niedziela, 8 marca 2015

4. First great event

- Z czym wystąpicie? – Zapytała Jun z ogromnym zaciekawieniem, łapiąc Henry’ego na korytarzu. Można by powiedzieć, że zostali szczerymi przyjaciółmi. Jun bez przerwy brechtała się przy rozmowie z nim, a on uśmiechał się dumnie słysząc ten oddźwięk. W wolnych chwilach dołączała do nich Sujan i we trójkę zatracali się w angielskim. Stanowili na prawdę zgraną, zaczynającą ufać sobie coraz bardziej, trójkę.
- Z czymś, czego nikt się nie spodziewa, wierz mi – Odpowiedział z lubieżnym uśmieszkiem, zatrzymując przechodzącego obok przyjaciela. – co zagwarantuje nam wygraną, prawda Kyu? – Spojrzał w oczy przyjaciela, który uśmiechnąwszy się łagodnie, przytaknął. – A wy?
- Z czymś, co sprawi, że zmiękną ci kolana. – Znikąd rozległ się równie radosny głos Sujan, która przystanęła, widząc drugiego chłopaka.
Uśmiechnęła się delikatnie, nie tracąc fasonu, nim zwyczajnie uchyliła głowę. Kyuhyun odwzajemnił gest, nim również wygiął usta w swym uśmiechu, typowym dla starszego braciszka pełnego dobroci.
Henry na sekundę rozszerzył oczy, szczerząc się do obydwu, gdy przerwała im godzina, zbliżająca wszystkich do swych treningów.

Dziewczęta odczekały jeszcze moment w ciszy, gdy w końcu Jun spojrzawszy kątem oka na przyjaciółkę, odezwała się szeptem.
- Wiesz z czym występujemy? – Odwróciła się, lustrując ją ciekawym spojrzeniem, jednak Su odparła na odchodne.
- Nie mam pojęcia – Obydwie uśmiechnęły się diabolicznie. – Ale przecież nie mogłam dopuścić, do naszego upokorzenia. – Mrugnęła porozumiewawczo, ruszając w kierunku sali tanecznej.

***

Bogu dzięki, że mówi się tylko „siódme poty”, bo gdyby trzeba było konkretnie opisać które wyciskały BriDs, nie zmieszczono by się w skali.
Ich klatki unosiły się spazmatycznie, a karki świeciły jak diamenty. Jedynym dziwnym zjawiskiem był uśmiech, gdy w sali pojawił się menager z nowiną.
Geena jęknęła z niezadowolenia, bełkocząc coś pod nosem, gdy SangJoong z opanowaniem stwierdził, wkładając dłonie do garnituru.
- Możesz mi wierzyć na słowo, Geeno, że niedługo ci się to opłaci. – Geena na odchodne pokiwała głową, upijając łyk wody, a Quinn w skupieniu przymrużyła powieki, w ciszy oczekując. – Na koncercie w Shang Haiu masz się prezentować nienagannie. – Dokończył z powolnie wypływającym na jego usta uśmiechem, gdy z prędkością światła pięć par oczu zwróciło się w jego kierunku. – Powiedzcie coś – Zaśmiał się, widząc ostygłe miny dziewcząt. Wtem rozległy się  pełne entuzjazmu piski, a Su i Geena stojące obok siebie, bezgłośnie przybiły piątkę z wyniosłymi uśmiechami na twarzach.
- To znaczy, że będziemy na tym koncercie ze wszystkimi! – Zapiała Jelly, klasnąwszy w dłonie, łaknąc potwierdzenia.
- W rzeczy samej – Usłyszała w odpowiedzi. – Na samotność nie będziecie narzekać, Jelly -  SangJoong poprawił krawat, mamrocząc pod nosem. – Przećwiczycie jeszcze raz? Powiedzmy, że to próba generalna.

***

Na lotnisku było niesamowicie gwarno, głośno i tłoczno. Tak jak zwykle. Ciągle rozbrzmiewały odgłosy startujących samolotów, krzyki potencjalnych pasażerów i głosy z głośników, informujących  o wszystkich istotnych sprawach.
- Zdajecie sobie sprawę, że to pierwszy wyjazd BriDs za granicę? – Quinn zwróciła się z zatroskaniem do młodszych przyjaciółek, ale żadna z nich nie zwróciła większej uwagi na liderkę.
- Co robicie? – Geena spojrzała na Sujan, grzebiącą w telefonie. Podniosła wzrok, od razu uśmiechając się, nim pociągnęła ją za rękaw.
- Zdjęcie na insta – Odpowiedziała za nią Jun, ustawiając się do wspólnej selci.
„Pierwszy wyjazd za granicę. Do zobaczenia w Chinach B|”
Geena spojrzała na opis, a potem z powrotem na Su.
- Zmień tą emotikonę – Wskazała palcem na ekran, a na jej twarzy zarysowała się żenada. Sujan również obdarzyła ją spojrzeniem, choć zdecydowanie bardziej lodowatym, nim dziwnie łagodnie odparła.
- Nie jestem gburem. – I kliknęła enter, a wspólna fotka wylądowała w eterze.
Jun zaśmiała się szyderczo, wyczuwając aluzję przyjaciółki, która była niesamowicie banalnie kierowana ku Geenie. Aczkolwiek, ta nie przejęła się zanadto, tylko wyciągnąwszy z kieszeni swój starszy model Samsunga galaxy, kliknęła serduszko pod najnowszym zdjęciem Su.

***

Jelly stała już dłuższy czas w kolejce do kontroli paszportu, w nieznanych okolicznościach odłączywszy się od swoich kompanek. Nie bardzo ją to onieśmielało. Spotkają się w samolocie tak czy inaczej.
Zobaczyła, że jej kolej zbliża się w zawrotnym tempie, więc zaczęła gmerać w plecaku w poszukiwaniu dokumentu.
Odetchnęła z ulgą, wyciągając paszport z dna, a nagle na karku poczuła czyjś głos. Włoski na całym ciele jej się zjeżyły.
- Fakt – Rzekł z uznaniem, przyglądając się zdjęciu sprzed... Rety! Jelly krzyknęła w myślach. Sprzed pięciu lat. – Wyładniało ci się. – Stwierdził, udając oko profesjonalisty, nim uśmiechnął się zawadiacko, gdy dziewczyna z plaskiem zatrzasnęła książeczkę, odwracając się z impetem.
- Sunbae! – Krzyknęła po części z uciechy, zażenowania, ze wstydu i goryczy. Wszystkie te emocje były zawarte w jednym słowie. Zaczepnie uderzyła go piąstką w bark, nim odwzajemniła uśmiech, którym ciągle obdarowywał ją Baekhyun.

***

- Powiedz mi, że to nie był błysk flesza – Jun zawołała zrzędliwie, penetrując tłum ludzi, stojących wokół Henry’ego. Ten tylko roześmiał się ponuro, nim odrzekł.
- Obawiam się, że tak. – Uśmiechnął się zjadliwie, widząc obłęd malujący się w jej wielkich oczach, nim luźno wzruszyła ramionami.
- Przynajmniej papparazzi cię rozpoznają – Powiedziała, tłumiąc rechot. – Powiedz nam, jak się z tym czujesz? – Wyciągnęła ku jego twarzy rękę uformowaną w pięść, która symbolizowała mikrofon. Henry zaśmiał się, odgarniając dłoń, nim na odchodne stwierdził.
- Wygląda na to, że jutro według Koreaboo będę miał dziewczynę – Westchnął, delektując się ponowną zmianą miny Jun, a po chwili powędrowali ku swojej kontroli paszportów.

- Coś się stało? – Quinn spojrzała na niedostępną Sujan, która wydawała się wpatrywać w jeden konkretny punkt na sali. Liderka podążyła wzrokiem, jednak nie ujrzała niczego budzącego podziw.
Su zaśmiała się z ironią, chowając telefon do torby.
- Poza tym, że koło mnie przeszedł, to nic wielkiego. – Podniosła wzrok, napotykając roześmiane oczy Quinn, która rozumiejąc o co chodzi, także uśmiechnęła się, mierzwiąc idealnie ułożone włosy przyjaciółki delikatną dłonią.

***

- Powiedziałbym, żebyście się nie stresowały, bo nie ma czym – Orzekł SangJoong, stojąc przed grupką swych doskonale ucharakteryzowanych dziewcząt. – Ale byłoby to oczywiście kłamstwo. – Dodał, chowając swego Iphone’a do wewnętrznej strony marynarki. Jeszcze raz popatrzył na wszystkie i każdą z osobna, nim życzył powodzenia i na sztywnych nogach odszedł, pozostawiając BirDs samym sobie na kilka chwil przed ich występem.
- Dobra tam – Orzekła optymistycznie Jelly, machnąwszy ręką na menagera. – przecież damy radę.
Jun z ożywieniem pokiwała głową, lecz jednocześnie mocno zaczęła się wachlować ręką.
- Tak – Potwierdziła z motywacją, czując jak zalewa ją czerwień rumieńca. – Ale trochę tu gorąco, nie? – Spytała jakby powietrza, szukając wzrokiem butelek z wodą, nim odbiegła w ich kierunku.
- Nie wiem, ale mi na przykład jest zimno – Powiedziała Geena, gdy rozległ się gwar oklasków, zapraszających BriDs.
Efekty, jakie zagwarantowano dziewczynom, były wręcz niewiarygodne; podczas wstępu na scenie widniało obok siebie pięć ogromnych powierzchni, które pokazywały, jak z oddali coś leniwie nadciąga, gdy jednocześnie po całej sali krążyły różnorakie światła. Wszystkie zwierzęta nadchodziły całkowicie swawolnie, lecz wtedy ogromny szmaragdowy wąż nagle kłapnął jadowitą szczęką.  Publiczność krzyknęła, a pojawiła się Sujan. Po niej, kasztanowaty koń stanął dęba, a spod ziemi wyrosła Quinn. Jeszcze bardziej niesamowite było to, że gdy lew Jun otwierał szczęki w prowizorycznym ryku, naprawdę rozległ się taki odgłos. Bystry orzeł zatoczył pętlę i również wylądował, a Jelly szybko zastąpiła jego widowisko swą osobą, uśmiechając się do widowni z radością. Całe wejście zakończyła czarna pantera Geeny, która przystanęła odrobinę dalej, gotując się do skoku i gdy z furią wyskoczyła, rycząc, rozpłynęła się, a ją zmieniła dziewczyna.
Menager wiedział o czym mówił. Quinn się zlękła. Rzeczywiście prawdziwy stres nadszedł dopiero gdy zaczęły tańczyć przed tak ogromną liczbą ludzi. Nie sądziła, że mogła kiedykolwiek wcześniej zobaczyć takie zbiorowisko. Duszno też było. Pięćdziesiąt razy bardziej niż na ich debiutowym koncercie. Czy były na to gotowe? Nie spojrzała jak radzi sobie reszta. Nagle dostała jakieś blokady, która pozwoliła jej skupić się tylko na jej krokach tanecznych i śpiewie.

***
       
Dotrwały. Wszystkie całe. Cała ekipa SM Entertainment bujała się właśnie na scenie, śpiewając końcową piosenkę, bądź schodząc na niższy poziom. Inni podchodzili jak najbliżej krawędzi sceny i robili zdjęcia z fanami. Wiele gwiazd po prostu rozmawiało, jednak większość rzeczywiście nuciła, delektując się tym nieziemskim spotkaniem.
Geena wraz z Quinn i Jelly udały się ku widowni, wyciągając swe telefony. Z daleka było widać jak uśmiechają się do każdego, kto chce dotknąć ich dłoni. Sujan za to wyglądała jakby od dłuższej chwili czekała aż to nastąpi.
- Powiedz mi – Zwróciła się mętnym głosem prosto do ucha Jun, gdyż nie miała siły krzyczeć. – Co zrobisz, jeżeli powiem ci, że zaraz wszystko zwrócę? – Dopytała, gdy zakręciło jej się w głowie. Niebieskowłosa nieznacznie i sztywnie odchyliła głowę, a obydwie zobaczyły swoje stany. Twarz Su powoli zaczynała przypominać odcień jej ulubionej fioletowej pomadki, a Jun… Zdążyła tylko z grozą pokręcić głową, nim bezwładnie osunęła się. Jednocześnie Sujan zgięła się w pół, spinając mięśnie, gdy jej wcześniejsze posiłki dziko pragnęły się cofnąć. Jedyne o czym w tym samym czasie pomyślały, to świadomość, że są zdane na siebie, a żadna z nich nie posiadała stuprocentowej świadomości umysłu. Oprócz Jun, która świadomości nie miała już w ogóle. Zdążyła jedynie zarejestrować czyjeś spowolnione ruchy przed sobą i osoby, które przesłoniły jej oślepiające światła. Potem już całkiem odpadła.
- Rzygaj, rzygaj – Ktoś stał koło Su, która zwymiotowała do pierwszego lepszego zbiornika, jakiego zobaczyła swymi zamroczonymi oczami poza sceną. Tak jak nie miała zielonego pojęcia kto z nią był, tak samo nie wiedziała jak znalazła się w obcej garderobie. Jednakże na tą chwilę wszystko było jej obojętne, bo na pierwszym planie było nienaturalne uczucie gorąca i wymiociny. Jedyne czego była pewna to, to że siedziała na krześle wśród innego, choć mniejszego zamieszania.
- Lepiej? – Zapytał Chen, podając jej mokrą chusteczkę, by otarła usta i od razu podbiegł do drugiego siedzenia, gdzie stał zmartwiony Suho i niemrawo wybudzająca się Jun.
Sujan wygięła usta w zbolałym uśmiechu, czując jak zalewa ją fala ulgi, że dziewczyna jest cała. A zaraz po tym przypomniała sobie swoje zachowanie.
Jęknęła cicho, z rozżaleniem chowając twarz w dłonie, gdy nagle drzwi rozwarły się. Nie zamierzała nikomu spojrzeć w oczy, tym bardziej wpiła nos w ręce, a gdy usłyszała ten głos, naszła ją taka porcja nerwów, które nie mogły zrównać się z żadnymi innymi, jakie czuła do tej pory. Mimo woli zsunęła się z krzesła i zanurkowała w czarnym śmietniku na zużyte akcesoria kosmetyczne.
- Przyniosłem sok – Wydyszał Tao. Widocznie musiał przebyć długą drogę, by ten sok zdobyć. Wbił wzrok w róg pokoju, w którym urzędowała Sujan.
Chen przewrócił teatralnie oczami, mówiąc z rozczarowaniem.
- Sok? – Spojrzał na osiwiałego członka EXO stojącego z butelką w dłoni,  z politowaniem bijącym na kilometr. – Naprawdę? – Po czym zdecydowanie pokręcił głową, wskazując kciukiem na nieobecną Su, klęczącą na podłodze.
- Co się dzieje? – Do sali wparował radosny Chanyeol, jednak widząc jej wnętrze zaniemówił na moment. - …Menager pytał dlaczego was…
- Powiedz co się stało – Szepnął Suho, wskazując troskliwym wzrokiem na dwie dziewczyny, a chłopak od razu pokiwał głową, wybiegając.
Jun już normalnie siedziała, a Su przysunęła się do stołu pełnego akcesoriów potrzebnych do charakteryzacji, opierając się na nim bezradnie.
Następnie popatrzyła mętnym wzrokiem w kierunku przyjaciółki. Obydwie miały w spojrzeniach troskę, jednocześnie czując ciągle napływające upokorzenie.
Dziewczęta straciły rachubę w tym, ile razy drzwi otwierały się i zamykały, choć w rzeczywistości nie minęło więcej niż dziesięć minut tego całego rozgardiaszu. Sujan oparła głowę na rękach i zamknęła oczy, ignorując wszystko, gdy siedziała tyłem do każdego. Drzwi otworzyły się po raz miliardowy, a za chwilę poczuła na swym nagim ramieniu chłodną męską dłoń.
Nie miała ni krzty siły, by odskoczyć, co w normalnym przypadku uczyniłaby z prędkością światła. Teraz tylko podniosła wzrok swych pełnych łez oczu, a to co poczuła w środku było nieosiągalne dla wszystkich słów. Nic nie potrafiłoby tego dostatecznie opisać, gdy podał jej zwyczajną butelkę wody mineralnej.
- Chyba po tym poczujesz się lepiej, prawda? – Zapytał ckliwie, co jak zwykle nie pasowało do jego wyglądu, gdy musnął opuszkami palców drżącą dłoń Su.
Ta ścisnęła  butelkę, dalej wpatrując się w jego oczy. Dała radę uśmiechnąć się lekko i delikatnie. Miał błękitne soczewki. Bardzo lubiła je oglądać.
Nagle jakoś wszystko ustało, nawet uczucie żółci w gardle. Wydawało jej się, że to trwa wieki, ale to był tylko moment wahający się w przedziale dwóch sekund, gdy Tao z większą obojętnością cofnął dłoń, przerywając kontakt wzrokowy i wyprostował się, przestając nachylać się ku twarzy dziewczyny.
- Tak, chyba tak – Odparła w końcu, nie mając jakiegokolwiek natchnienia na coś bardziej wyrafinowanego. Moment później podszedł do Suho, szepcząc coś, czego nie była w stanie dosłyszeć.
- Mówiłem! – Drzwi z hukiem uderzyły o ścianę, a w nich zmaterializował się stojący na skraju wybuchu SangJoong. – Mówiłem wam,  że nie jesteście gotowe na takie jazdy… - W furii uniósł ręce do góry, wkraczając głębiej w garderobę. - … Jazdę na jednym kole, tak bym powiedział… Mówiłem Quinn, że nie widzę moich dziewczyn w rzygach – Spojrzał z bólem w stronę bladej jak ściana Sujan, choć mimo cienia współczucia dalej utrzymywał hardy, rozeźlony ton. – Jun, ty zemdlałaś? Fantastycznie! – Wykrzyknął z sarkazmem, spoglądając na ekran telefonu. – Powtarzałem wam, zaprzeczycie? – Cały czas miał podniesiony głos, co było w stu procentach niepotrzebne, bo wszyscy obecni słuchali go w grobowej ciszy. – Koniec, nie możecie nagle tak sobie wyjeżdżać na coś takiego! Musicie się przyzwyczaić do bardziej kameralnych występów, a potem dopiero… - Urwał, przeczesując swe czarne loki, a potem nabrał dawkę powietrza ze świstem. - …Nie będę się tłumaczyć. – Z prędkością światła wystukał jakąś wiadomość. – Od jutra tydzień wolnego i nic mnie to nie obchodzi. To może być z przemęczenia– Zwrócił się z troską do dziewczyn, gdy w tym samym czasie członkowie EXO otwarli usta ze zdumienia.
- Jest jakiś szczególny powód, dla którego nie ma was na scenie? – Zagrzmiał pełen jadu głos menagera EXO, których sparaliżował strach.
- To złote chłopaki – SangJoong zwrócił się w stronę mężczyzny, od razu opanowując się. – Moje dziewczyny źle się poczuły. Zaopiekowali się nimi. – Uśmiechnął się naprawdę szczerze i z ulgą do trzech artystów, którzy nie wyrażali teraz żadnych emocji.
Niedługo po tym nadeszła wymiana zdań menagerów, która mimo że odbywała się w formalny i życzliwy sposób, kipiała nienawiścią i gdyby tylko odjąć uspokojony ton jednego i drugiego, można by uznać to za największą sprzeczkę, jaka miała miejsce na tym świecie. Po pewnej chwili menager chłopców zaczął tracić cierpliwość i po prostu…
- Na scenę – warknął w powietrze, choć tyczyło się to oczywiście jego podopiecznych, którzy w ciszy wymaszerowali, nie odwracając się.

***

- Wszystko widziałam – Powiedziała Jelly z przejęciem. – Wpadłaś prosto na Chena, naprawdę! – Dodała podniecona, klaszcząc cichutko, nim Jun wybałuszyła oczy i zakryła twarz dłonią.
- Cóż za zrządzenie losu! – Dopowiedziała Geena ze zjadliwym uśmieszkiem, szturchając dziewczynę w bok.
Chwilę po tym niebieskowłosa opamiętała się i pociągnęła za sobą Sujan.
- Musimy iść im podziękować, szczególnie ty – Spojrzała z rozbawieniem ku bystrym oczom przyjaciółki, szczerząc się. – za to, że nie zrzygałaś się na środku sceny. – Wtedy wszystkie oprócz naburmuszonej Su i nietryskającej entuzjazmem Quinn wybuchły śmiechem.

- Nie ma sprawy – Suho uśmiechnął się szeroko, z dumą poprawiając swą sztruksową marynarkę.
- Strasznie nam głupio, że wpadliście w kłopoty z naszego powodu – Odezwała się niekomfortowym tonem Sujan, zakładając włosy za ucho.
Jun przytaknęła, a niedługo po tym Chen uroczo wygiął kąciki ust, odpowiadając pokrzepiająco.
- W takie kłopoty możemy wpadać codziennie.

---------------------------------
Cześć i czołem!
Jak podobał Wam się czwarty rozdział? Był dość inny niż te poprzednie, haha, ale mam nadzieję, że mimo to wydarzenia przypadły Wam do gustu.
Słuchajcie, ma także wielką prośbę - zostawcie po sobie jakikolwiek, nawet najmniejszy ślad w komentarzu. To na prawdę wiele dla mnie znaczy i zachęca mi do dalszego pisania!
Pomożecie? We Are One!
MoonSeer c:

8 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle cudowny, zarazem uroczy i zabawny, po prostu pisz dalej, czytelnicy czekają na kolejne rozdziały :D Dziewczyny i ich przeżycia są w bardzo ciekawy sposób opisane- naprawdę przyjemnie się to czyta!
    A co to EXO, to nie wiedziałam, że takie z nich pomocne dusze xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak tak, EXO baaardzo pomocni:DD
      Dziękuję za komplementy!

      Usuń
  2. Wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale jakoś wypadło mi to z głowy :) Historia coraz bardziej mi się podoba i jedyne co mi pozostaje to czekać na więcej, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nic się nie stało!
      Bardzo się cieszę, że się podoba i do zobaczenia!

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobał i gratuluję naprawdę dobrej weny :D
    Zapraszam do mnie również na 4 rozdział :3
    miracle-town-k.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słówka!
      Tobie także życzę weny!

      Usuń
  4. Akcja się rozkręca ^^
    Naprawdę lubię pisane przez Ciebie opisy, no ale to już Ci mówiłam od początku :)
    Dobrze, że dziewczyny nie zwymiotowały na scenie, bo by była klapa ;-;
    Ale kochani chłopcy, bo tak się zatroszczyli o dziewczyny :"))
    I fajnym, słodkim akcentem zakończyłaś .3.
    Czekam na ciąg dalszy! Do zobaczenia!
    ~Roni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisy to chyba jedyna rzecz, jaka mi się udaje, hehe.
      Dziękuję za komcia i mam nadzieję, że widzimy się niedługo!

      Usuń