weź – Mrugnęła porozumiewawczo, odchodząc już w kierunku wolnego okrągłego stolika. – i z orzechami, jak się da. – Posłały sobie uśmiechy i rozdzieliły się, pędząc ku swoim kierunkom.

Smakołyki z kafejki można byłoby nazwać delicjami. Dziewczęta z uznaniem pałaszowały swe kawałki ciasta, wymieniając się różnymi uwagami, gdy nagle Jun usłyszawszy pewien głos, zapowietrzyła się, czego skutkiem był napad dzikiego kaszlu. Su zmarszczyła niepewnie czoło, czując jak jej wnętrzności wywracają się do góry nogami, choć pod żadnym pozorem nie pokazała nawet grama swych emocji.
- Widzisz? – Zawołał wesoło sprawca zaskoczenia dziewczyn. – To moje najbardziej oddane fanki na świecie. – Henry wygiął usta w szerokim uśmiechu, od razu dosiadając się do stolika, gdy w tym samym czasie osobę, która z nim przyszła, zajęto rozmową z Suho.
Jun mrugała zdecydowanie zbyt często, a Su mimo, że gardło zastąpiła jej pustynia Gobi spróbowała wyglądać na jak najbardziej wyluzowaną.
Najbardziej oddane fanki na świecie.
W obydwu głowach członkiń BriDs rozbrzmiało to zdanie, a jak na zawołanie w myślach pojawiła się retrospekcja z Weekly Idol. Spojrzały po sobie z upokorzeniem, nim rozweselony Henry ciągnął dalej, wyciągając dłoń w zwyczajnym przywitaniu, bez kłaniania się. Rodem z USA.
- New York, Chicago? – Zapytał z typowym akcentem zza oceanu, a Jun przełknąwszy ślinę, odparła spokojniej.
- Los Angeles – Uśmiechnęła się kojąco, choć jednocześnie spłonęła malinowym rumieńcem. Obserwująca to wszystko Su także wygięła kąciki ust, czując między ich trójką pewne miłe połączenie, którym był inny język.
- And you? Hogwarts, I guess? – Chłopak wyszczerzył się, a Sujan obdarowała go wybuchem śmiechu, również odsłaniając proste zęby. Biorąc pod uwagę żart, pokiwała z potwierdzeniem, jednak po chwili odparła z wdziękiem.
- ”Sunny” London – A kilka krótkich minut później, nie wiedzieć jak i kiedy wszyscy troje zaczęli rozmawiać jakby znali się co najmniej pół roku, ciągle używając płynnej angielszczyzny.
*
Geena zwyczajnie spuściła wodę, lecz gdy dopięła spodnie, usłyszała zbędny plusk, który nie miał nic związanego ze spłuczką.
- Ja jebię – Jęknęła z przejmującą miną, rozszerzając oczy do maksimum. – Nie, nie, nie, nie – Powtarzała w kółko, kręcąc głową na boki, nim upadła na kolana, widząc swojego Samsunga galaxy na dnie szerokiego odpływu. Wciągnęła powietrze ze świstem, walcząc z kilkoma łzami, pchającymi się na wolność.
Nawet jeżeli wyciągnęłaby telefon, na nic by jej się to nie zdało. Zepsuty doszczętnie.
- Miałam właśnie dzwonić! – Kopnęła ze złością sedes, a po sekundzie pożałowała tego, łapiąc się za stopę, pulsującą ostrym bólem. Syknęła z cierpienia, ocierając słone łzy dłonią, gdy za sobą usłyszała pełen współczucia głos, choć osoba uśmiechała się wdzięcznie.
- W takim razie weź mój.
Nim policzki Geeny spłonęły, wszystkie jej mięśnie dostały niezły podarunek od paralizatora, którym okazała się być Amber z girls bandu F(x).
Odwróciła się sztywno, próbując przybrać normalny wyraz twarzy, a co ważniejsze zachowywać się przyzwoicie, jednak po chwili zaczęła bełkotać jakieś niezrozumiałe słowa, czując jak zalewa ją wstyd.
Wesoła Amber podeszła bliżej, a Geeny wnętrzności wywróciły się, gdy musnęła ją ramieniem, spoglądając na doszczętnie zalany telefon.
- No chyba, że wyciągniesz swój – Ciągnęła po długim czasie, śmiejąc się łagodnie, co bez większego efektu uczyniła także członkiń BriDs, powoli wyciągając skostniałą dłoń w kierunku oferowanego jej telefonu.
- Dziękuję – Skłoniła głową, ckliwie wystukując numer Quinn, pod okiem dobrotliwie uśmiechniętej Amber.
*
- Zgubiłaś się – Powtórzyła Quinn, patrząc na Jelly bystrym, choć jednocześnie matczynym wzrokiem.
- Po raz kolejny – Oświadczyła niedowierzająco Jun, przewijając plik nut w rękach.
Dotychczas siedząca w ciszy Sujan, dodała, okręcając się na obrotowym skórzanym krześle.
- Ale…?
Jelly spojrzawszy przelotnie na kompletnie niedostępną Geenę, odparła z radosnym uśmiechem.
- Nie zgubiłam się, to po pierwsze – Udała poważną, groźnie wystawiając palec. – Po prostu przeszukiwałam nieznane mi odmęty SMu – Zaśmiała się z samej siebie, a od razu i reszta dziewczyn wygięła usta w uśmiechu od ucha do ucha. – A wtedy wpadłam na Sulli. – Dokończyła z satysfakcją w głosie, bowiem jeżeli chodziło o girls bandy, F(Sulli) była dla niej najważniejsza.
Su zaśmiała się cynicznie.
- Geena też spotkała cząsteczkę F(x) – Spojrzała zalotnie w kierunku słuchającej muzyki dziewczyny, która kompletnie nie miała pojęcia, że wypłynął jej temat. – Tyle że wtedy, gdy wpadł jej telefon do kibla – Do tego momentu próbowała się opanować, jednak ledwo skończyła, a wybuchła bombą rechotu, a zawtórowały jej Jun i Jelly. Mina Quinn tylko stężała.
- Telefon? – Dopytała z grozą w głosie, zmrużając oczy, gdy Su pokiwała głową. – Pięknie. – Westchnęła z niechęcią, zagłębiając się w swych nutach.

-------------------------------
Jedno jest pewne: na razie Was nie przybywa na moim blogu, jednak i tak wierzę całym serduszkiem, że to się zmieni, a moi obecni czytelnicy będą w stanie mi jakkolwiek pomóc!

Co do rozdziału: Lubię go. Jest bardzo przyjemny, a co więcej, dziewczęta są po Weekly Idol, które pomogło w bardzo istotnej kwestii: Ciekawi mnie, jaką członkinię BriDs polubiłyście najbardziej?
Na odpowiedzi oraz oczywiście opinie i krytyki czekam w komentarzach, nawet tych anonimowych.
Życzę mam jak najbardziej miłego (mimo szkoły) tygodnia i do zobaczenia najpewniej za tydzień!
Wasza MoonSeer c: