piątek, 24 kwietnia 2015

7. Definition: Best date ever

Na parking SMENT wlewał się strumień vanów, wracających z koncertu, a od razu zapanował gwar.
BriDs także brało udział w tym przedsięwzięciu, nadal pokazując się ze swoim debiutowym singlem „Hybrids”. Wyskoczyły jedna po drugiej, rozprostowując nogi po nie tak długiej, choć mimo to wyczerpującej podróży.
Jelly rozciągała się, wyciągając obie ręce ku górze oraz przymykając z rozkoszą oczy, gdy nagle poczuła na sobie niemały ciężar. Sytuacja nakazała jej od razu spuścić ramiona i rzucić wzrokiem na przyczynę.
- Sunbae…? – Spytała jakby siebie powoli i niepewnie, jednak w napięciu, nim chłopak oderwał się od niej z chytrym uśmieszkiem. Za tą dwójką stała pozostała część BriDs, przyglądając się z różnymi wyrazami twarzy.
Baekhyun na pozór grzeczniutko niczym baranek skłonił się dziewczętom w pasie, zawieszając spojrzenie na Quinn, nim zniknął tak prędko jak się pojawił, zostawiając osłupiałą Maknae.

***

- Musisz przyznać, że wychodzi nam to wspaniale – Baek z dumną miną szturchnął Jelly w ramię. Omiotła ją fala zimnego potu i płytki oddech, choć za wszelką cenę starała się tego nie okazać.
- „To”? – Dopytała stonowanie, czując stado wesołych motyli w jej żołądku, obijających się z zapałem. Jednocześnie penetrowała wzrokiem cały korytarz pełen ludzi. – Co nam wychodzi? – Zlustrowała przenikliwym spojrzeniem twarz chłopaka, jednak gdy i ten ukierunkował spojrzenie w jej stronę, z prędkością światła zmieniła swój tor patrzenia. Baekhyun zmarszczył brwi, obserwując jej zachowanie, odpowiadając.
- Jak to co – Zaczął jakby to było oczywiste i jasne jak Słońce. Uśmiechnął się dziecinnie. – Granie na nerwach Quinn i Geenie!
Jelly w duchu osłupiała. No tak, to musiało tylko o to chodzić. Wkurzanie liderki…Na co były te motyle w brzuchu, ten stres i podekscytowanie?
- No tak! – Zaintonowała z fałszywą wesołością, uśmiechając się smutno, choć chłopak nie zdołał już tego dostrzec. Został pilnie gdzieś wezwany i nim odbiegł z pośpiechem obdarzył dziewczynę krótkim skinięciem.
- Kkaebsong – Szepnęła do siebie ze smutną ironią, kierując się we własnym kierunku.

***

- Szukasz tych okularów od piętnastu minut – Jęknęła Jun, przypatrując się jak Sujan z zaangażowaniem nurkuje w środku vana. – Może po prostu kupisz sobie nowe? – Dodała z nadzieją. – Już wszyscy są w środku. – Spojrzała tęsknie w kierunku budynku.
Su zadarła głowę, odsłaniając twarz znad ściany ciemnych włosów.
- Jeżeli znajdziesz mi drugie takie same, kupię ci hanwoo – Odparła zrzędliwie, ze zrezygnowaniem wypełzając z samochodu.  – przysięgam.
Faktycznie zostały już same na parkingu. Jeżeli ktoś jeszcze na niego wychodził to tylko po to, by wyciągnąć coś jeszcze z samochodów.
Występ dziewczyn był dobrze przygotowany, ale żeby to tak im wyszło, nie mogło się obyć bez obecności niewiarygodnego zmęczenia. Obydwie ledwo trzymały się na swych wysokich obcasach, a Jun, która z reguły takowych nie nosi, omal nie złamała obcasa w tak krótkiej drodze do schodów SM. Warto wspomnieć także o tym, że od rano padało niemiłosiernie. Mimo że raz lżej a innym razem jak z cebra, ciągle było mokro i wilgotno.
Jun już podnosiła nogę, by postawić ten ostatni krok przy śliskich schodach, jednak…Jun na zawsze pozostanie Jun i tuż przed wejściem do wytwórni runęła w dół, ulegając wodzie czyhającej na schodach.
Idąca kawałek za nią Sujan dosłownie ułamek sekundy wcześniej usłyszała dźwięk rozsuwania się automatycznych drzwi.
Chen wydał krótki okrzyk przestrachu, mimowolnie łapiąc dziewczynę za jej wąskie ramiona.
- Uważaj na siebie – Wesoło i z ulgą wygiął swe kąciki ust, hardo ściskając już uniesioną do pionu dziewczynę. Nie dziwota, że jej twarz barwiła się na kolor dojrzałego pomidora, a w głowie kotłowało się miliard myśli w tym uczucie bycia żałosnym niczym dziecko. Trwało to pewną chwilę, gdy oprzytomniała, widząc jak Sujan mija ich dwójkę jak gdyby nigdy nic wchodząc do środka budynku, by nie zmoknąć. Uniosła kciuk do góry, odwróciwszy się po raz ostatni, gdy wtedy prosto na nos Jun zleciała ogromna kropla, która była orzeźwiająca niczym całe wiadro wody.
Zaśmiała się cicho i szczerze, spoglądając lekko na swe lewe ramię.
- …Puścisz mnie? – Uśmiechnęła się bokiem, unosząc wzrok w kierunku chłopaka, który rozszerzywszy oczy, wbił spojrzenie w swą rękę, którą nadal twardo ściskał dziewczynę. Pokiwał szybciutko głową, chichocząc bezgłośnie, nim oswobodził uścisk.

***

- Widzisz co to jest? – Przed zdumioną twarzą Jun majaczył ogromny smartfon.
- Widzę – Odparła uśmiechając się mściwie, by po chwili zmyć ten wyraz twarzy.  – Mam oczy. – Dopowiedziała dosadnie, odchylając się od telefonu, gdy Wendy zamrugała wściekle. Na jej komórce widniał artykuł ze strony Koreaboo, które można powiedzieć, że płonęło od zdjęć z chwili, gdy Chen przytrzymał Jun przed upadkiem. Zwyczajnie uchronił koleżankę przed bolesnym siniakiem, a Internet zrobił z tego niemałą awanturę. Osobą, która chyba najbardziej się tym przejęła, była główna wokalistka Red Velvet, która zaczepiła rzeczoną potajemną dziewczynę Chena i towarzyszącą jej Geenę na zwyczajnej kawie w przerwie między treningami. Jej głos był pełen wyrzutu, a oczy świeciły się z….zazdrości? Tak, chyba to był główny powód, z powodu którego obydwie członkinie BriDs w duchu pękały ze śmiechu. A nie można powiedzieć, że Wendy i Jun darzyły się czymś więcej niż czysta nienawiść.
Furia doprowadzała wokalistkę do czerwoności, gdy bezsensowne spięcie ucięła Geena z łobuzerskim uśmiechem.
- Jako półroczna idolka, powinnaś mieć więcej doświadczenia niż my i wiedzieć, że Internet tworzy niestworzone historie…– Powiedziała swobodnie, odsuwając się od stołu, co i Jun czyniła od niechcenia dopijając kawę. - …Unnie. – Geena dokończyła ze sztywnym uśmiechem, minimalistycznie kiwając głową.
Na ten znak Wendy aż pisnęła z wściekłości, ściskając telefon w gładkiej dłoni, nim machnąwszy długimi włosami odmaszerowała z naburmuszeniem.
- „Unnie”? – Jun zlustrowała dumną przyjaciółkę zniesmaczonym spojrzeniem, gdy odchodziły w kierunku wyjścia. Geena prychnęła, uśmiechając się bokiem.
- Spokój, uprzejmość i szacunek jeszcze bardziej ją wkurzyły – Pokręciła z bezradnością głową na boki, wzdychając. – Oczekiwała chyba wystających żył od krzyków, oczu zaszłych krwią i piany z ust. – Zaśmiała się wzgardliwie, popychając drzwi, gdy Jun zawtórowała jej uśmiechem.

***

W kuchni dormu BriDs w powietrzu wyczuwało się niemałe napięcie. Niekomfortowa cisza od paru chwil wypełniała powietrze, pozwalając dosłyszeć siedzącym w niej osobom zgiełk dochodzący z ulic miasta.
Quinn zagryzła niepewnie usta, ukradkiem spoglądając na spoczywającego naprzeciwko niej menagera, w spokoju czekającego na odpowiedź, ciągle robiąc coś na telefonie. Niemal od razu odwróciła wzrok i odpowiedziała, gdy ten podniósł swe intrygujące spojrzenie.
- Ja po prostu stawiam karierę na pierwszym miejscu. – Jej głos wypełniała skrucha, choć powinna wypowiadać to donośnie i pewnie. Pośpiesznie założyła różowe włosy za ucho, pozwalając na przenikliwy wzrok SangJoonga. Lecz ten zamiast wypowiedzieć choć jedno słowo, zaśmiał się łagodnie, odsłaniając szereg śnieżnobiałych zębów. Quinn nieśmiało skierowała oczy na mężczyznę, a na jej twarzy był wymalowany jeden wielki znak zapytania.
- Quinn, posłuchaj – Po krótkiej chwili, menager znaczniej się nachylił, a choć twarz mu stężała, lekki uśmiech ciągle był obecny. – Jesteś wspaniałą liderką, naprawdę.  – Iphone głośno zawibrował, ale jego właściciel ani trochę się tym nie przejął. – I choć twoje zachowanie może resztę irytować – Quinn zmarszczyła czoło, przymrużając oczy. – to jestem przekonany, że w głębi duszy każda docenia to, co dla nich chcesz zrobić..... – Ucichł na chwilę, by zmierzwić swe czarne loki. - …Ale na miłość boską, Quinn, zaprzyjaźnij się z kimś, wypij z kimś kawę, poproś kogoś o pomoc, wykaż jakieś chęci, inaczej każdy oprócz mnie będzie myślał, że jesteś małą snobką – Powoli odsuwał się od stołu, powodując lekki skrzek, a następnie poprawił swą elegancką granatową marynarkę oraz poluźnił cienki krawat. Uśmiechnął się kojąco w stronę liderki, a przy kącikach jego ust pojawiły się nieznaczne urocze zmarszczki. Zdumiona Quinn ciągle siedziała sztywno. – Zróbmy tak, że sprawą miłostek dziewczyn, które na dobrą sprawę nie istnieją, zajmiemy się, gdy faktycznie zobaczę, że wasz poziom opadł, a pewne znaki w istocie zobrazują jakieś nad wyraz intensywne relacje, dobrze?
Liderka w końcu oprzytomniała i niemrawo pokiwała głową, również sztywno wstając. Westchnęła cicho, odprowadzając menagera do drzwi.
Naciskał już klamkę, gdy nagle się odwrócił.
- Wszyscy wiedzą, że chcesz dobrze, ale obiecaj mi, że znajdziesz przyjaciół tak jak potrafiły to zrobić dziewczyny. Wierz mi, że ludzie, których poznasz są niesamowici, pomogą ci ze wszystkim i tak jak ja zawsze będą przy tobie. – Lustrował przybitą dziewczynę ze skupieniem, zamrugawszy prędko. – Tak jak ja-menager mam na myśli. – Dopowiedział, stojąc już na korytarzu z obojętnością na twarzy.
Quinn dorośle pokiwała głową, a na jej twarzy powoli zakwitał uśmiech. SangJoong spojrzał spojrzeniem swych czarnych oczu w głąb korytarza, po czym przeniósł je na swój srebrny zegarek.
- Za pół godziny trening, rewolucyjna choreografia sama się nie opanuje. – Oznajmił, odprowadzając wzrokiem kłaniające się Jun i Geenę, które właśnie wparowały do mieszkania z trwogą w oczach, widząc, że między liderką, a menagerem został poruszony delikatny temat.

***

Sujan masowała właśnie obolałe ramię, po bolesnym upadku.
Jelly pomagając jej wstać, jednocześnie chichotała.
- Mówiłam ci, żebyś patrzyła przed siebie, a nie w telefon.
Tao dotychczas zawzięcie zajęty swoją komórką również ugiął kolana, by pomóc dziewczynie wstać po zderzeniu, jednak ta przy pomocy przyjaciółki już stała na nogach.
- Wiedziałam gdzie idę, mój tor był pusty – Syknęła wściekle do ucha uśmiechającej się wesoło Maknae. Oczywiście, że było to prawdą, słodka Jelly widząc, że obydwoje są zajęci swoimi zabawkami, lekko pchnęła Su w bok, a zdezorientowana dziewczyna nim zdążyła pojąć co się dzieje, leżała na ziemi, wcześniej wpadłszy z impetem na klatkę piersiową chłopaka. Do teraz była oniemiała i nie do końca wiedziała co się dzieje. Pełną świadomość odzyskała dopiero wtedy, gdy otrzepując swe rurki, usłyszała pełen entuzjazmu okrzyk Jelly.
- Jasne, że nic nie robi! – Pośpiesznie otrzepała plecy Sujan, następnie mocno pchając ją w stronę Tao. – Widzimy się w niedzielę, Su, napiszę jak wylądujemy w Chinach! – Krzyknęła na pożegnanie, przystawiając obie dłonie do ust. Czarnowłosa odwróciła swą bladą twarz, lekko kiwając głową, nim na nogach z waty została wprowadzona do kafejki.
Jeżeli chodziło o ostatnie słowa Maknae, miała na myśli delegację zespołu w sprawie zatwierdzenia promocji BriDs także na terenie Chin. Problem był taki, że jedynymi dziewczynami, które jako tako władały ojczystym językiem tego państwa były Geena, Quinn i Jelly. Towarzyszyć im na lotnisku SangJoong, a znając jego napięty grafik, Sujan i Jun miały popołudnie wolne od jego surowego wzroku.
Wokalistką BriDs władały dreszcze i nieokiełznane motyle w brzuchu, gdy sztywno usiadła przy stoliku dla dwojga. Nawet nie wiedziała w jakim celu niepewnie rozglądała się na boki. Dość zabawne było to, że siedzącym naprzeciwko niej chłopkiem, targały takie same, a nawet silniejsze emocje, tyle że obydwoje doskonale je zakamuflowali, pod warstwą opanowania i klasy.
Zbawieniem okazała się przemiła kelnerka w króciutkich włosach, gotowa, by przyjąć zamówienie.
- Małą czarną z łyżką cukru trzcinowego – Odezwał się lekko ochrypłym głosem, uśmiechając się lekko, prawie niewidocznie. – I  rozpuszczalną, pół na pół z mlekiem, półtora łyżeczki cukru i nutka wanilii, poprosimy. – Dotychczas siedząca w martwej ciszy Su, rozszerzyła oczy, podnosząc zdumiony wzrok, gdy kelnerka odeszła w swoim kierunku.
- Wiesz jaką kawę piję? – Zapytała ze szczerym zdziwieniem, zaprzestając swoje dotychczasowe akcje w telefonie.
Chłopak powoli zaczął kiwać swą niedawno pofarbowaną głową, gdy nagle szybko odparł.
- Ja… - Urwał dosłownie na ułamek sekundy. – Po prostu pamiętam.
Sujan ze zrozumieniem kiwnęła, zagryzając wargę z przestrachem, gdyż właśnie nadeszło nieuniknione – chwila ciszy na morzu i ukradkowe spojrzenia rzucane na każdy obiekt na sali, wykluczając oczy osoby z naprzeciwka, tak by znaleźć jakikolwiek, nawet najbardziej durny temat do rozmów.
Jedno było pewne: gdyby reszta ich zespołów teraz obserwowała tą dwójkę, głęboko zastanowiłaby się, czy to naprawdę ich przyjaciele. Su wiecznie wyprostowana i z klasą, choć towarzyska i gadatliwa. Nigdy speszona i skruszona. Tao również dumny książę, a jednocześnie uroczy niczym dziecko, choć teraz siedzący sztywno jak słup, sprawiał wrażenie osoby niemiłosiernie niedostępnej.

***

Po pewnym czasie proszone napoje nadeszły, a dwójka idoli od razu przystawiła je do ust, by tylko upozorować niedyspozycyjność mowy, choć w kubkach był niemal wrzątek.
Sujan w duchu ironicznie się zaśmiała na wskutek swego tchórzostwa i stresu, gdy właśnie dostała smsa zwrotnego od Jelly na wiadomość dotyczącą obecnej sytuacji.
„Już prawie na lotnisku.
Jak śmiesz nazywać się prawdziwą Ślizgonką!?”
Czarnowłosa ze świstem wciągnęła powietrze, blokując telefon.
- Powiedz mi – Zaczęła zwyczajnie, bowiem słowa kwestionujące jej przynależność do Slytherinu zawsze stawiały ją na nogi i pozwalały udowodnić wszystkim, że naprawdę jest w tajemniczy sposób pewna siebie i dumna, niechyląca czoła. - …Candy ma się dobrze?
Żenada, to pojawiło się w jej własnych oczach, gdy ledwo wymówiła te słowa, jednak i tak była o krok dalej niż siedzący naprzeciwko chłopak.
Upiwszy niewielki łyk, uśmiechnął się, gotowy, by odrzec.
- O, tak. – Podrapał się po gęstwinie swych blond włosów. – Zacząłem uczyć ją kolejnej komendy.
Mają zamiar rozmawiać o psie? Mało prawdopodobne, by ktokolwiek na tym świecie pragnąłby rozmawiać na temat taki jak ten, ale po serii udawanego zainteresowania Sujan w stylu „O, jaką? Koniecznie muszę zobaczyć!” obydwoje rozluźnili się i powoli łapali kontakt. Dziewczyna niewyobrażalnie wdzięczna, że temat psów umilkł, gdyż w rzeczywistości zdecydowanie wolała koty, upiła łyk swojej smakowitej kawy.
Mało zadziwiające było to, że wkrótce język Su pracował na pełnych obrotach, choć kosmicznie intrygujące było to, że gdy się rozgada nie może przestać, jednak gdyby miała zobaczyć się z Tao ponownie, nadal czułaby się skruszona i niepewna. Tworzyli naprawdę dziwny duet, choć obydwoje byli „księżniczkami” swoich zespołów i obydwoje uwielbiali dobrze się ubierać czy malować.
Niedługo, rozmawiali nawet o oficjalnym „zakazie” Quinn.
A raczej Sujan wyżalała swoje bóle, tego dotyczące.
- …Zebrała nas w kuchni, jak na przesłuchanie, po czym stwierdziła, że nie, my się nie skupiamy na tym na czym powinnyśmy. Miała pretensje o to, że Jun z bolącą kostką rozmawiała z kimś na korytarzu…nawet nie wiem z kim konkretnie – Urwała, oblizując dolną wargę i z wyrzutem wywracając oczami. Tao słuchał ze skupieniem, raz po raz przystawiając kubek do ust. – A hitem tego wszystkiego było to, że my przeszkadzamy – Zaśmiała się ironicznie. – przeszkadzamy w waszym comebacku! Znaczy Jelly w sumie…Podobno igramy z ogniem, którym jest nasz menager….
 - Westchnęła, wydymając usta z niesmakiem, a następnie upijając łyk. - …’za bardzo absorbujemy się tymi naszymi chłopakami’ – prychnęła wzgardliwie. - …Sama wiem co jest dla mnie najlepsze, nikt nie musi mną dyrygować. – Przytłoczona przypomnieniem tego parszywego wykładu liderki, oparła proste plecy na krześle, powoli zakładając ręce na piersi.
- Masz chłopaka? – Upewnił się swym lekko ochrypłym głosem Tao, spoglądając na nią swymi ciemnymi oczyma.
Su wyrwana z kontekstu pytająco rozszerzyła oczy, a po sekundzie wróciły do ich normalnego stanu. Uśmiechnęła się z gracją, odpowiadając łagodnie, choć w środku wszystko w niej się kotłowało.
- Nie, nie, to nie tak – Rzuciła, nie będąc pewna jak to dobrze ubrać w słowa. – Źle zrozumiałeś, znaczy… Nie ważne. – Lekko pokręciła głową na boki, by to zaakcentować, po czym odrzuciła włosy do tyłu. Od razu z uśmiechem od ucha do ucha zajęła się kawą. Tao również odsłonił zęby, gotując się do kolejnej wypowiedzi, która miała doprowadzić do naprawdę interesującej rozmowy dwojga ludzi z klasą, gdy wtedy ignorowany od pewnego czasu telefon Su dzwonił i dzwonił.
Z początku, widząc, że to Jun zdecydowała się ignorować połączenia, wychodząc z założenia, że przyjaciółka zrozumie, a teraz może poczekać, choć telefony nasilały się.
Zagryzając usta z niezadowolenia, przeprosiła chłopaka za to, że może to być pilna sprawa i kliknęła zieloną słuchawkę.
- Kurwa, Sujan, dzwonię i dzwonię i się dodzwonić nie mogę! – Od razu jej ucho zabolało od krzyków dziewczyny. – Chodź tu szybko, w łazience coś puściło, zepsuło się, nie wiem, co tu się stało, chodź tu! – W tle dało się dosłyszeć odgłos lania wody pod wysokim ciśnieniem.
- Daj mi chwilę. – Rzuciła oschle, mało przejmując się tym zajściem. Bardziej bolało ją to co właśnie miała zrobić, czyli odezwać się do Tao z informacją, że będzie musiała zabawić się w hydraulika, choć nie ma zielonego pojęcia jak, ale ten ją prędko uprzedził, odsuwając się od stołu.
- Iść z tobą? Koleżanka nie brzmiała wesoło. – Zapytał z troską w oczach, chowając na oślep telefon do byle jakiej kieszeni.
Su uśmiechnęła się promiennie, zachęcając chłopaka skinieniem głowy.

***

Nawet jeżeli obydwoje nie czuli się komfortowo, to podróż powrotna nie trwała długo, szli zaskakująco szybko, choć żadne na dobrą sprawę nie było specjalnie zaabsorbowane sprawą telefonu Jun.
Su uśmiechała się lekko pod nosem, gdy byli przed ostatnim zakrętem w lewo.
A wtedy jej oczy się rozszerzyły.
- Rety – Rzuciła pośpiesznie, nim ruszyła pędem, a za nią podążył Tao. Prawie równocześnie wparowali do mieszkania, taranując drzwi. Sujan w pośpiechu poślizgnęła się o kompletnie zalaną podłogę, a chłopak automatycznie  wystawił ręce do przodu, blokując upadek.
Dziewczyna nawet nie zdążyła podziękować, gdyż zwyczajnie odjęło jej mowę. Połknęła dawkę śliny, przeszywając swym spojrzeniem wnętrze jej zmasakrowanego dormu. Drzwi od łazienki były otwarte na oścież, a na jej środku klęczała przemoczona do suchej nitki Jun, wśród chmary szmat, ręczników i wszystkiego innego, walcząc z ciągle napływającą wodą z szafki pod zlewem. Tryskało jak z fontanny, ciągle pod tym samym natężeniem. Wesołe i na pozór niepozorne strumyczki wody wyruszały już w podróż po wszystkich pokojach dziewcząt. Naprawdę wyglądało to jak Sodoma i Gomora, a Jun zaczęła jeszcze bardziej panikować, próbując zatrzymaj napływające łzy.
- Wyrzucą nas! Wyrzucą! – Piszczała, złapawszy dłońmi swe spięte w coś co kiedyś mogło być kokiem, włosy.
Sujan i Tao dotychczas stali jak wryci, wpatrując się w pobojowisko, czując jak ich buty przemakają, a zimno rozprzestrzenia się po całym ciele. Właśnie wtedy paraliż dziewczyny minął i spojrzawszy na krytyczny stan przyjaciółki rzuciła się na kolana z pluskiem, nurkując w szafce.
- Umiesz to naprawić? – W tym samym czasie Jun przeniosła wzrok swych zaczerwienionych oczu na sztywnego chłopaka, który na to pytanie wyglądał na jeszcze bardziej oniemiałego. Zdołał pokręcić tylko przecząco głową, nim dziewczyna obdarowała go pełnym wrogości spojrzeniem. Następnie na twarzy zalała ją fala lodowatej wody, gdy siedziała zaraz obok Su. Ta odskoczyła jak oparzona w stronę chłopaka, w międzyczasie ponownie potykając się o szmaty…Zaraz, szmaty?
Dziewczyna zdążyła zarejestrować tylko migoczący kolor indygo swego żakietu.
- Czy to… - Jej głos był chrapliwy, a jej nastawienie na granicy wybuchu. Nagle przestało ją interesować to, że sprawa jeszcze się pogorszyła. - …To moje ubrania? – Przymrużyła oczy, znajdując bordowy sweter.
- Moje i ręczniki poszły w pierwszej turze – Odparła na odchodne Jun, próbując wskórać coś z rurami.
- …Ja pójdę po kogoś. – Odezwał się niemrawo Tao, a Su pokiwała bezradnie głową, zagryzając usta.
Chłopak brodząc w wodzie, wybiegł niemal natychmiastowo, a sekundę później jego miejsce zajęła najmniej odpowiednia osoba. Otóż drzwi od dormu ciągle były otwarte na oścież i w sumie Bogu dzięki, że był to tylko Henry. Jednak jego obecność nie pomogła ani trochę, bo gdy tylko zobaczył widowisko, upadł na kolana, zginając się ze śmiechu przez kilka długich minut.
- To są ciuchy? – Zdołał wykrztusić przez łzy, nim został obdarowany piorunującym spojrzeniem Sujan.
- Nie pomagasz. – Warknęła w odpowiedzi, a wtedy drzwi znowu skrzypnęły.
Wtedy dopiero zrobił się szum, bo do środka wleciało pięciu chłopaków, którzy...Nie byli kompetentnymi osobami do wykonania tego zadania.
Baekhyun na sekundę zasłonił usta zaciśniętą pięścią, nim wraz z Chanyeolem i Chenem rzucił się na lodowate płytki, próbując coś wskórać.
Jun z ogromnym cierpieniem usunęła się z ich pola manewru, gdy w tym samym czasie jej załzawione oczy napotkały najbardziej znienawidzoną twarz w jej życiu. Czy nikt dotąd nie wpadł na pomysł zamknięcia drzwi?
- Co tu się dzieje? – Przedpokój wypełnił rozdrażniony głos Wendy, spoglądającej na stan mieszkania z pogardą. Jun zmierzyła dziewczynę nieprzyjaznym wzrokiem. – Z naszego sufitu leci woda! – Dodała opryskliwie, machając dłonią.
Niebieskowłosa zamrugała kilka razy oczyma z niedowierzaniem i już otwierała usta, by obdarzyć wokalistkę jakąś uwagą, ale ktoś ją uprzedził.
- Coś pękło w łazience – Zza framugi pojawił się uśmiechnięty Chen. – a więc leci woda. – Dodał z łagodnym wyrazem twarzy, jakby tłumaczył proste stwierdzenie małemu, nieporadnemu dziecku.
Wendy zapowietrzyła się, płonąc rumieńcem, lecz JongDae już tego nie zauważył, bo całym sobą nurkował w odmętach zalanej łazienki. Prawie w tym samym czasie Henry uspokoił się i zaczął rozumieć powagę sytuacji, kiedy oderwał wzrok od Tao i Sehuna, próbujących znaleźć w mieszkaniu coś co mogłoby pomóc w transporcie wody, cokolwiek.
- Kyu będzie wiedział co zrobić! – Wykrzyknął zadowolony z siebie, nim ruszył z kopyta rozpryskując wodę na ścianach.
-  Menager nas zabije – Stwierdziła na pozór ze spokojem Sujan, choć w środku czuła nieustające fale zimnego potu, zalewające ją całą oraz nieprzyjemny ból brzucha. Zaczęła brodzić w tę i z powrotem przygryzając paznokieć kciuka. – Zwyczajnie weźmie i nas zabije. – W tym momencie nawet jej wypowiedzi były pozbawione większej poprawności.. „wziąć” i coś zrobić.
Jun uderzyła tyłem o i tak już mokrą ścianę i usunęła się, łkając.
- Wyrzucą nas, zrobią to – To były najczęściej pojawiające się słowa w jej ustach od pewnego czasu.
Po kilku chwilach Su przystanęła, bacznie obserwując nieudolną pracę chłopaków. Od jakiś pół godziny natężenie zmalało, choć teraz zastąpiła to woda podobna do ścieku.
- Wrzuciłaś moją piękną skórzaną ramoneskę. – Mruknęła już nie mając sił na odpowiednią mimikę twarzy, która powinna oddać jej emocje. – Perłę w koronie mojej garderoby. – Westchnęła bezsilnie, odwracając się od tego parszywego widoku. Napotkała zapłakaną twarz Jun, więc od razu usiadła koło niej.
- Przepraszam, Su, naprawdę – Wystękała, przerywając przez płacz. Chciała sklecić coś jeszcze, ale zastąpił ją wrzask nadbiegającego Kyuhyuna, który najprawdopodobniej został już wtajemniczony.
- Wystarczy zakręcić zawór! – Jak każdy wcześniej, poślizgnął się, jednak szybko utrzymał równowagę. Wszystkie twarze zwróciły się na niego, gdyż nie skończył. – W łazience, albo w kuchni. – A od razu delegacja ruszyła w tych kierunkach.
Chen wybiegł w kierunku dolnych szafek w jadalni i po kilku błyskawicznych próbach odnalazł tą jedyną.
- Którą zakręcić!? – Krzyknął skrzekliwie z daleka, by każdy go dosłyszał, a gdy uzyskał mglistą odpowiedź, z całej siły zaciągnął obydwie rączki w przeciwnych kierunkach…a wszystko ustało.
Jak każdy – cały przemoczony wrócił do przedpokoju i zaczął wpatrywać się w pobojowisko. Wszystko było do góry nogami i nie było mowy o utrzymaniu tego w tajemnicy.
Jak wyjaśnił Kyuhyun, została uszkodzona uszczelka i z pewnością nie była to wina Jun, która ciągle stała roztrzęsiona. Każdy chłopak był pewien stuprocentowo, że nie będą miały żadnych problemów, bo takie wypadki zdarzają się w każdych domach i mieszkaniach, jednak suche pocieszanie w tym czasie nie było odpowiednie.
Jedynym pozytywnym punktem było to, że niewielka część wody z korytarza zdążyła wyparować, choć naprawdę znikoma.
- No dobra – JongDae odezwał się w końcu podniosłym tonem, ocierając pot z czoła. – Dziewczyny, weźcie jakieś spodnie, buty i chodźcie do nas. – Każdemu była potrzebna natychmiastowa kąpiel, gdyż wszyscy byli spoceni i wyglądali jakby wykąpali się w szambie. Relaks jaki przynosi gorący prysznic również przysłonił wszystkim oczy…który niestety nie był teraz możliwy w łazience BriDs.
Największym bałaganem w historii mogły zająć się później, a nawet musiały.
Wygrzebawszy jakieś dolne partie z szafy Jelly oraz buty Quinn wybiegły za EXO w kierunku ich przytulnego mieszkanka, trzęsąc się z zimna.

***

Sujan wskazała kciukiem w stronę drzwi, powoli się cofając.
- Nie wzięłyśmy czegoś na górę… - Rzuciła wzrokiem do tyłu, łapiąc dłonią łokieć Jun, jednak Chen od razu je zatrzymał.
- Naprawdę chcecie teraz oglądać swój dorm? – Zaśmiał się zawadiacko, a uśmiech miał szeroki od ucha do ucha. – Ja bym nie chciał…Poczekajcie.
Dziewczęta ociekające wodą, szczękające zębami, stały skulone, jednocześnie kiwając głową.
- Wiem, że musi być wam zimno, ale opowiedzcie mi szybko, co się konkretnie stało, a Chen przygotuje wam łazienki… - Suho pojawił się przed ich oczami, prowadząc do kuchni. -…Lepiej mieć za świadka jeszcze kogoś innego niż Chanyeol i Baekhyun. – Wtedy zaśmiał się lekko, a dziewczyny zawtórowały mu mimo przenikliwego zimna.

***

W czasie gdy Sujan powędrowała do wskazanej łazienki, Jun jeszcze rozmawiała z członkami EXO, dzieląc się swoimi przeżyciami z pękniętą uszczelką. W tej chwili zapomniała o mokrych ubraniach przylegających do jej ciała.
Wszyscy teraz chichotali z owej przygody, nawet niebieskowłosa, choć jeszcze kilkanaście minut temu nikomu nie było do śmiechu.
- No więc dzwoniłam do niej, ale ciągle mnie odrzucała, nie wiem co robiła, naprawdę, ale co mogła robić, skoro nie ma naszej reszty? - Zastanowiła się na głos, uśmiechając się lekko, gdy Sehun rozszerzył oczy.
- Przyszła z Tao? Jego też tu wcześniej nie było… - Jun zmarszczyła z niedowierzaniem oczy i już otwierała usta ze zdziwieniem, gdy poczuła jak czyjeś ręce łapią ją za barki i odsuwają od grupki chłopaków.
- Pora na prysznic! – Zawołał Lay, odprowadzając dziewczynę z troską o jej przyszłe zdrowie. Jun posłusznie podreptała w kierunku łazienki, ciągle się zastanawiając.

***

Sujan czuła się jak nowonarodzona, gdy jej wilgotne włosy pięknie pachniały, a ciało było wygrzane. Przeciągnęła dłonią po zaparowanej powierzchni lustra i uśmiechnęła się lekko.
Jej ciało było owinięte puchatym białym ręcznikiem, gotowe by przyjąć na siebie warstwę ubrań. Spojrzała w bok, a na jasnej półeczce czekały na nią czarne rurki Jelly oraz trampki Quinn. Była pewna, że dziewczynom nie będzie przeszkadzało zarekwirowanie części garderoby. Jeszcze szerzej wygięła usta, gdy spostrzegła męską koszulę w granatową kratkę.
Pośpiesznie nasunęła na siebie spodnie i wtedy zalał ją zimny pot. Podniosła wzrok, upewniając się, czy wzięła nowy biustonosz i na szczęście mogła odetchnąć z ulgą.
Prędko pozapinała guziki koszuli, która prawie sięgała jej kolan i ładnie rozwiesiła swe zalane ubrania na suszarce. Po raz ostatni uśmiechnęła się do siebie perliście, przeczesała włosy dłonią i nacisnęła klamkę.
Z daleka usłyszała mgliste odgłosy chichotów i rozmów. Jednocześnie omiatając wszystko ciekawym spojrzeniem, powoli ruszyła cichym krokiem.
Nie wykonała kilku niewielkich kroków, a znikąd poczuła coś na swych barkach. Odwróciła się błyskawicznie i zobaczyła kogoś, kogo naprawdę miała ochotę teraz spotkać.
Wygięła usta w niepewnym uśmiechu, obniżając wzrok na równie dużą co koszula, czarną ramoneskę. Zmarszczyła czoło ze zdziwienia, podnosząc swój intrygujący wyraz twarzy, a napotkała łagodną twarz Tao, która właśnie się zaśmiała.
-  Mówiłaś, że twoja wylądowała w tych ściekach – Uśmiechnął się kojąco, co uczyniła także Sujan, a po chwili obydwoje dołączyli do reszty EXO.

***

- Boże – Wydukała Jun, wpatrując się pustym wzrokiem w ubrania. – To jest bluza Chena. – W tempie natychmiastowym zakryła usta dłonią, by uchronić się przed wielkim piskiem, widząc jak bordowa bluza zwyczajnie na nią czeka. Po krótkiej chwili otworzyła drzwi łazienki, a od razu zalał ją powiew zimnego powietrza.

***

- Dziękujemy – Obydwie skłoniły się prawie w dziewięćdziesiąt stopni już po raz enty. – Naprawdę – Dodały z przejęciem w oczach, a wtedy poczuły nieprzyjemny ból brzucha. Musiały zaradzić coś na swój zmasakrowany dorm.
Suho odprowadził je pod drzwi, otwierając je, a pozostała dziewiątka stała w przedpokoju, uśmiechając się lekko.
Dziewczęta wypełzły z mieszkania i od razu pragnęły się cofnąć. Niestety natknęły się na SangJoonga z uniesioną dłonią nad drzwiami. Widząc jakieś zamieszanie, rzucił wzrokiem w ich stronę.

- Bogu dzięki, że nie pukałem – Orzekł na pozór spokojnie, choć na twarzy miał wypisaną furię. – Tylko martwiłbym się, gdzie podziewają się moje dziewczynki. – Dodał głosem pełnym jadu, lustrując spojrzeniem ich obecne stroje i miejsce, z którego wyszły. - …Chyba musimy coś sobie wyjaśnić. – Rzucił groźnie, kiwając głową, by przyszły z kluczami. Serce podeszło im do gardła.

----------------------------------
Cześć wszystkim! Jak widzicie, rozdział dość szybko napisany, gdyż wena mi dopisała B| Jeżeli kogoś to zainteresuje - jak na razie jest to najdłuższa notka!
Co sądzicie?:)
Mam nadzieję, że każda trzecioklasistka egzaminy napisała wyśmienicie, tak? Bo mi poszły średnio;--;

Wasza MoonSeer

niedziela, 19 kwietnia 2015

6. Stop being red!

- Już rano? – Zachrypiała Jun, przecierając niemrawo oczy. Z trudem zdołała się wyprostować, a następnie rzuciła zamglonym wzrokiem po ciemnym pokoju.
- Nie – Odparła Sujan, obudziwszy przyjaciółkę. – Jest środek nocy – spojrzała na święcący się ekran telefonu, ziewając. – Mam na myśli czwartą rano – Zaśmiała się ironicznie, nim opuściła pokój, zmierzając do łazienki. Jun jęknęła, rzucając się z powrotem na łóżko i zakrywając całą siebie kołdrą.

***

- Co ty robisz? – Su przystanęła w pół kroku, opuszczając kuchnię, gdy zobaczyła gotową i zwartą do działania Jelly. Zdumiona tym widokiem, zabrzmiała dość ostro, choć nie taki był zamiar. Spojrzała na zegarek. Dochodziła piąta rano. – Kładź się spać.

Maknae uśmiechnęła się wesoło.

- Idę wam pomóc. – Odparła radośnie, wyciągając z dłoni Su kanapkę, by także jej spróbować. Kiedy czarnowłosa z powrotem otrzymała swe wczesne śniadanie, Jun wyczołgała się z łazienki…Można to ująć, że przygotowaną do pracy.

Szybko przegryzła coś, a rozległo się cichutkie pukanie do drzwi.

Sujan jęknęła, a Jun zaczęła bezgłośnie i bez łez, łkać. Tylko Jelly ziewnęła lekko, idąc otworzyć drzwi.


- Jelly, idziesz bawić się z nimi w sprzątaczkę?  - SangJoong zapytał ze zdumieniem, widząc, jak do złotej trójki, dobiega najmłodsza.
Przystanęła tylko nie odpowiadając przez chwilę, nim wykrzyknęła z entuzjazmem.
- Hwaiting!

***

- Albo przez najbliższy tydzień wstajecie o świcie i myjecie wszystkie sale na błysk, albo całe SM do wieczora będzie wiedziało, co tu się działo. – Zrzędziła Sujan cytatem SangJoonga, klęcząc na twardej ziemi, niczym parszywy szczur lądowy na statku, raz po raz namaczając brudną szmatę, to przenosić ją na parkiet. Wszystko by było znośne, gdyby menager nie zabronił im używać tak pospolitych narzędzi jak mop. – No pewnie, tylko że zaraz wejdzie pierwsza grupa.
 Wycisnęła z obrzydzeniem szmatkę, gdy Jun warknęła, apatycznie polerując okno.
- Stawiam każdemu ciacho, jeżeli to będzie EXO. – Prychnęła, bo sekundę później drzwi rozwarły się, ale w nich nie zawitał zespół, ale opiekun BriDs z Iphonem w ręku.
Oparł się w ciszy o ogromne kolumny, bacznie obserwując pracę podopiecznych. Nie mogło być mowy o żadnym wylegiwaniu się, wymigiwaniu.
- To jest kara, Henry, nie zabawa – Upomniał go stanowczo, gdy chłopak zgarnąwszy płyn do mycia szyb, zaczął nim pryskać zirytowaną Jun.
Jedyną, której naprawdę zależało na tej pracy była Jelly, która z całych sił pragnęła pomóc przyjaciołom wyjść z tego bagna.
Sujan odczepiła się od wszystkich, wciąż zawzięcie myjąc jeden kąt. Trwała w swej przygnębiającej aurze w samotności, wyczekując aż drzwi się otworzą, a do środka wparuje jakakolwiek grupa.


***

Po długich ciężkich latach, którym okazała się być niecała godzina, połowa sali tanecznej była do użytku. Artyści nie tego się spodziewali, jednak SangJoong zadbał o to, by mieli co czyścić, bowiem swoimi sposobami zagwarantował wszystkim sprzątaczkom tydzień urlopu.

Niestety, a może stety, po jeszcze jakimś czasie nadeszła godzina, w której całe SM zaczęło pracować na pełnych obrotach, co nieuchronnie zbliżało harujące BriDs do jednego.

Dziesięciu chłopców wkroczyło do sali, od razu kłaniając się menagerowi z czcią. Dwie dziewczyny jak na komendę zadarły głowy, z chęcią zapadnięcia się głębiej niż pod powierzchnię Ziemi, usłyszawszy skrzyp drzwi. Sujan również go usłyszała, i to śpiewająco, jednak była do wszystkiego tyłem, przesunąwszy się tylko o kilka centymetrów, sprawiając wrażenie tego, że jest progres. Dosłyszała strzępy rozmów EXO, a na twarzy wypisała jej się żenada.
Chłopcy nim zaczęli ćwiczyć, pokiwali wesołemu Henry’emu, który odpowiedziawszy im z zapałem nachylił się ku Jun.
- Słodki Jezu – Spojrzał z troską na przyjaciółkę, która od razu odwróciła głowę, bełkocząc pod nosem. – Chyba zrobiłaś się cała czerwona…jak taki malusieńki pomidor. – Udając niewiedzę przyczyny jej zachowania, zaabsorbował się tym ogromnie, akcentując zmartwionym głosem. Jun nie odpowiedziała, tylko szturchnęła go, następnie przystawiając palec do ust i pukając się idiotycznie w środek czoła.
- Proszę powiedz to głośniej – Szepnęła sarkastycznie, spoglądając z przestrachem w stronę gotujących się do treningu chłopaków, gdy Henry zaśmiał się cicho, z pluskiem wrzucając szmatę do wiadra.
EXO zainteresowało się widowiskiem na Sali. Każdy by to zrobił, widząc jak artyści pracują na kolanach niczym niewolnicy.
- … A sprzątaczki? – Odezwał się Lay powolnym głosem, z troską obserwując czwórkę osób. Jednak SangJoonga ciągle nie opuszczała wściekłość na swoich podopiecznych, nawet jeżeli tego nie okazywał. Na to zapytanie zadarł głowę z impetem, penetrując ostrym wzrokiem chłopaka.
- Chcesz dołączyć? – Zapytał groźnie, choć jego głos aż tak tego nie okazywał. Wydawało się, że czuje się swobodnie i wyluzowanie.
Lay od razu zamilkł, odwracając wzrok, a już po chwili cały zespół zatracił się w swojej próbie, udając, że pod lustrami nie ma nikogo oprócz ich odbić.
Sujan klęcząca najbliżej zwierciadeł, uniosła niemrawo wzrok, obserwując ukradkiem próbę chłopaków z urzeczeniem…Dopóki nie zadzwonił jej telefon.
Nie spodziewając się nikogo, szybko przyłożyła aparat do ucha, oderwawszy się od obserwowania.
- Ziemia do Sujan – Zagrzmiał w jej głowie głos menagera, który usiadł sobie w przeciwległym rogu Sali, by pilnować bez przeszkadzania EXO. – Ten kąt jest już czysty od trzech kwadransów. – Niemal czuła, że się uśmiecha, choć głos miał nieprzyjemny.
Westchnęła, biorąc się poważnie za swoją robotę.

***

- Robicie coś potem? – Zagadnął cicho Henry, szturchnąwszy łokciem Jun, tak by menager nie zauważył. Tak jak ekipa sprzątająca kończyła z tą salą, która Bogu dzięki była ostatnią,  tak EXO kierowało się ku końcowi swej wyczerpującej próby. Dziewczyna po cichu rapując koreańską część Overdose, umilkła, słysząc pytanie.
- Mamy słodką godzinę przed własną próbą – Odparła udając rozkosz, po raz ostatni wrzucając paskudną szmatę do wiadra z wodą szarą jak dym. Otrzepała ręce, na znak, że robota skończona. – Kawka by się zdała. – Uśmiechnęła się, jako że to był jedyny cieszący ją aspekt dzisiejszego dnia. Upokorzenie przed oczyma EXO, brudna robota w środku nocy plus nadchodzące wycieńczenie tańcem. 

***

EXO-M wycierało spocone twarze białymi ręczniczkami na zmianę z łykami zimnej wody. To samo czyniła koreańska część zespołu, gdy Chen jak z procy odwrócił głowę, aż złapał go skurcz w szyi. Złapał na oślep Chanyeola za łokieć, ciągnąc do siebie.
- Pójdziesz ze mną na kawę? – Zapytał z zapałem, spoglądając ku górze, gdzie napotkał zdziwione oczy Tao. Chłopak zaśmiał się do siebie, pomyliwszy najwyższych członków zespołu. Nie miał nic przeciwko i towarzystwu Tao w zamian za Yeola. Z wyczekującym spojrzeniem wbił w niego wzrok, ponaglając tym odpowiedź.
Tao przeczesawszy włosy ręką, uśmiechnął się lekko, kiwając głową.
Salę najpierw opuścili chłopcy, głośno rozmawiając między sobą, gdy Jelly prostując plecy kątem oka rzuciła wzrokiem w stronę wyjścia. Baekhyun również obrócił głowę, a ich spojrzenia się skrzyżowały. Wesoło pokiwał palcami, nim opuścił pomieszczenie jako ostatni.
- Dokąd idziecie beze mnie! – Po szybkim prysznicu Baek zawołał do odchodzących w przeciwnym kierunku Tao i Chena.
JongDae odwrócił się, również krzycząc z rozbawieniem.
- Tajemnica – Zaśmiał się diabolicznie, wkładając ręce do czerwonej bluzy. – Chyba że zapłacisz za trzy kawy.
Tao uśmiechnął się pod nosem, robiąc coś na telefonie, gdy po sekundzie po jego prawej stronie znalazł się Baekhyun z ochoczym wyrazem twarzy.
Gdy trójka chłopaków wparowała do kafejki SM, przy dużym okrągłym stoliku Henry wraz z członkiniami BriDs już siedzieli, kończąc ciastka postawione przez Jun.
Sujan obrzuciła wzrokiem kawiarnię, a w pewnej chwili odwróciła głowę z impetem, próbując zasłonić twarz włosami w miarę możliwości.
- Co jest? – Rzuciła od niechcenia Jun, przełknąwszy ostatni kęs donuta w czekoladzie. Su rozszerzyła oczy, wpatrując się w nią zaciekle.
- Nic – Odparła nienaturalnie piskliwie, kręcąc głową, ale nie minęła minuta, a rozległy się za nią wesołe głosy i skrzek przesuwanych krzeseł.
Równo z tym podeszła urocza kelnerka, pytając co jeszcze podać.
Cappuccino – Jelly uśmiechnęła się do niej łagodnie. – z bitą śmietaną.
Henry zastanowił się moment, nim złożył swoje zamówienie.
- Ja poproszę zwyczajne kakao, jeżeli się da.
Chłopcy z EXO jak gdyby nigdy nic również złożyli swe złożone zamówienia, a wtedy nastąpiła kolej na zabranie głosu Su i Jun.
- Rozpuszczalną, pół na pół z odtłuszczonym mlekiem, półtora łyżeczki cukru – Zaczęła Sujan spokojnym głosem, jednak dostała gęsiej skórki, widząc kątem oka, kto był zmuszony usiąść naprzeciwko niej. – i z wanilią, dobrze? – Uśmiechnęła się delikatnie, gdy kelnerka zanotowała z zapałem, następnie przenosząc wzrok na niebieskowłosą.
- To samo – Zdołała tylko to wysnuć sztywnym głosem. – tylko bez cukru. – Nim umilkła z kamienną miną, a Henry w duszy wybuchnął śmiechem.

***

- Ej – Zagadnął w końcu wyluzowany Chen, upiwszy łyk gorącej niczym wrzątek kawy, nim odłożył ją, parząc się w język. – Czemu sprzątaliście sale? – Wydawał się być tym niesamowicie zaabsorbowanym. Zwracał się ogółem do całej czwórki, oczekując zwyczajnej odpowiedzi, ale Jun słysząc to spłonęła doszczętnie, jakby to było konkretnie do niej.
- Hej, nie za gorąca ta kawa? – Henry z żartobliwą czułością, o której tylko on wiedział zwrócił się do szkarłatnej twarzy dziewczyny, która nie miała nic do czynienia z gorącem napoju. Ta w ciszy spiorunowała go śmiercionośnym spojrzeniem.
Jelly uśmiechnęła się pod nosem w swą prawą stronę.
- Muszę do toalety – Zagrzmiała sztucznie Jun, od razu odsuwając się od stołu, co także uczyniła Sujan, tyle że dziesięć razy szybciej, bo od razu była na nogach, dopowiadając prędko.
- Ja też – A po sekundzie już pędziły w stronę WC, sprawiając wrażenie naturalnych do granic możliwości.

***

Pierwsze odgłosy jakie dosłyszały dziewczęta, wyłoniwszy się po długich wiekach z toalety była fala śmiechu. Z obawą spojrzały po sobie, niemrawo zasiadając na swoich pierwotnych miejscach.
Od razu zajęły się kawami, a Chen niemal przy łzy rozbawienia wystękał z zawodem, choć przeplatał to rechotem.
- Mogłyście nas wziąć ze sobą – Otarł oczy palcami, dalej się śmiejąc, nim obrzucił Baeka podejrzanym spojrzeniem. – bo Baekhyun ostatnio jest nie do wytrzymania.
Dotychczas chichoczący chłopak, raptownie umilkł marszcząc groźnie czoło, patrząc ostro w stronę przyjaciela.
Tao zaśmiał się cicho, jakby do siebie, robiąc coś w swym Iphonie.
Jun i Sujan z trudem wygięły usta w słabych uśmiechach, wnioskując, że EXO poznało prawdę. Przytaknęły bezradnie głową, aczkolwiek po krótkiej chwili wewnętrzna blokada Su pękła na kawałeczki.
- To jesteśmy umówieni, czy tak? – Zapytała z perłowym uśmiechem, po sekundzie zasłaniając go tekturowym kubkiem.

***

- Ojejku – Zawołała z przykrością Sujan, złapawszy swój telefon. – Kwadrans po dwunastej, moje panie – Zwróciła się wesołością w stronę swych współlokatorek, przeciągając się na łóżku. Westchnęła z rozkoszą, rzucając się z powrotem do pozycji leżącej, gdy żadna z dziewczyn jej nie odpowiedziała; Jun do teraz trwała w tak głębokim śnie, że można by było ją wyprowadzić wraz z łóżkiem na zatłoczone ulice Seulu, a by się nie obudziła, natomiast Jelly drzemała ze słuchawkami w uszach.
Dzień był piękny, choć wrześniowy, nadal było czuć lato. Promienie słoneczne wlewały się przez szyby do pokoju, rzucając jasne światło na bałagan w pokoju najmłodszych, ale żadna z nich się nie przejmowała. Dziś otrzymały swą nagrodę za wygraną w konkursie na występ innego zespołu. Robiły co chciały, gdzie chciały i jak chciały przez całe dwadzieścia cztery godziny…Które spędzały jak na razie śpiąc niczym niedźwiedzie w stanie hibernacji.
Ale nie wszystkie. Najstarsze już koczowały w kuchni, wojując ze śniadaniem.
- Co robisz dzisiaj? – Zagadnęła Geena, mieszając sałatkę, gdy w tym samym czasie Quinn tarła ser.
- Myślę, że pójdziemy z Jun i Jelly podrasować włosy – Wskazała palcem na swe kreujące się odrosty, po chwili wracając do pracy.
Wtedy nastąpiła kilkuminutowa cisza, którą ponownie przerwała Geena, ustawiając ogromną michę na środku stołu.
- A my z Su może pójdziemy do kina… - Myślała na głos, zastanawiając się nad rozkładem swojego wolnego dnia. Gdy była w połowie swojej porcji, odsunęła się od stołu, sunąc w kierunku drugiego pokoju. – Ej – Zaryczała donośnie, pragnąc dobudzić resztę dziewczyn. – Zapraszam na śniadanie, królewny – Po czym uśmiechnęła się zjadliwie, wracając do posiłku. Minęło kilka długich chwil, nim zza rogu zaczęły wyłaniać się żywe trupy w postaci zaspanych Jun, Sujan i Jelly.

***

- Tak, tak, tak – Odparła z uznaniem Jun na propozycję liderki, czesząc swoje włosy. – fajnie będzie pofarbować włosy w jakimś zakładzie na mieście – Uśmiechnęła się z podekscytowaniem, tworząc kłosa na swych błękitnych falach.

***

Sprzeczały się już od dłuższej chwili, stojąc przed świecącym repertuarem, przykuwając coraz większą uwagę.
- Nie lubię filmów wojennych – Jęknęła Geena, przestępując z nogi na nogę ze znużeniem.
Sujan przewróciła teatralnie oczami.
- Jest coś co w ogóle lubisz? – Zapytała z irytacją w głosie, lustrując przyjaciółkę piorunującym spojrzeniem.
Dziewczyna, której zadano pytanie jeszcze chwilę wpatrywała się w tablicę, nim zwyczajnie odpowiedziała.
- Ten film jest podobno dobry – Wskazała smukłym palcem na nazwę jakiegoś romansu, której Su nawet nie miała ochoty doczytać do końca.
- Mam wspaniały pomysł – Oznajmiła z sarkastyczną wesołością. – Każda pójdzie na taki jaki chce. – Geena szybko odwróciła się w stronę jej twarzy, uśmiechając się szeroko, nim zmierzwiła fryzurę Su dłonią.
- Twój najlepszy pomysł dziś. – Zaśmiała się złośliwie, gdy obydwie podeszły do kasy, zmęczone kłóceniem się o seans, a i tak zakończyły na czymś całkiem innym.
- Bardzo ładne, Su – Oznajmiła Jun, widząc jak przyjaciółka wiąże lakierowane półbuty, przyglądając się im zawzięcie. – Jun approves. – Dodała z miną znawcy.
Sujan podniosła wzrok z politowaniem, uśmiechając się lekko.
- Akurat bardzo mi na tym zależało. – Mruknęła, śmiejąc się, na chwilę przed poproszeniem o drugiego buta.
W tym samym czasie Jelly buszowała w dziale męskim, co mogłoby się wydawać dość nienaturalne, jednak uwielbiała przyjemne, za duże T-shirty i bluzy. Aczkolwiek na brak normalnej damskiej garderoby nie narzekała. Również miała w czym wybierać.
Z zamachem przerzucała wieszaki w poszukiwaniu tej jedynej. Po drodze napotkała niesamowite pomarszczone spodnie.
Zapiszczała delikatnie, rzuciwszy wzrokiem na ścianę sportowych butów, gdzie majaczyły piękne Jordany z unikatowej kolekcji.
Trzymając już torbę ze swoją bluzą, zagryzła niepewnie wargę spoglądając na cenę wymarzonego obuwia.
Długo to trwało nim potulnie zapytała ekspedientki.
- Mogłabym przymierzyć?

***

Trzy najmłodsze członkinie BriDs przemierzały centrum handlowe, będąc obładowanymi do granic możliwości siatami z różnymi częściami garderoby. Raz po raz obdarzono je natarczywymi spojrzeniami, a nawet częściej zdawało się słyszeć wesołe okrzyki.
Wszystkie trzy ustawiły się do wspólnego zdjęcia z fanami, nim potruchtały w stronę lokalu, gdzie Quinn wraz z Geeną miały kończyć obiad.

***

- Gdybym zapytała, jak oceniasz naszą pracę… - Zaczęła liderka, odkładając pałeczki, by sięgnąć po wodę. - …Mam na myśli, wiesz…Śpiew, taniec i tak dalej… - Przełknęła szybko, dalej ciągnąc, ułożywszy kosmyk włosów za ucho. -…Co byś odpowiedziała? – Wbiła wyczekujący wzrok w siedzącą naprzeciwko Geenę z wypchanymi ustami.
- Śpiewająco, oczywiście – Zaśmiała się z trudem przełykając ogromną porcję. - …Nie jest wyśmienicie, ale przecież lepiej niż było, prawda? Nawet Amber to przyznała. – Dokończyła, uśmiechając się pod nosem, gdy Quinn zmarszczyła czoło, wzdychając.
- A nie wydaje ci się, że dziewczyny bardzo…Nawet za bardzo absorbują się EXO…Henry’m  i w ogóle każdym z kim się zakumplowały…? – Spytała ostrożnie dobierając słowa. Geena pijąc wodę, zakrztusiła się kaszląc głośno, co spowodowało kilka natarczywych spojrzeń w jej stronę.
- Żartujesz, tak? – Wydyszała, przerywając co sekundę na głębszy oddech. - …Mają znajomych, co w tym złego? Ja też poznałam wielu – Dodała, jakby jej sytuacja miała być głównym argumentem. -  dziwię się, że ty z nikim nie gadasz.
Różowowłosa całkowicie zignorowała wzmiankę o sobie, przełykając porcję makaronu, nim łagodnie odparła. Nawet jeżeli się rozeźliła, nie było mowy o pokazaniu tego. Ciągle była cierpliwa i wyrozumiała.
- Znajomi? – Powtórzyła za nią gładko, rozszerzając oczy. – Nie wydaje mi się, by każdy był na tym samym poziomie…Szczególnie, gdy Jun purpurowieje, widząc Chena, Su zachowuje się jak królewna w pobliżu…no tego tam, a Jelly…Jelly jest po prostu Jelly…
Geena zaśmiała się diabolicznie, zasłaniając usta ręką.
- Ponawiam pytanie, co w tym złego? Niech twarz Jun nawet spłonie, a i tak nic z tym nie zrobisz. – Przerwała na łyk napoju, ale to nie był koniec. – a Sujan zachowuje się jak królewna całe życie, nawet jeżeli Tao nie ma w pobliżu.
Nastąpiła głucha cisza przerywana tylko cichymi odgłosami konsumowania, nim ponownie przerwała ją Geena.
- Za bardzo się martwisz tym, że nie damy rady. – Skwitowała z obojętnością, spoglądając tęsknie w pusty talerz. – …A tak na serio, to mnie też często irytują tym zachowaniem… - Oznajmiła zrzędnie, po czym Quinn z bezradnym uśmiechem pokręciła głową na boki. Nie chciała nikomu zabraniać przyjaźni, ani jakichkolwiek innych reakcji. Kierowała nią jakaś dziwna matczyna siła, która mówiła, że wydarzy się coś złego każdej z tych trzech dziewczyn, jeżeli teraz nie odpuszczą i nie zajmą się swoją karierą, o której owoce ich menager tak bardzo dba. Poza tym z punktu widzenia każdej innej osoby niż Jun, Sujan i Jelly wyglądało to wszystko niepoprawnie. Kiedy Geena i Quinn zostawały do późnej nocy w sali, ćwicząc melodie, te pędziły na przyjacielskie spotkania. Mogły ją znienawidzić za to, ale zamierzała otwarcie przyznać, że nie popiera aż takiego wkładu we wszystkie relacje z chłopakami, nawet jeżeli nie kroiły się jakieś pikantne. Była pewna, że ma racje, ale to czy naprawdę ją miała, dowiedziała się dużo dłuższy czas później.

***

- Słuchajcie, dziewczyny – Liderka usiadła wraz z trójką najmłodszych członkiń w kuchni, wyglądając na spiętą do granic możliwości. - …Doszłam do pewnego wniosku…Jako liderka i wasza oddana przyjaciółka bardziej… - Nie pragnęła takiej rozmowy, ale lepiej szybciej i mniej boleśnie. - … Że wasz ciągły pociąg do spotkania się ze wszystkimi członkami EXO, Henry’m i w ogóle wszystkimi, już nie potrafię naliczyć… - Trójka dziewcząt zmarszczyła niepewnie brwi. - … Nie jest za bardzo na miejscu… Jelly, Baekhyun Sunbae przygotowuje się do comebacku pełną parą, my także do nowej piosenki, jak możecie tak igrać z ich menagerem, a co ważniejsze z naszym? – Spojrzała z cierpieniem po wszystkich zszokowanych oczach, wiedząc, że wbija im nóż w serce, dlatego głosem starała się oddać swe emocje jak najlepiej. - …Chociażby dla dobra zespołu, mogłybyście przyłożyć się do przygotowań, bo dotychczas nie robicie tego na tyle ile was stać…Jun, masz szczęście, że SangJoong cię nie spotkał, gdy uznałaś, że masz coś z kostką i nie możesz ustać, więc łaskawie wysłał cię do dormu, ale na korytarzu stałaś niemal na baczność, rozmawiając z Henry’m. Może zadaj sobie pytanie, co by było, gdyby to on wyszedł na zewnątrz, nie ja? No dziewczyny… - Jęknęła żałośnie na koniec, nie mając już sił na więcej. Nie mogła patrzeć na szklane oczy Jelly, ani na furię kreującą się w tęczówkach Sujan i Jun, których jedynie twarze omiotła obojętność.

***

- Czemu tak się rozglądasz? – Baek zlustrował zdziwionym spojrzeniem niższą od siebie Jelly, obracającą się niemal wokół własnej osi z niepokojem w oczach, nim powolnie odpowiedziała, z lekko podenerwowanym głosem.
- Otóż Quinn z drobną pomocą Geeny, uznały, że ja, Su i Jun nie przykładamy się do prób i rozpraszamy was przed comebackiem… - Mimowolnie przybliżywszy się do chłopaka, stanęła na palcach, by spojrzeć co dzieje się za jego ramionami, nim westchnęła z bezradnością. - … No i można powiedzieć, że w pewien sposób zabroniła mi z tobą spędzać tyle czasu.
Baekhyun lekko przymrużył oczy, nim wybuchnął podłym śmiechem.
- Coooo – Wydyszał przeciągle z niedowierzaniem. Na twarzy miał wymalowane politowanie, gdy w ułamku sekund rozszerzył maksymalnie oczy, zgarniając z uśmiechem dziewczynę ku sobie.
Jelly zatonęła w jego ciepłych ramionach, niedokładnie wiedząc, jak się w nich znalazła. Sparaliżowana stresem, stała sztywno, czując przyjemne dłonie chłopaka na swych plecach. Dla niej to trwało wieczność, jednak w rzeczywistości nie minęła chwila, a już stała odsunięta na pierwotną odległość, pytając potulnie.
- Dlaczego to zrobiłeś? – Serce waliło jej jak młot, chcąc wyskoczyć na wierzch, w napięciu oczekując odpowiedzi.
   Baekhyun wzruszył ramionami, wesoło odpowiadając.
- Szły dość blisko przed chwilą – Uśmiechnął się szeroko, nim Jelly z przestrachem odwróciła się, choć już nie zauważyła różowej głowy liderki. Zakryła usta dłonią, nim z uroczą złością uderzyła chłopaka piąstką w ramię.
- Sunbae! – Upomniała go ostrym głosem, choć jednocześnie uśmiechała się szeroko.
Stali jeszcze przez moment w jakieś dziwnej, nieprzerywanej ciszy, której nikt nie śmiał przerwać. Dopiero po serii niekomfortowych spojrzeń Baek zastanowił się na głos, trawiąc słowa dziewczyny, dotyczące nieprzykładania się do prób.
- Naprawdę tak cienko śpiewasz? – Zapytał ze szczerym niedowierzaniem, marszcząc czoło, na co dziewczyna z obojętnością zabrała powietrze, odpowiadając apatycznie.
- Wygląda na to, że dziesięć razy lepiej tańczę. – A wtedy chłopak uśmiechnął się błyskotliwie, łapiąc ją delikatnie za łokieć.
- Chodź, zobaczymy.

***

- Dogonię was – rzuciła na odchodne Sujan, sprzątając ze stołu w kuchni, gdy reszta BriDs zbierała się do wyjścia na kawę. Dziewczęta bez sprzeciwu wyruszyły same, a Su posprzątawszy wszystko ruszyła do łazienki.
Śpiewając pod nosem piosenkę „At gwanghwamun” z jedną słuchawką w uchu, po kilku minutach ubierała buty w pogoni za przyjaciółkami. Zamykając dorm na klucz spojrzała na telefon, na którym widniała pośpieszająca wiadomość od Jun. Sujan szybko odwróciła się od drzwi, chcąc pędzić w kierunku kafejki, gdy pod nogami mignęła jej śnieżnobiała plamka w ubranku. Rozszerzyła gwałtownie oczy, odprowadzając zjawisko nieobecnym wzrokiem. Jeszcze chwilę stała jak sparaliżowana, wpatrując się w jeden punkt, nim oprzytomniała i z sercem walącym jak młot ruszyła biegiem.

- Chodź, chodź – Szeptała kojąco przez jakiś czas, delikatnie nawołując dłonią. Zdyszana, ale uszczęśliwiona, uśmiechnęła się łagodnie. – Grzeczna dziewczynka – Uznała w końcu z satysfakcją, gdy miękka sierść załaskotała jej opuszki palców. – Grzeczna Candy. – Zakończyła drapiąc rozweselonego pieska, kulającego się z rozkoszą na ziemi. – Chodź, na pewno ktoś cię szuka.

Droga do dormu EXO ciągnęła się w nieskończoność, a wypełniały ją myśli Sujan dotyczące tego co powie właścicielowi zwierzęcia. Nad aktywne bicie serca nie ustępowało, a teraz nawet akompaniował temu niespokojny, zestresowany oddech. Na tą chwilę zapomniała o dziewczynach czekających w kawiarni. Zapomniała o wszystkim innym niż to co ją czekało.
Im bliżej było do celu, tym bardziej jej krok stawał się wolniejszy. Za następnym skrętem w lewo wszystko miało zajść. I choć patrząc na to wszystko z boku, od razu można było powiedzieć, że to nic wielkiego. Rzeczywiście, jednak dla Su było to spotkanie przeznaczenia.
Zaśmiała się na tą myśl ironicznie, nim westchnęła. Nie może panikować i nie może robić z igły widły. Znalazła jego psa, nic więcej.
Przystanąwszy na zakręcie, dosłyszała strzęp rozmowy dwóch chłopców.
- Jak to nie zamknąłeś drzwi?! – Nie było żadnych wątpliwości, że podniesiony głos należał do Tao, bojącego się o los swej małej towarzyszki.
- Nie domknąłem, gdy wyszedłem na chwilę – Sehun zachichotał arogancko, odpowiadając przyjacielowi. – przypadkowo! – Utwierdził chłopaka w wierze, jednak gdy spostrzegł malujący się strach i obłęd w oczach Zitao, odparł w końcu potulnie. – Idę jej szukać.
Su przylgnęła z impetem do ściany, obawiając się, że EXO Maknae pobiegnie w jej stronę, jednak obrał kurs zdecydowanie przeciwny, a ta po kolejnej serii głębokich uspokajających wdechach wkroczyła na terytorium boys’ bandu.
Jej telefon wibrował w tylnej kieszeni, gdy stała z uniesioną dłonią, gotowa by zastukać w drzwi, za którymi zniknął chłopak. Candy w tym samym czasie próbowała polizać ją po twarzy.
Rozległo się nerwowe pukanie.
Odpowiedź na ten gest nie szła długo. Wręcz zadziwiająco szybko. Ledwo opuściła rękę po raz ostatni drapiąc suczkę za uchem, a drzwi  rozwarły się, ukazując wyższego od Sujan o ponad głowę Tao.
Oddech dziewczyny stał się płytki, gdy tak po prostu w ciszy wpatrywała się w jego zdziwione oczy, a wylegujący się na jej rękach pies, zwąchawszy swego opiekuna zaszczekał wesoło, merdając ogonkiem.
Na twarz chłopaka powoli występował uśmiech pełen ulgi, choć obecność Su sparaliżowała go kompletnie.
- No biegnij do pana – Członkini BriDs ukucnęła, pozwalając zwierzęciu na swobodne zejście, a Candy od razu radośnie potruchtała w głąb dormu. Chłopak obserwując to, pisnął cicho.
- Ja…– Odezwał się kulawo i niepewnie, choć naprawdę nie pragnął tak brzmieć, o nie. – Jak ci się mogę odwdzięczyć? – Wybąkał w końcu, gdyż sklecenie tego zdania w normalny sposób zajęło mu sporo czasu. W chwili, gdy mimowolnie obydwoje uśmiechnęli się lekko i nieśmiało, suczka pojawiła się ponownie, ciągnąc za sobą zabawkę, którą ułożyła pod stopami Sujan.
- Chyba mnie lubi – Zaśmiała się delikatnie, kucając, by odrzucić piłeczkę.
Gdy dziewczyna całą sobą była skupiona na szczeniaku, Tao rozpromienił się, uśmiechając od ucha do ucha.
- Chyba tak – Potwierdził powolnie ochrypłym głosem, włożywszy ręce do tylnych kieszeni swych czarnych spodni. Candy to jego oczko w głowie, utrata jej nawet na tak krótki czas warunkowała potok zmartwień. Widząc ją bezpieczną w ramionach tej dziewczyny wypełniła go uroczą ulgą. -… Co mogę dla ciebie zrobić? – Niecałe dwa metry za nim urzędował Suho, śpiewając dość głośno. Nie wiedzieć czemu, świadomość, że mimo wszystko nie są sam na sam dodawała mu odwagi. – Może masz ochotę na kawę? – Może nawet za dużo tej odwagi, bo gdy tylko zadał pytanie ugryzł się w język. I choć  miała to być forma spłaty długu, nie tak zabrzmiało. Sprawiało wrażenie zaproszenia.
Sujan raptownie zadarła głowę. Nigdy nie pokazuje tego jak bardzo jest  podekscytowana, jeżeli sytuacja tego nie wymaga. Nie może być uznawana za strachliwą, bojącą się chłopaków. Nigdy nie wymiguje się od niczego.
- Ja… - Odparła łamliwym tonem, penetrując równie przerażone oczy Tao przez długi czas, próbując skleić coś sensownego. - …Ja…Mamy próbę. – Wydyszała w końcu, od razu policzkując się za to w głowie.
 „Nigdy nie wymiguje się od niczego” widać nie do końca. Stchórzyła, czego potworna świadomość dokuczała jej pewien czas.
Potulnie skłoniła się chłopakowi, cofając o krok. Smutno wygięła usta. Odwracała się już w przeciwną stronę, a to samo czynił chłopak, przymykając drzwi w grobowej ciszy.

- Czekaj! – Wystarczyła jej krótka chwila na zreflektowanie się. Nie będzie tchórzyć. Ponownie jej klatka piersiowa unosiła się spazmatycznie. – Może kiedy indziej? – Spytała łagodnie, choć z ogromną nadzieją w głosie, a Tao ponownie wychyliwszy się zza drzwi odwzajemnił jej piękny uśmiech.

--------------------------------

 Po dość długiej i nieoczekiwanej przerwie witam każdego z osobna na kolejnym rozdziale, który w ramach rekompensaty był dość długi!
A przede wszystkim - zbliża się powrót BriDs do nagrywania nowego singla, a co za tym idzie: zmiany, zmiany, tak więc zapraszam do zakładki "Bohaterki", by rzucić na nie okiem. http://exobrids.blogspot.com/p/bohaterowie.html


Co o nich sądzicie? A o rozdziale?
Mile widziane jakiekolwiek pytanka z Waszej strony!

MoonSeer

PS. Jeżeli czytacie jakieś ciekawe ficki o EXO podeślijcie jakieś linki!