niedziela, 19 kwietnia 2015

6. Stop being red!

- Już rano? – Zachrypiała Jun, przecierając niemrawo oczy. Z trudem zdołała się wyprostować, a następnie rzuciła zamglonym wzrokiem po ciemnym pokoju.
- Nie – Odparła Sujan, obudziwszy przyjaciółkę. – Jest środek nocy – spojrzała na święcący się ekran telefonu, ziewając. – Mam na myśli czwartą rano – Zaśmiała się ironicznie, nim opuściła pokój, zmierzając do łazienki. Jun jęknęła, rzucając się z powrotem na łóżko i zakrywając całą siebie kołdrą.

***

- Co ty robisz? – Su przystanęła w pół kroku, opuszczając kuchnię, gdy zobaczyła gotową i zwartą do działania Jelly. Zdumiona tym widokiem, zabrzmiała dość ostro, choć nie taki był zamiar. Spojrzała na zegarek. Dochodziła piąta rano. – Kładź się spać.

Maknae uśmiechnęła się wesoło.

- Idę wam pomóc. – Odparła radośnie, wyciągając z dłoni Su kanapkę, by także jej spróbować. Kiedy czarnowłosa z powrotem otrzymała swe wczesne śniadanie, Jun wyczołgała się z łazienki…Można to ująć, że przygotowaną do pracy.

Szybko przegryzła coś, a rozległo się cichutkie pukanie do drzwi.

Sujan jęknęła, a Jun zaczęła bezgłośnie i bez łez, łkać. Tylko Jelly ziewnęła lekko, idąc otworzyć drzwi.


- Jelly, idziesz bawić się z nimi w sprzątaczkę?  - SangJoong zapytał ze zdumieniem, widząc, jak do złotej trójki, dobiega najmłodsza.
Przystanęła tylko nie odpowiadając przez chwilę, nim wykrzyknęła z entuzjazmem.
- Hwaiting!

***

- Albo przez najbliższy tydzień wstajecie o świcie i myjecie wszystkie sale na błysk, albo całe SM do wieczora będzie wiedziało, co tu się działo. – Zrzędziła Sujan cytatem SangJoonga, klęcząc na twardej ziemi, niczym parszywy szczur lądowy na statku, raz po raz namaczając brudną szmatę, to przenosić ją na parkiet. Wszystko by było znośne, gdyby menager nie zabronił im używać tak pospolitych narzędzi jak mop. – No pewnie, tylko że zaraz wejdzie pierwsza grupa.
 Wycisnęła z obrzydzeniem szmatkę, gdy Jun warknęła, apatycznie polerując okno.
- Stawiam każdemu ciacho, jeżeli to będzie EXO. – Prychnęła, bo sekundę później drzwi rozwarły się, ale w nich nie zawitał zespół, ale opiekun BriDs z Iphonem w ręku.
Oparł się w ciszy o ogromne kolumny, bacznie obserwując pracę podopiecznych. Nie mogło być mowy o żadnym wylegiwaniu się, wymigiwaniu.
- To jest kara, Henry, nie zabawa – Upomniał go stanowczo, gdy chłopak zgarnąwszy płyn do mycia szyb, zaczął nim pryskać zirytowaną Jun.
Jedyną, której naprawdę zależało na tej pracy była Jelly, która z całych sił pragnęła pomóc przyjaciołom wyjść z tego bagna.
Sujan odczepiła się od wszystkich, wciąż zawzięcie myjąc jeden kąt. Trwała w swej przygnębiającej aurze w samotności, wyczekując aż drzwi się otworzą, a do środka wparuje jakakolwiek grupa.


***

Po długich ciężkich latach, którym okazała się być niecała godzina, połowa sali tanecznej była do użytku. Artyści nie tego się spodziewali, jednak SangJoong zadbał o to, by mieli co czyścić, bowiem swoimi sposobami zagwarantował wszystkim sprzątaczkom tydzień urlopu.

Niestety, a może stety, po jeszcze jakimś czasie nadeszła godzina, w której całe SM zaczęło pracować na pełnych obrotach, co nieuchronnie zbliżało harujące BriDs do jednego.

Dziesięciu chłopców wkroczyło do sali, od razu kłaniając się menagerowi z czcią. Dwie dziewczyny jak na komendę zadarły głowy, z chęcią zapadnięcia się głębiej niż pod powierzchnię Ziemi, usłyszawszy skrzyp drzwi. Sujan również go usłyszała, i to śpiewająco, jednak była do wszystkiego tyłem, przesunąwszy się tylko o kilka centymetrów, sprawiając wrażenie tego, że jest progres. Dosłyszała strzępy rozmów EXO, a na twarzy wypisała jej się żenada.
Chłopcy nim zaczęli ćwiczyć, pokiwali wesołemu Henry’emu, który odpowiedziawszy im z zapałem nachylił się ku Jun.
- Słodki Jezu – Spojrzał z troską na przyjaciółkę, która od razu odwróciła głowę, bełkocząc pod nosem. – Chyba zrobiłaś się cała czerwona…jak taki malusieńki pomidor. – Udając niewiedzę przyczyny jej zachowania, zaabsorbował się tym ogromnie, akcentując zmartwionym głosem. Jun nie odpowiedziała, tylko szturchnęła go, następnie przystawiając palec do ust i pukając się idiotycznie w środek czoła.
- Proszę powiedz to głośniej – Szepnęła sarkastycznie, spoglądając z przestrachem w stronę gotujących się do treningu chłopaków, gdy Henry zaśmiał się cicho, z pluskiem wrzucając szmatę do wiadra.
EXO zainteresowało się widowiskiem na Sali. Każdy by to zrobił, widząc jak artyści pracują na kolanach niczym niewolnicy.
- … A sprzątaczki? – Odezwał się Lay powolnym głosem, z troską obserwując czwórkę osób. Jednak SangJoonga ciągle nie opuszczała wściekłość na swoich podopiecznych, nawet jeżeli tego nie okazywał. Na to zapytanie zadarł głowę z impetem, penetrując ostrym wzrokiem chłopaka.
- Chcesz dołączyć? – Zapytał groźnie, choć jego głos aż tak tego nie okazywał. Wydawało się, że czuje się swobodnie i wyluzowanie.
Lay od razu zamilkł, odwracając wzrok, a już po chwili cały zespół zatracił się w swojej próbie, udając, że pod lustrami nie ma nikogo oprócz ich odbić.
Sujan klęcząca najbliżej zwierciadeł, uniosła niemrawo wzrok, obserwując ukradkiem próbę chłopaków z urzeczeniem…Dopóki nie zadzwonił jej telefon.
Nie spodziewając się nikogo, szybko przyłożyła aparat do ucha, oderwawszy się od obserwowania.
- Ziemia do Sujan – Zagrzmiał w jej głowie głos menagera, który usiadł sobie w przeciwległym rogu Sali, by pilnować bez przeszkadzania EXO. – Ten kąt jest już czysty od trzech kwadransów. – Niemal czuła, że się uśmiecha, choć głos miał nieprzyjemny.
Westchnęła, biorąc się poważnie za swoją robotę.

***

- Robicie coś potem? – Zagadnął cicho Henry, szturchnąwszy łokciem Jun, tak by menager nie zauważył. Tak jak ekipa sprzątająca kończyła z tą salą, która Bogu dzięki była ostatnią,  tak EXO kierowało się ku końcowi swej wyczerpującej próby. Dziewczyna po cichu rapując koreańską część Overdose, umilkła, słysząc pytanie.
- Mamy słodką godzinę przed własną próbą – Odparła udając rozkosz, po raz ostatni wrzucając paskudną szmatę do wiadra z wodą szarą jak dym. Otrzepała ręce, na znak, że robota skończona. – Kawka by się zdała. – Uśmiechnęła się, jako że to był jedyny cieszący ją aspekt dzisiejszego dnia. Upokorzenie przed oczyma EXO, brudna robota w środku nocy plus nadchodzące wycieńczenie tańcem. 

***

EXO-M wycierało spocone twarze białymi ręczniczkami na zmianę z łykami zimnej wody. To samo czyniła koreańska część zespołu, gdy Chen jak z procy odwrócił głowę, aż złapał go skurcz w szyi. Złapał na oślep Chanyeola za łokieć, ciągnąc do siebie.
- Pójdziesz ze mną na kawę? – Zapytał z zapałem, spoglądając ku górze, gdzie napotkał zdziwione oczy Tao. Chłopak zaśmiał się do siebie, pomyliwszy najwyższych członków zespołu. Nie miał nic przeciwko i towarzystwu Tao w zamian za Yeola. Z wyczekującym spojrzeniem wbił w niego wzrok, ponaglając tym odpowiedź.
Tao przeczesawszy włosy ręką, uśmiechnął się lekko, kiwając głową.
Salę najpierw opuścili chłopcy, głośno rozmawiając między sobą, gdy Jelly prostując plecy kątem oka rzuciła wzrokiem w stronę wyjścia. Baekhyun również obrócił głowę, a ich spojrzenia się skrzyżowały. Wesoło pokiwał palcami, nim opuścił pomieszczenie jako ostatni.
- Dokąd idziecie beze mnie! – Po szybkim prysznicu Baek zawołał do odchodzących w przeciwnym kierunku Tao i Chena.
JongDae odwrócił się, również krzycząc z rozbawieniem.
- Tajemnica – Zaśmiał się diabolicznie, wkładając ręce do czerwonej bluzy. – Chyba że zapłacisz za trzy kawy.
Tao uśmiechnął się pod nosem, robiąc coś na telefonie, gdy po sekundzie po jego prawej stronie znalazł się Baekhyun z ochoczym wyrazem twarzy.
Gdy trójka chłopaków wparowała do kafejki SM, przy dużym okrągłym stoliku Henry wraz z członkiniami BriDs już siedzieli, kończąc ciastka postawione przez Jun.
Sujan obrzuciła wzrokiem kawiarnię, a w pewnej chwili odwróciła głowę z impetem, próbując zasłonić twarz włosami w miarę możliwości.
- Co jest? – Rzuciła od niechcenia Jun, przełknąwszy ostatni kęs donuta w czekoladzie. Su rozszerzyła oczy, wpatrując się w nią zaciekle.
- Nic – Odparła nienaturalnie piskliwie, kręcąc głową, ale nie minęła minuta, a rozległy się za nią wesołe głosy i skrzek przesuwanych krzeseł.
Równo z tym podeszła urocza kelnerka, pytając co jeszcze podać.
Cappuccino – Jelly uśmiechnęła się do niej łagodnie. – z bitą śmietaną.
Henry zastanowił się moment, nim złożył swoje zamówienie.
- Ja poproszę zwyczajne kakao, jeżeli się da.
Chłopcy z EXO jak gdyby nigdy nic również złożyli swe złożone zamówienia, a wtedy nastąpiła kolej na zabranie głosu Su i Jun.
- Rozpuszczalną, pół na pół z odtłuszczonym mlekiem, półtora łyżeczki cukru – Zaczęła Sujan spokojnym głosem, jednak dostała gęsiej skórki, widząc kątem oka, kto był zmuszony usiąść naprzeciwko niej. – i z wanilią, dobrze? – Uśmiechnęła się delikatnie, gdy kelnerka zanotowała z zapałem, następnie przenosząc wzrok na niebieskowłosą.
- To samo – Zdołała tylko to wysnuć sztywnym głosem. – tylko bez cukru. – Nim umilkła z kamienną miną, a Henry w duszy wybuchnął śmiechem.

***

- Ej – Zagadnął w końcu wyluzowany Chen, upiwszy łyk gorącej niczym wrzątek kawy, nim odłożył ją, parząc się w język. – Czemu sprzątaliście sale? – Wydawał się być tym niesamowicie zaabsorbowanym. Zwracał się ogółem do całej czwórki, oczekując zwyczajnej odpowiedzi, ale Jun słysząc to spłonęła doszczętnie, jakby to było konkretnie do niej.
- Hej, nie za gorąca ta kawa? – Henry z żartobliwą czułością, o której tylko on wiedział zwrócił się do szkarłatnej twarzy dziewczyny, która nie miała nic do czynienia z gorącem napoju. Ta w ciszy spiorunowała go śmiercionośnym spojrzeniem.
Jelly uśmiechnęła się pod nosem w swą prawą stronę.
- Muszę do toalety – Zagrzmiała sztucznie Jun, od razu odsuwając się od stołu, co także uczyniła Sujan, tyle że dziesięć razy szybciej, bo od razu była na nogach, dopowiadając prędko.
- Ja też – A po sekundzie już pędziły w stronę WC, sprawiając wrażenie naturalnych do granic możliwości.

***

Pierwsze odgłosy jakie dosłyszały dziewczęta, wyłoniwszy się po długich wiekach z toalety była fala śmiechu. Z obawą spojrzały po sobie, niemrawo zasiadając na swoich pierwotnych miejscach.
Od razu zajęły się kawami, a Chen niemal przy łzy rozbawienia wystękał z zawodem, choć przeplatał to rechotem.
- Mogłyście nas wziąć ze sobą – Otarł oczy palcami, dalej się śmiejąc, nim obrzucił Baeka podejrzanym spojrzeniem. – bo Baekhyun ostatnio jest nie do wytrzymania.
Dotychczas chichoczący chłopak, raptownie umilkł marszcząc groźnie czoło, patrząc ostro w stronę przyjaciela.
Tao zaśmiał się cicho, jakby do siebie, robiąc coś w swym Iphonie.
Jun i Sujan z trudem wygięły usta w słabych uśmiechach, wnioskując, że EXO poznało prawdę. Przytaknęły bezradnie głową, aczkolwiek po krótkiej chwili wewnętrzna blokada Su pękła na kawałeczki.
- To jesteśmy umówieni, czy tak? – Zapytała z perłowym uśmiechem, po sekundzie zasłaniając go tekturowym kubkiem.

***

- Ojejku – Zawołała z przykrością Sujan, złapawszy swój telefon. – Kwadrans po dwunastej, moje panie – Zwróciła się wesołością w stronę swych współlokatorek, przeciągając się na łóżku. Westchnęła z rozkoszą, rzucając się z powrotem do pozycji leżącej, gdy żadna z dziewczyn jej nie odpowiedziała; Jun do teraz trwała w tak głębokim śnie, że można by było ją wyprowadzić wraz z łóżkiem na zatłoczone ulice Seulu, a by się nie obudziła, natomiast Jelly drzemała ze słuchawkami w uszach.
Dzień był piękny, choć wrześniowy, nadal było czuć lato. Promienie słoneczne wlewały się przez szyby do pokoju, rzucając jasne światło na bałagan w pokoju najmłodszych, ale żadna z nich się nie przejmowała. Dziś otrzymały swą nagrodę za wygraną w konkursie na występ innego zespołu. Robiły co chciały, gdzie chciały i jak chciały przez całe dwadzieścia cztery godziny…Które spędzały jak na razie śpiąc niczym niedźwiedzie w stanie hibernacji.
Ale nie wszystkie. Najstarsze już koczowały w kuchni, wojując ze śniadaniem.
- Co robisz dzisiaj? – Zagadnęła Geena, mieszając sałatkę, gdy w tym samym czasie Quinn tarła ser.
- Myślę, że pójdziemy z Jun i Jelly podrasować włosy – Wskazała palcem na swe kreujące się odrosty, po chwili wracając do pracy.
Wtedy nastąpiła kilkuminutowa cisza, którą ponownie przerwała Geena, ustawiając ogromną michę na środku stołu.
- A my z Su może pójdziemy do kina… - Myślała na głos, zastanawiając się nad rozkładem swojego wolnego dnia. Gdy była w połowie swojej porcji, odsunęła się od stołu, sunąc w kierunku drugiego pokoju. – Ej – Zaryczała donośnie, pragnąc dobudzić resztę dziewczyn. – Zapraszam na śniadanie, królewny – Po czym uśmiechnęła się zjadliwie, wracając do posiłku. Minęło kilka długich chwil, nim zza rogu zaczęły wyłaniać się żywe trupy w postaci zaspanych Jun, Sujan i Jelly.

***

- Tak, tak, tak – Odparła z uznaniem Jun na propozycję liderki, czesząc swoje włosy. – fajnie będzie pofarbować włosy w jakimś zakładzie na mieście – Uśmiechnęła się z podekscytowaniem, tworząc kłosa na swych błękitnych falach.

***

Sprzeczały się już od dłuższej chwili, stojąc przed świecącym repertuarem, przykuwając coraz większą uwagę.
- Nie lubię filmów wojennych – Jęknęła Geena, przestępując z nogi na nogę ze znużeniem.
Sujan przewróciła teatralnie oczami.
- Jest coś co w ogóle lubisz? – Zapytała z irytacją w głosie, lustrując przyjaciółkę piorunującym spojrzeniem.
Dziewczyna, której zadano pytanie jeszcze chwilę wpatrywała się w tablicę, nim zwyczajnie odpowiedziała.
- Ten film jest podobno dobry – Wskazała smukłym palcem na nazwę jakiegoś romansu, której Su nawet nie miała ochoty doczytać do końca.
- Mam wspaniały pomysł – Oznajmiła z sarkastyczną wesołością. – Każda pójdzie na taki jaki chce. – Geena szybko odwróciła się w stronę jej twarzy, uśmiechając się szeroko, nim zmierzwiła fryzurę Su dłonią.
- Twój najlepszy pomysł dziś. – Zaśmiała się złośliwie, gdy obydwie podeszły do kasy, zmęczone kłóceniem się o seans, a i tak zakończyły na czymś całkiem innym.
- Bardzo ładne, Su – Oznajmiła Jun, widząc jak przyjaciółka wiąże lakierowane półbuty, przyglądając się im zawzięcie. – Jun approves. – Dodała z miną znawcy.
Sujan podniosła wzrok z politowaniem, uśmiechając się lekko.
- Akurat bardzo mi na tym zależało. – Mruknęła, śmiejąc się, na chwilę przed poproszeniem o drugiego buta.
W tym samym czasie Jelly buszowała w dziale męskim, co mogłoby się wydawać dość nienaturalne, jednak uwielbiała przyjemne, za duże T-shirty i bluzy. Aczkolwiek na brak normalnej damskiej garderoby nie narzekała. Również miała w czym wybierać.
Z zamachem przerzucała wieszaki w poszukiwaniu tej jedynej. Po drodze napotkała niesamowite pomarszczone spodnie.
Zapiszczała delikatnie, rzuciwszy wzrokiem na ścianę sportowych butów, gdzie majaczyły piękne Jordany z unikatowej kolekcji.
Trzymając już torbę ze swoją bluzą, zagryzła niepewnie wargę spoglądając na cenę wymarzonego obuwia.
Długo to trwało nim potulnie zapytała ekspedientki.
- Mogłabym przymierzyć?

***

Trzy najmłodsze członkinie BriDs przemierzały centrum handlowe, będąc obładowanymi do granic możliwości siatami z różnymi częściami garderoby. Raz po raz obdarzono je natarczywymi spojrzeniami, a nawet częściej zdawało się słyszeć wesołe okrzyki.
Wszystkie trzy ustawiły się do wspólnego zdjęcia z fanami, nim potruchtały w stronę lokalu, gdzie Quinn wraz z Geeną miały kończyć obiad.

***

- Gdybym zapytała, jak oceniasz naszą pracę… - Zaczęła liderka, odkładając pałeczki, by sięgnąć po wodę. - …Mam na myśli, wiesz…Śpiew, taniec i tak dalej… - Przełknęła szybko, dalej ciągnąc, ułożywszy kosmyk włosów za ucho. -…Co byś odpowiedziała? – Wbiła wyczekujący wzrok w siedzącą naprzeciwko Geenę z wypchanymi ustami.
- Śpiewająco, oczywiście – Zaśmiała się z trudem przełykając ogromną porcję. - …Nie jest wyśmienicie, ale przecież lepiej niż było, prawda? Nawet Amber to przyznała. – Dokończyła, uśmiechając się pod nosem, gdy Quinn zmarszczyła czoło, wzdychając.
- A nie wydaje ci się, że dziewczyny bardzo…Nawet za bardzo absorbują się EXO…Henry’m  i w ogóle każdym z kim się zakumplowały…? – Spytała ostrożnie dobierając słowa. Geena pijąc wodę, zakrztusiła się kaszląc głośno, co spowodowało kilka natarczywych spojrzeń w jej stronę.
- Żartujesz, tak? – Wydyszała, przerywając co sekundę na głębszy oddech. - …Mają znajomych, co w tym złego? Ja też poznałam wielu – Dodała, jakby jej sytuacja miała być głównym argumentem. -  dziwię się, że ty z nikim nie gadasz.
Różowowłosa całkowicie zignorowała wzmiankę o sobie, przełykając porcję makaronu, nim łagodnie odparła. Nawet jeżeli się rozeźliła, nie było mowy o pokazaniu tego. Ciągle była cierpliwa i wyrozumiała.
- Znajomi? – Powtórzyła za nią gładko, rozszerzając oczy. – Nie wydaje mi się, by każdy był na tym samym poziomie…Szczególnie, gdy Jun purpurowieje, widząc Chena, Su zachowuje się jak królewna w pobliżu…no tego tam, a Jelly…Jelly jest po prostu Jelly…
Geena zaśmiała się diabolicznie, zasłaniając usta ręką.
- Ponawiam pytanie, co w tym złego? Niech twarz Jun nawet spłonie, a i tak nic z tym nie zrobisz. – Przerwała na łyk napoju, ale to nie był koniec. – a Sujan zachowuje się jak królewna całe życie, nawet jeżeli Tao nie ma w pobliżu.
Nastąpiła głucha cisza przerywana tylko cichymi odgłosami konsumowania, nim ponownie przerwała ją Geena.
- Za bardzo się martwisz tym, że nie damy rady. – Skwitowała z obojętnością, spoglądając tęsknie w pusty talerz. – …A tak na serio, to mnie też często irytują tym zachowaniem… - Oznajmiła zrzędnie, po czym Quinn z bezradnym uśmiechem pokręciła głową na boki. Nie chciała nikomu zabraniać przyjaźni, ani jakichkolwiek innych reakcji. Kierowała nią jakaś dziwna matczyna siła, która mówiła, że wydarzy się coś złego każdej z tych trzech dziewczyn, jeżeli teraz nie odpuszczą i nie zajmą się swoją karierą, o której owoce ich menager tak bardzo dba. Poza tym z punktu widzenia każdej innej osoby niż Jun, Sujan i Jelly wyglądało to wszystko niepoprawnie. Kiedy Geena i Quinn zostawały do późnej nocy w sali, ćwicząc melodie, te pędziły na przyjacielskie spotkania. Mogły ją znienawidzić za to, ale zamierzała otwarcie przyznać, że nie popiera aż takiego wkładu we wszystkie relacje z chłopakami, nawet jeżeli nie kroiły się jakieś pikantne. Była pewna, że ma racje, ale to czy naprawdę ją miała, dowiedziała się dużo dłuższy czas później.

***

- Słuchajcie, dziewczyny – Liderka usiadła wraz z trójką najmłodszych członkiń w kuchni, wyglądając na spiętą do granic możliwości. - …Doszłam do pewnego wniosku…Jako liderka i wasza oddana przyjaciółka bardziej… - Nie pragnęła takiej rozmowy, ale lepiej szybciej i mniej boleśnie. - … Że wasz ciągły pociąg do spotkania się ze wszystkimi członkami EXO, Henry’m i w ogóle wszystkimi, już nie potrafię naliczyć… - Trójka dziewcząt zmarszczyła niepewnie brwi. - … Nie jest za bardzo na miejscu… Jelly, Baekhyun Sunbae przygotowuje się do comebacku pełną parą, my także do nowej piosenki, jak możecie tak igrać z ich menagerem, a co ważniejsze z naszym? – Spojrzała z cierpieniem po wszystkich zszokowanych oczach, wiedząc, że wbija im nóż w serce, dlatego głosem starała się oddać swe emocje jak najlepiej. - …Chociażby dla dobra zespołu, mogłybyście przyłożyć się do przygotowań, bo dotychczas nie robicie tego na tyle ile was stać…Jun, masz szczęście, że SangJoong cię nie spotkał, gdy uznałaś, że masz coś z kostką i nie możesz ustać, więc łaskawie wysłał cię do dormu, ale na korytarzu stałaś niemal na baczność, rozmawiając z Henry’m. Może zadaj sobie pytanie, co by było, gdyby to on wyszedł na zewnątrz, nie ja? No dziewczyny… - Jęknęła żałośnie na koniec, nie mając już sił na więcej. Nie mogła patrzeć na szklane oczy Jelly, ani na furię kreującą się w tęczówkach Sujan i Jun, których jedynie twarze omiotła obojętność.

***

- Czemu tak się rozglądasz? – Baek zlustrował zdziwionym spojrzeniem niższą od siebie Jelly, obracającą się niemal wokół własnej osi z niepokojem w oczach, nim powolnie odpowiedziała, z lekko podenerwowanym głosem.
- Otóż Quinn z drobną pomocą Geeny, uznały, że ja, Su i Jun nie przykładamy się do prób i rozpraszamy was przed comebackiem… - Mimowolnie przybliżywszy się do chłopaka, stanęła na palcach, by spojrzeć co dzieje się za jego ramionami, nim westchnęła z bezradnością. - … No i można powiedzieć, że w pewien sposób zabroniła mi z tobą spędzać tyle czasu.
Baekhyun lekko przymrużył oczy, nim wybuchnął podłym śmiechem.
- Coooo – Wydyszał przeciągle z niedowierzaniem. Na twarzy miał wymalowane politowanie, gdy w ułamku sekund rozszerzył maksymalnie oczy, zgarniając z uśmiechem dziewczynę ku sobie.
Jelly zatonęła w jego ciepłych ramionach, niedokładnie wiedząc, jak się w nich znalazła. Sparaliżowana stresem, stała sztywno, czując przyjemne dłonie chłopaka na swych plecach. Dla niej to trwało wieczność, jednak w rzeczywistości nie minęła chwila, a już stała odsunięta na pierwotną odległość, pytając potulnie.
- Dlaczego to zrobiłeś? – Serce waliło jej jak młot, chcąc wyskoczyć na wierzch, w napięciu oczekując odpowiedzi.
   Baekhyun wzruszył ramionami, wesoło odpowiadając.
- Szły dość blisko przed chwilą – Uśmiechnął się szeroko, nim Jelly z przestrachem odwróciła się, choć już nie zauważyła różowej głowy liderki. Zakryła usta dłonią, nim z uroczą złością uderzyła chłopaka piąstką w ramię.
- Sunbae! – Upomniała go ostrym głosem, choć jednocześnie uśmiechała się szeroko.
Stali jeszcze przez moment w jakieś dziwnej, nieprzerywanej ciszy, której nikt nie śmiał przerwać. Dopiero po serii niekomfortowych spojrzeń Baek zastanowił się na głos, trawiąc słowa dziewczyny, dotyczące nieprzykładania się do prób.
- Naprawdę tak cienko śpiewasz? – Zapytał ze szczerym niedowierzaniem, marszcząc czoło, na co dziewczyna z obojętnością zabrała powietrze, odpowiadając apatycznie.
- Wygląda na to, że dziesięć razy lepiej tańczę. – A wtedy chłopak uśmiechnął się błyskotliwie, łapiąc ją delikatnie za łokieć.
- Chodź, zobaczymy.

***

- Dogonię was – rzuciła na odchodne Sujan, sprzątając ze stołu w kuchni, gdy reszta BriDs zbierała się do wyjścia na kawę. Dziewczęta bez sprzeciwu wyruszyły same, a Su posprzątawszy wszystko ruszyła do łazienki.
Śpiewając pod nosem piosenkę „At gwanghwamun” z jedną słuchawką w uchu, po kilku minutach ubierała buty w pogoni za przyjaciółkami. Zamykając dorm na klucz spojrzała na telefon, na którym widniała pośpieszająca wiadomość od Jun. Sujan szybko odwróciła się od drzwi, chcąc pędzić w kierunku kafejki, gdy pod nogami mignęła jej śnieżnobiała plamka w ubranku. Rozszerzyła gwałtownie oczy, odprowadzając zjawisko nieobecnym wzrokiem. Jeszcze chwilę stała jak sparaliżowana, wpatrując się w jeden punkt, nim oprzytomniała i z sercem walącym jak młot ruszyła biegiem.

- Chodź, chodź – Szeptała kojąco przez jakiś czas, delikatnie nawołując dłonią. Zdyszana, ale uszczęśliwiona, uśmiechnęła się łagodnie. – Grzeczna dziewczynka – Uznała w końcu z satysfakcją, gdy miękka sierść załaskotała jej opuszki palców. – Grzeczna Candy. – Zakończyła drapiąc rozweselonego pieska, kulającego się z rozkoszą na ziemi. – Chodź, na pewno ktoś cię szuka.

Droga do dormu EXO ciągnęła się w nieskończoność, a wypełniały ją myśli Sujan dotyczące tego co powie właścicielowi zwierzęcia. Nad aktywne bicie serca nie ustępowało, a teraz nawet akompaniował temu niespokojny, zestresowany oddech. Na tą chwilę zapomniała o dziewczynach czekających w kawiarni. Zapomniała o wszystkim innym niż to co ją czekało.
Im bliżej było do celu, tym bardziej jej krok stawał się wolniejszy. Za następnym skrętem w lewo wszystko miało zajść. I choć patrząc na to wszystko z boku, od razu można było powiedzieć, że to nic wielkiego. Rzeczywiście, jednak dla Su było to spotkanie przeznaczenia.
Zaśmiała się na tą myśl ironicznie, nim westchnęła. Nie może panikować i nie może robić z igły widły. Znalazła jego psa, nic więcej.
Przystanąwszy na zakręcie, dosłyszała strzęp rozmowy dwóch chłopców.
- Jak to nie zamknąłeś drzwi?! – Nie było żadnych wątpliwości, że podniesiony głos należał do Tao, bojącego się o los swej małej towarzyszki.
- Nie domknąłem, gdy wyszedłem na chwilę – Sehun zachichotał arogancko, odpowiadając przyjacielowi. – przypadkowo! – Utwierdził chłopaka w wierze, jednak gdy spostrzegł malujący się strach i obłęd w oczach Zitao, odparł w końcu potulnie. – Idę jej szukać.
Su przylgnęła z impetem do ściany, obawiając się, że EXO Maknae pobiegnie w jej stronę, jednak obrał kurs zdecydowanie przeciwny, a ta po kolejnej serii głębokich uspokajających wdechach wkroczyła na terytorium boys’ bandu.
Jej telefon wibrował w tylnej kieszeni, gdy stała z uniesioną dłonią, gotowa by zastukać w drzwi, za którymi zniknął chłopak. Candy w tym samym czasie próbowała polizać ją po twarzy.
Rozległo się nerwowe pukanie.
Odpowiedź na ten gest nie szła długo. Wręcz zadziwiająco szybko. Ledwo opuściła rękę po raz ostatni drapiąc suczkę za uchem, a drzwi  rozwarły się, ukazując wyższego od Sujan o ponad głowę Tao.
Oddech dziewczyny stał się płytki, gdy tak po prostu w ciszy wpatrywała się w jego zdziwione oczy, a wylegujący się na jej rękach pies, zwąchawszy swego opiekuna zaszczekał wesoło, merdając ogonkiem.
Na twarz chłopaka powoli występował uśmiech pełen ulgi, choć obecność Su sparaliżowała go kompletnie.
- No biegnij do pana – Członkini BriDs ukucnęła, pozwalając zwierzęciu na swobodne zejście, a Candy od razu radośnie potruchtała w głąb dormu. Chłopak obserwując to, pisnął cicho.
- Ja…– Odezwał się kulawo i niepewnie, choć naprawdę nie pragnął tak brzmieć, o nie. – Jak ci się mogę odwdzięczyć? – Wybąkał w końcu, gdyż sklecenie tego zdania w normalny sposób zajęło mu sporo czasu. W chwili, gdy mimowolnie obydwoje uśmiechnęli się lekko i nieśmiało, suczka pojawiła się ponownie, ciągnąc za sobą zabawkę, którą ułożyła pod stopami Sujan.
- Chyba mnie lubi – Zaśmiała się delikatnie, kucając, by odrzucić piłeczkę.
Gdy dziewczyna całą sobą była skupiona na szczeniaku, Tao rozpromienił się, uśmiechając od ucha do ucha.
- Chyba tak – Potwierdził powolnie ochrypłym głosem, włożywszy ręce do tylnych kieszeni swych czarnych spodni. Candy to jego oczko w głowie, utrata jej nawet na tak krótki czas warunkowała potok zmartwień. Widząc ją bezpieczną w ramionach tej dziewczyny wypełniła go uroczą ulgą. -… Co mogę dla ciebie zrobić? – Niecałe dwa metry za nim urzędował Suho, śpiewając dość głośno. Nie wiedzieć czemu, świadomość, że mimo wszystko nie są sam na sam dodawała mu odwagi. – Może masz ochotę na kawę? – Może nawet za dużo tej odwagi, bo gdy tylko zadał pytanie ugryzł się w język. I choć  miała to być forma spłaty długu, nie tak zabrzmiało. Sprawiało wrażenie zaproszenia.
Sujan raptownie zadarła głowę. Nigdy nie pokazuje tego jak bardzo jest  podekscytowana, jeżeli sytuacja tego nie wymaga. Nie może być uznawana za strachliwą, bojącą się chłopaków. Nigdy nie wymiguje się od niczego.
- Ja… - Odparła łamliwym tonem, penetrując równie przerażone oczy Tao przez długi czas, próbując skleić coś sensownego. - …Ja…Mamy próbę. – Wydyszała w końcu, od razu policzkując się za to w głowie.
 „Nigdy nie wymiguje się od niczego” widać nie do końca. Stchórzyła, czego potworna świadomość dokuczała jej pewien czas.
Potulnie skłoniła się chłopakowi, cofając o krok. Smutno wygięła usta. Odwracała się już w przeciwną stronę, a to samo czynił chłopak, przymykając drzwi w grobowej ciszy.

- Czekaj! – Wystarczyła jej krótka chwila na zreflektowanie się. Nie będzie tchórzyć. Ponownie jej klatka piersiowa unosiła się spazmatycznie. – Może kiedy indziej? – Spytała łagodnie, choć z ogromną nadzieją w głosie, a Tao ponownie wychyliwszy się zza drzwi odwzajemnił jej piękny uśmiech.

--------------------------------

 Po dość długiej i nieoczekiwanej przerwie witam każdego z osobna na kolejnym rozdziale, który w ramach rekompensaty był dość długi!
A przede wszystkim - zbliża się powrót BriDs do nagrywania nowego singla, a co za tym idzie: zmiany, zmiany, tak więc zapraszam do zakładki "Bohaterki", by rzucić na nie okiem. http://exobrids.blogspot.com/p/bohaterowie.html


Co o nich sądzicie? A o rozdziale?
Mile widziane jakiekolwiek pytanka z Waszej strony!

MoonSeer

PS. Jeżeli czytacie jakieś ciekawe ficki o EXO podeślijcie jakieś linki!

6 komentarzy:

  1. Dopiero znalazłam tego bloga! Osobiście bardzo lubię dziewczyny. Jeśli dobrze zrozumiałam to Sujan i Tao oraz Jelly i Byun mają się mu sobie? Czekam na dalszy rozwój akcji~ hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaa, wszystko się okaże B|
      Bardzo dziękuję i mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo!

      Usuń
  2. Warto było czekać!
    Rozdział jak zwykle zachwyca, chcę więcej! ^^
    Świetnie napisany, długi, po prostu cudowny! Hahahaha, oby więcej takich akcji jak ta z Henrym XD Co do wątków miłosnych, widzę, że coś się szykuje *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No myślę, że za tydzień będzie troszkę więcej spokoju niż teraz (egzaminy) zatem zaspokoję Twoje pragnienie dość szybko!:D
      Bardzo dziękuję i do zobaczenia~

      Usuń
  3. Super rozdział! Mam nadzieję że nowy pojawi się szybko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak sądzę, myślę, że nastąpi to nawet w ten weekend!
      Do zobaczenia~

      Usuń