- Z czym wystąpicie? – Zapytała
Jun z ogromnym zaciekawieniem, łapiąc Henry’ego na korytarzu. Można by
powiedzieć, że zostali szczerymi przyjaciółmi. Jun bez przerwy brechtała się
przy rozmowie z nim, a on uśmiechał się dumnie słysząc ten oddźwięk. W
wolnych chwilach dołączała do nich Sujan i we trójkę zatracali się w
angielskim. Stanowili na prawdę zgraną, zaczynającą ufać sobie coraz bardziej, trójkę.
- Z czymś, czego nikt się nie
spodziewa, wierz mi – Odpowiedział z lubieżnym uśmieszkiem, zatrzymując
przechodzącego obok przyjaciela. – co zagwarantuje nam wygraną, prawda Kyu? –
Spojrzał w oczy przyjaciela, który uśmiechnąwszy się łagodnie, przytaknął. – A
wy?
- Z czymś, co sprawi, że
zmiękną ci kolana. – Znikąd rozległ się równie radosny głos Sujan, która
przystanęła, widząc drugiego chłopaka.
Uśmiechnęła się delikatnie, nie
tracąc fasonu, nim zwyczajnie uchyliła głowę. Kyuhyun odwzajemnił gest, nim
również wygiął usta w swym uśmiechu, typowym dla starszego braciszka pełnego
dobroci.
Henry na sekundę rozszerzył
oczy, szczerząc się do obydwu, gdy przerwała im godzina, zbliżająca wszystkich
do swych treningów.
Dziewczęta odczekały jeszcze
moment w ciszy, gdy w końcu Jun spojrzawszy kątem oka na przyjaciółkę, odezwała
się szeptem.
- Wiesz z czym występujemy? –
Odwróciła się, lustrując ją ciekawym spojrzeniem, jednak Su odparła na
odchodne.
- Nie mam pojęcia – Obydwie
uśmiechnęły się diabolicznie. – Ale przecież nie mogłam dopuścić, do naszego
upokorzenia. – Mrugnęła porozumiewawczo, ruszając w kierunku sali tanecznej.
***
Bogu dzięki, że mówi się tylko
„siódme poty”, bo gdyby trzeba było konkretnie opisać które wyciskały BriDs,
nie zmieszczono by się w skali.
Ich klatki unosiły się
spazmatycznie, a karki świeciły jak diamenty. Jedynym dziwnym zjawiskiem był
uśmiech, gdy w sali pojawił się menager z nowiną.
Geena jęknęła z niezadowolenia,
bełkocząc coś pod nosem, gdy SangJoong z opanowaniem stwierdził, wkładając
dłonie do garnituru.
- Możesz mi wierzyć na słowo,
Geeno, że niedługo ci się to opłaci. – Geena na odchodne pokiwała głową,
upijając łyk wody, a Quinn w skupieniu przymrużyła powieki, w ciszy oczekując.
– Na koncercie w Shang Haiu masz się prezentować nienagannie. – Dokończył z
powolnie wypływającym na jego usta uśmiechem, gdy z prędkością światła pięć par
oczu zwróciło się w jego kierunku. – Powiedzcie coś – Zaśmiał się, widząc ostygłe miny
dziewcząt. Wtem rozległy się pełne entuzjazmu piski, a Su i Geena stojące obok
siebie, bezgłośnie przybiły piątkę z wyniosłymi uśmiechami na twarzach.
- To znaczy, że będziemy na tym
koncercie ze wszystkimi! – Zapiała Jelly, klasnąwszy w dłonie, łaknąc
potwierdzenia.
- W rzeczy samej – Usłyszała w
odpowiedzi. – Na samotność nie będziecie narzekać, Jelly - SangJoong poprawił krawat, mamrocząc pod
nosem. – Przećwiczycie jeszcze raz? Powiedzmy, że to próba generalna.
***
Na lotnisku było niesamowicie
gwarno, głośno i tłoczno. Tak jak zwykle. Ciągle rozbrzmiewały odgłosy
startujących samolotów, krzyki potencjalnych pasażerów i głosy z głośników,
informujących o wszystkich istotnych
sprawach.
- Zdajecie sobie sprawę, że to
pierwszy wyjazd BriDs za granicę? – Quinn zwróciła się z zatroskaniem do
młodszych przyjaciółek, ale żadna z nich nie zwróciła większej uwagi na
liderkę.
- Co robicie? – Geena spojrzała
na Sujan, grzebiącą w telefonie. Podniosła wzrok, od razu uśmiechając się, nim
pociągnęła ją za rękaw.
- Zdjęcie na insta –
Odpowiedziała za nią Jun, ustawiając się do wspólnej selci.
„Pierwszy wyjazd za granicę. Do
zobaczenia w Chinach B|”
Geena spojrzała na opis, a
potem z powrotem na Su.
- Zmień tą emotikonę –
Wskazała palcem na ekran, a na jej twarzy zarysowała się żenada. Sujan również
obdarzyła ją spojrzeniem, choć zdecydowanie bardziej lodowatym, nim dziwnie
łagodnie odparła.
- Nie jestem gburem. – I
kliknęła enter, a wspólna fotka wylądowała w eterze.
Jun zaśmiała się szyderczo,
wyczuwając aluzję przyjaciółki, która była niesamowicie banalnie kierowana ku
Geenie. Aczkolwiek, ta nie przejęła się zanadto, tylko wyciągnąwszy z kieszeni
swój starszy model Samsunga galaxy, kliknęła serduszko pod najnowszym zdjęciem
Su.
***
Jelly stała już dłuższy czas w
kolejce do kontroli paszportu, w nieznanych okolicznościach odłączywszy się od
swoich kompanek. Nie bardzo ją to onieśmielało. Spotkają się w samolocie tak
czy inaczej.
Zobaczyła, że jej kolej zbliża
się w zawrotnym tempie, więc zaczęła gmerać w plecaku w poszukiwaniu
dokumentu.
Odetchnęła z ulgą, wyciągając
paszport z dna, a nagle na karku poczuła czyjś głos. Włoski na całym ciele jej
się zjeżyły.
- Fakt – Rzekł z uznaniem,
przyglądając się zdjęciu sprzed... Rety!
Jelly krzyknęła w myślach. Sprzed pięciu lat. – Wyładniało ci się. –
Stwierdził, udając oko profesjonalisty, nim uśmiechnął się zawadiacko, gdy
dziewczyna z plaskiem zatrzasnęła książeczkę, odwracając się z impetem.
- Sunbae! – Krzyknęła po części
z uciechy, zażenowania, ze wstydu i goryczy. Wszystkie te emocje były zawarte w
jednym słowie. Zaczepnie uderzyła go piąstką w bark, nim odwzajemniła
uśmiech, którym ciągle obdarowywał ją Baekhyun.
***
- Powiedz mi, że to nie był błysk flesza – Jun zawołała zrzędliwie, penetrując tłum ludzi, stojących wokół Henry’ego. Ten tylko roześmiał się ponuro, nim odrzekł.
- Obawiam się, że tak. –
Uśmiechnął się zjadliwie, widząc obłęd malujący się w jej wielkich oczach, nim
luźno wzruszyła ramionami.
- Przynajmniej papparazzi cię
rozpoznają – Powiedziała, tłumiąc rechot. – Powiedz nam, jak się z tym czujesz?
– Wyciągnęła ku jego twarzy rękę uformowaną w pięść, która symbolizowała
mikrofon. Henry zaśmiał się, odgarniając dłoń, nim na odchodne stwierdził.
- Wygląda na to, że jutro
według Koreaboo będę miał dziewczynę – Westchnął, delektując się ponowną zmianą
miny Jun, a po chwili powędrowali ku swojej kontroli paszportów.
- Coś się stało? – Quinn
spojrzała na niedostępną Sujan, która wydawała się wpatrywać w jeden konkretny
punkt na sali. Liderka podążyła wzrokiem, jednak nie ujrzała niczego budzącego
podziw.
Su zaśmiała się z ironią,
chowając telefon do torby.
- Poza tym, że koło mnie
przeszedł, to nic wielkiego. – Podniosła wzrok, napotykając roześmiane oczy
Quinn, która rozumiejąc o co chodzi, także uśmiechnęła się, mierzwiąc idealnie
ułożone włosy przyjaciółki delikatną dłonią.
***
- Powiedziałbym, żebyście się
nie stresowały, bo nie ma czym – Orzekł SangJoong, stojąc przed grupką swych
doskonale ucharakteryzowanych dziewcząt. – Ale byłoby to oczywiście kłamstwo. –
Dodał, chowając swego Iphone’a do wewnętrznej strony marynarki. Jeszcze raz
popatrzył na wszystkie i każdą z osobna, nim życzył powodzenia i na sztywnych
nogach odszedł, pozostawiając BirDs samym sobie na kilka chwil przed ich
występem.
- Dobra tam – Orzekła
optymistycznie Jelly, machnąwszy ręką na menagera. – przecież damy radę.
Jun z ożywieniem pokiwała
głową, lecz jednocześnie mocno zaczęła się wachlować ręką.
- Tak – Potwierdziła z motywacją, czując jak zalewa ją czerwień rumieńca. – Ale trochę tu gorąco,
nie? – Spytała jakby powietrza, szukając wzrokiem butelek z wodą, nim odbiegła
w ich kierunku.
- Nie wiem, ale mi na przykład
jest zimno – Powiedziała Geena, gdy rozległ się gwar oklasków, zapraszających
BriDs.
Efekty, jakie zagwarantowano
dziewczynom, były wręcz niewiarygodne; podczas wstępu na scenie widniało obok
siebie pięć ogromnych powierzchni, które pokazywały, jak z oddali coś leniwie nadciąga, gdy jednocześnie po całej sali krążyły różnorakie światła. Wszystkie
zwierzęta nadchodziły całkowicie swawolnie, lecz wtedy ogromny szmaragdowy wąż
nagle kłapnął jadowitą szczęką. Publiczność
krzyknęła, a pojawiła się Sujan. Po niej, kasztanowaty koń stanął dęba, a spod
ziemi wyrosła Quinn. Jeszcze bardziej niesamowite było to, że gdy lew Jun
otwierał szczęki w prowizorycznym ryku, naprawdę rozległ się taki odgłos.
Bystry orzeł zatoczył pętlę i również wylądował, a Jelly szybko zastąpiła jego
widowisko swą osobą, uśmiechając się do widowni z radością. Całe wejście
zakończyła czarna pantera Geeny, która przystanęła odrobinę dalej, gotując się
do skoku i gdy z furią wyskoczyła, rycząc, rozpłynęła się, a ją zmieniła
dziewczyna.
Menager wiedział o czym mówił.
Quinn się zlękła. Rzeczywiście prawdziwy stres nadszedł dopiero gdy zaczęły
tańczyć przed tak ogromną liczbą ludzi. Nie sądziła, że mogła kiedykolwiek
wcześniej zobaczyć takie zbiorowisko. Duszno też było. Pięćdziesiąt razy
bardziej niż na ich debiutowym koncercie. Czy były na to gotowe? Nie spojrzała
jak radzi sobie reszta. Nagle dostała jakieś blokady, która pozwoliła jej
skupić się tylko na jej krokach tanecznych i śpiewie.
***
Dotrwały. Wszystkie całe. Cała
ekipa SM Entertainment bujała się właśnie na scenie, śpiewając końcową
piosenkę, bądź schodząc na niższy poziom. Inni podchodzili jak najbliżej
krawędzi sceny i robili zdjęcia z fanami. Wiele gwiazd po prostu rozmawiało,
jednak większość rzeczywiście nuciła, delektując się tym nieziemskim spotkaniem.
Geena wraz z Quinn i Jelly
udały się ku widowni, wyciągając swe telefony. Z daleka było widać jak
uśmiechają się do każdego, kto chce dotknąć ich dłoni. Sujan za to wyglądała
jakby od dłuższej chwili czekała aż to nastąpi.
- Powiedz mi – Zwróciła się mętnym
głosem prosto do ucha Jun, gdyż nie miała siły krzyczeć. – Co zrobisz, jeżeli
powiem ci, że zaraz wszystko zwrócę? – Dopytała, gdy zakręciło jej się w
głowie. Niebieskowłosa nieznacznie i sztywnie odchyliła głowę, a obydwie
zobaczyły swoje stany. Twarz Su powoli zaczynała przypominać odcień jej
ulubionej fioletowej pomadki, a Jun… Zdążyła tylko z grozą pokręcić głową, nim
bezwładnie osunęła się. Jednocześnie Sujan zgięła się w pół, spinając mięśnie,
gdy jej wcześniejsze posiłki dziko pragnęły się cofnąć. Jedyne o czym w tym
samym czasie pomyślały, to świadomość, że są zdane na siebie, a żadna z nich
nie posiadała stuprocentowej świadomości umysłu. Oprócz Jun, która świadomości
nie miała już w ogóle. Zdążyła jedynie zarejestrować czyjeś spowolnione ruchy
przed sobą i osoby, które przesłoniły jej oślepiające światła. Potem już
całkiem odpadła.
- Rzygaj, rzygaj – Ktoś stał
koło Su, która zwymiotowała do pierwszego lepszego zbiornika, jakiego zobaczyła
swymi zamroczonymi oczami poza sceną. Tak jak nie miała zielonego pojęcia kto z
nią był, tak samo nie wiedziała jak znalazła się w obcej garderobie. Jednakże
na tą chwilę wszystko było jej obojętne, bo na pierwszym planie było
nienaturalne uczucie gorąca i wymiociny. Jedyne czego była pewna to, to że
siedziała na krześle wśród innego, choć mniejszego zamieszania.
- Lepiej? – Zapytał Chen,
podając jej mokrą chusteczkę, by otarła usta i od razu podbiegł do drugiego
siedzenia, gdzie stał zmartwiony Suho i niemrawo wybudzająca się Jun.
Sujan wygięła usta w zbolałym
uśmiechu, czując jak zalewa ją fala ulgi, że dziewczyna jest cała. A zaraz po
tym przypomniała sobie swoje zachowanie.
Jęknęła cicho, z rozżaleniem
chowając twarz w dłonie, gdy nagle drzwi rozwarły się. Nie zamierzała nikomu
spojrzeć w oczy, tym bardziej wpiła nos w ręce, a gdy usłyszała ten głos,
naszła ją taka porcja nerwów, które nie mogły zrównać się z żadnymi innymi, jakie
czuła do tej pory. Mimo woli zsunęła się z krzesła i zanurkowała w czarnym
śmietniku na zużyte akcesoria kosmetyczne.
- Przyniosłem sok – Wydyszał Tao.
Widocznie musiał przebyć długą drogę, by ten sok zdobyć. Wbił wzrok w róg
pokoju, w którym urzędowała Sujan.
Chen przewrócił teatralnie
oczami, mówiąc z rozczarowaniem.
- Sok? – Spojrzał na osiwiałego członka EXO stojącego
z butelką w dłoni, z politowaniem bijącym na kilometr. – Naprawdę? –
Po czym zdecydowanie pokręcił głową, wskazując kciukiem na nieobecną Su,
klęczącą na podłodze.
- Co się dzieje? – Do sali
wparował radosny Chanyeol, jednak widząc jej wnętrze zaniemówił na moment. -
…Menager pytał dlaczego was…
- Powiedz co się stało –
Szepnął Suho, wskazując troskliwym wzrokiem na dwie dziewczyny, a chłopak od
razu pokiwał głową, wybiegając.
Jun już normalnie siedziała, a
Su przysunęła się do stołu pełnego akcesoriów potrzebnych do charakteryzacji,
opierając się na nim bezradnie.
Następnie popatrzyła mętnym
wzrokiem w kierunku przyjaciółki. Obydwie miały w spojrzeniach troskę,
jednocześnie czując ciągle napływające upokorzenie.
Dziewczęta straciły rachubę w
tym, ile razy drzwi otwierały się i zamykały, choć w rzeczywistości nie minęło
więcej niż dziesięć minut tego całego rozgardiaszu. Sujan oparła głowę na rękach
i zamknęła oczy, ignorując wszystko, gdy siedziała tyłem do każdego. Drzwi
otworzyły się po raz miliardowy, a za chwilę poczuła na swym nagim ramieniu
chłodną męską dłoń.
Nie miała ni krzty siły, by
odskoczyć, co w normalnym przypadku uczyniłaby z prędkością światła. Teraz
tylko podniosła wzrok swych pełnych łez oczu, a to co poczuła w środku było
nieosiągalne dla wszystkich słów. Nic nie potrafiłoby tego dostatecznie opisać,
gdy podał jej zwyczajną butelkę wody mineralnej.
- Chyba po tym poczujesz się
lepiej, prawda? – Zapytał ckliwie, co jak zwykle nie pasowało do jego wyglądu,
gdy musnął opuszkami palców drżącą dłoń Su.
Ta ścisnęła butelkę, dalej wpatrując się w jego oczy.
Dała radę uśmiechnąć się lekko i delikatnie. Miał błękitne soczewki. Bardzo
lubiła je oglądać.
Nagle jakoś wszystko ustało,
nawet uczucie żółci w gardle. Wydawało jej się, że to trwa wieki, ale to był tylko moment wahający się w przedziale dwóch sekund, gdy Tao z większą obojętnością
cofnął dłoń, przerywając kontakt wzrokowy i wyprostował się, przestając
nachylać się ku twarzy dziewczyny.
- Tak, chyba tak – Odparła w
końcu, nie mając jakiegokolwiek natchnienia na coś bardziej wyrafinowanego.
Moment później podszedł do Suho, szepcząc coś, czego nie była w stanie
dosłyszeć.
- Mówiłem! – Drzwi z hukiem uderzyły
o ścianę, a w nich zmaterializował się stojący na skraju wybuchu SangJoong. –
Mówiłem wam, że nie jesteście gotowe na
takie jazdy… - W furii uniósł ręce do góry, wkraczając głębiej w garderobę. - …
Jazdę na jednym kole, tak bym powiedział… Mówiłem Quinn, że nie widzę moich
dziewczyn w rzygach – Spojrzał z bólem w stronę bladej jak ściana Sujan, choć
mimo cienia współczucia dalej utrzymywał hardy, rozeźlony ton. – Jun, ty
zemdlałaś? Fantastycznie! – Wykrzyknął z sarkazmem, spoglądając na ekran
telefonu. – Powtarzałem wam, zaprzeczycie? – Cały czas miał podniesiony głos,
co było w stu procentach niepotrzebne, bo wszyscy obecni słuchali go w grobowej
ciszy. – Koniec, nie możecie nagle tak sobie wyjeżdżać na coś takiego! Musicie
się przyzwyczaić do bardziej kameralnych występów, a potem dopiero… - Urwał,
przeczesując swe czarne loki, a potem nabrał dawkę powietrza ze świstem. - …Nie będę się tłumaczyć. – Z prędkością światła wystukał jakąś wiadomość. – Od
jutra tydzień wolnego i nic mnie to nie obchodzi. To może być z przemęczenia–
Zwrócił się z troską do dziewczyn, gdy w tym samym czasie członkowie EXO
otwarli usta ze zdumienia.
- Jest jakiś szczególny powód,
dla którego nie ma was na scenie? – Zagrzmiał pełen jadu głos menagera EXO, których
sparaliżował strach.
- To złote chłopaki – SangJoong
zwrócił się w stronę mężczyzny, od razu opanowując się. – Moje dziewczyny źle
się poczuły. Zaopiekowali się nimi. – Uśmiechnął się naprawdę szczerze i z ulgą
do trzech artystów, którzy nie wyrażali teraz żadnych emocji.
Niedługo po tym nadeszła
wymiana zdań menagerów, która mimo że odbywała się w formalny i życzliwy
sposób, kipiała nienawiścią i gdyby tylko odjąć uspokojony ton jednego i
drugiego, można by uznać to za największą sprzeczkę, jaka miała miejsce na tym świecie.
Po pewnej chwili menager chłopców zaczął tracić cierpliwość i po prostu…
- Na scenę – warknął w
powietrze, choć tyczyło się to oczywiście jego podopiecznych, którzy w ciszy
wymaszerowali, nie odwracając się.
***
- Wszystko widziałam –
Powiedziała Jelly z przejęciem. – Wpadłaś prosto na Chena, naprawdę! – Dodała
podniecona, klaszcząc cichutko, nim Jun wybałuszyła oczy i zakryła twarz
dłonią.
- Cóż za zrządzenie losu! –
Dopowiedziała Geena ze zjadliwym uśmieszkiem, szturchając dziewczynę w bok.
Chwilę po tym niebieskowłosa
opamiętała się i pociągnęła za sobą Sujan.
- Musimy iść im podziękować,
szczególnie ty – Spojrzała z rozbawieniem ku bystrym oczom przyjaciółki,
szczerząc się. – za to, że nie zrzygałaś się na środku sceny. – Wtedy wszystkie
oprócz naburmuszonej Su i nietryskającej entuzjazmem Quinn wybuchły śmiechem.
- Nie ma sprawy – Suho
uśmiechnął się szeroko, z dumą poprawiając swą sztruksową marynarkę.
- Strasznie nam głupio, że
wpadliście w kłopoty z naszego powodu – Odezwała się niekomfortowym tonem
Sujan, zakładając włosy za ucho.
Jun przytaknęła, a niedługo po
tym Chen uroczo wygiął kąciki ust, odpowiadając pokrzepiająco.
- W takie kłopoty możemy wpadać
codziennie.
---------------------------------
Cześć i czołem!
Jak podobał Wam się czwarty rozdział? Był dość inny niż te poprzednie, haha, ale mam nadzieję, że mimo to wydarzenia przypadły Wam do gustu.
Słuchajcie, ma także wielką prośbę - zostawcie po sobie jakikolwiek, nawet najmniejszy ślad w komentarzu. To na prawdę wiele dla mnie znaczy i zachęca mi do dalszego pisania!
Pomożecie? We Are One!
MoonSeer c:
Jak podobał Wam się czwarty rozdział? Był dość inny niż te poprzednie, haha, ale mam nadzieję, że mimo to wydarzenia przypadły Wam do gustu.
Słuchajcie, ma także wielką prośbę - zostawcie po sobie jakikolwiek, nawet najmniejszy ślad w komentarzu. To na prawdę wiele dla mnie znaczy i zachęca mi do dalszego pisania!
Pomożecie? We Are One!
MoonSeer c:
Rozdział jak zwykle cudowny, zarazem uroczy i zabawny, po prostu pisz dalej, czytelnicy czekają na kolejne rozdziały :D Dziewczyny i ich przeżycia są w bardzo ciekawy sposób opisane- naprawdę przyjemnie się to czyta!
OdpowiedzUsuńA co to EXO, to nie wiedziałam, że takie z nich pomocne dusze xd
Oj tak tak, EXO baaardzo pomocni:DD
UsuńDziękuję za komplementy!
Wybacz, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale jakoś wypadło mi to z głowy :) Historia coraz bardziej mi się podoba i jedyne co mi pozostaje to czekać na więcej, prawda?
OdpowiedzUsuńAleż nic się nie stało!
UsuńBardzo się cieszę, że się podoba i do zobaczenia!
Bardzo mi się podobał i gratuluję naprawdę dobrej weny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie również na 4 rozdział :3
miracle-town-k.blogspot.com
Bardzo dziękuję za miłe słówka!
UsuńTobie także życzę weny!
Akcja się rozkręca ^^
OdpowiedzUsuńNaprawdę lubię pisane przez Ciebie opisy, no ale to już Ci mówiłam od początku :)
Dobrze, że dziewczyny nie zwymiotowały na scenie, bo by była klapa ;-;
Ale kochani chłopcy, bo tak się zatroszczyli o dziewczyny :"))
I fajnym, słodkim akcentem zakończyłaś .3.
Czekam na ciąg dalszy! Do zobaczenia!
~Roni
Opisy to chyba jedyna rzecz, jaka mi się udaje, hehe.
UsuńDziękuję za komcia i mam nadzieję, że widzimy się niedługo!