środa, 24 czerwca 2015

11. Something unbelievable

Dziewczyny stojąc za kulisami, słyszały narastającą wrzawę.
- It’s the first time, when we are featuring, isn’t it? – Zapytała Jun, lekko ściskając bolący brzuch. Stres ciągle narastał.
- That’s a pity – Odrzekła bezbarwnym tonem Sujan, stojąc prosto jak kij. – He chose some strange girl over us – Wpatrywała się nieobecnym wzrokiem w jeden punkt, nim mrugnęła mocno i odwróciła głowę w stronę przyjaciółki, powoli wykrzywiając usta. – But no worries – Odgarnęła włosy do tyłu, prostując się jeszcze bardziej o ile było to możliwe. – He’ll return very quickly, I can assure you – I wyszły w kierunku sceny, zaproszone falą oklasków.
Na dzień przed pójściem Henry’ego do programu „We Got Married” był koncert, na którym w większości przedstawiono jego własne piosenki.
W dwóch brały udział członkinie BriDs. Została stworzona zremisowana sklejka piosenek 1-4-3 oraz Trap, gdzie oryginalny rap Amber zastępowała Jun, natomiast po tym jak melodia się zmieniła, głośniki wypełniał głos Sujan odśpiewującej partie Taemina i Kyuhyuna.
Z niewiadomych przyczyn oczy dziewcząt wypełniły łzy, choć hardo uśmiechały się do widowni.
Chwilę później wybuchła fala owacji, a cała trójka skłoniła się w pasie.
- Brawa dla moich najsłodszych przyjaciółek! – Henry ryknął do mikrofonu z całych sił, a oklaski, o ile było to jeszcze możliwe, nasiliły się.
Potem cała trójka skleiła się w mocnym, wielkim uścisku.
*
Można by rzec, że występ dziewcząt otwierał cały koncert, a wszystko miało skupić się głównie na członkach Super Junior. To też niedługo później, czarny van odwoził je pod dorm, gdzie czekała niemała niespodzianka.
- Mamy wolny wieczór! – Zawołała w progu przejęta Jelly z szerokim uśmiechem. – Menager pozwolił nam robić co chcemy! – Pisnęła, nie posiadając się z przejęcia.
- W granicach rozsądku – Dodała Quinn, spoglądając niepewnie na uszczęśliwioną twarz Jun i skryty uśmieszek Sujan. – Weźcie to sobie do…
- Idziemy się napić – Rzuciła stanowczo Geena, zrywając się z fotela i pospiesznie zarzucając kurtkę na barki. Przewróciła oczami z niezadowoleniem, gdy tylko usłyszała kolejną falę pouczeń liderki. Sekundę później wypchnęła dwie młodsze przyjaciółki z powrotem za drzwi, trzaskając nimi z całych sił, tym samym przerywając wykład Quinn.
Bezradna Jelly spojrzała tęsknie w kierunku drzwi, a liderka uśmiechnęła się smutno.
- Aż tak cię ciągnie do alkoholu? – Spojrzała wymownym wzrokiem na ciągle stojącą w przedpokoju Maknae, które odwróciła się sztywno.
- Ciągnie mnie do zabawy, Quinn unnie – Odparła mglistym głosem, wkładając słuchawkę do ucha. - a ten termin widać jest zakazany w tym dormie. – I wyglądając na całkowicie przybitą, ruszyła do swojego pokoju, dokładnie zamykając drzwi.
Quinn odczekała kilka minut, nim mozolnie odłożyła gazetę na ławę. Zagryzła wargę z niezadowolenia, a następnie, szlochając, ukryła twarz w dłoniach.
*
- Co to się stało – Zagadnęła mętnym głosem Jun, kołysząc się przy chodzie. – Mała sprzeczka między świętą dwójką? – Uśmiechnęła się zawadiacko do Geeny, która idąc nad wyraz pewnie, zgromiła ją spojrzeniem. Z trudem udało jej się wykrztusić:
- Staje się coraz bardziej irytująca. Już chyba wolę przejść na ciemną stronę mocy – I zaśmiała się w niebogłosy, a Jun od razu zawtórowała jej, kładąc się na ziemię.
Dotychczas drepcząca za nimi Su, nagle zaczęła podrygiwać wesoło.
- Na eurong eurong eurong dae – Wykrzyknęła na cały głos, a dziewczyny przed nią raptownie odwróciły głowy z diabolicznym uśmiechem na ustach. Ustawiły się w trójkącie, zaczynając kulawą choreografię EXO, jednocześnie drąc się niebezpiecznie głośno.
Po pewnym czasie, Jun wyrwała się z linijką Wolfa, a Su wykonała piskliwe wycie wilka. Taniec rozpoczęły na nowo.
- Bardzo pięknie – Rozległ się czyjś troskliwy, choć odrobinę rozweselony głos. – Ale już jest cisza nocna – Uśmiechnął się Suho zza otwartych na oścież drzwi dormu EXO. Jun zachłysnęła się powietrzem z podniecenia, a oczy Su rozbłysły. Trzy dziewczyny gęsiego wkroczyły do mieszkania jak na zaproszenie. Zszokowany lider zespołu odprowadził je wzrokiem, nim niepewnie zamknął drzwi.
- Dlaczego nasze małe gwiazdki tak lubią niszczyć swoją wątrobę? – Zagadnął, gdy reszta chłopaków je zauważyła. Geena spojrzała na niego wzrokiem pełnym politowania, odpowiadając szorstko.
- Gdybyś kiedykolwiek był pijany, wiedziałbyś dlaczego.
Wtedy dało się usłyszeć ciche nucenie Jun i szczęk szkła wyjmowanego z torby.
- Jedziemy, kochani! – Wrzasnęła, unosząc dwie butelki trunku ku górze. Su zawtórowała jej piskiem i oklaskami, ale to wszystko urwało się w jednej sekundzie, a dobry humor Jun wyparował. – Co ONA tu robi?
Ogniki w jej oczach spiorunowały Wendy, która wyszła na przedpokój z podobnym wyrazem twarzy co członkini BriDs.
- Mogłabym zadać to samo pytanie! – Sarknęła, z odrazą patrząc na sponiewierane dziewczyny.
Atmosfera zagęściła się, a w powietrzu czuć było aurę kipiącej nienawiści. Osobą, która przerwała pełną napięcia ciszę, była Geena.
- Zadzwonię po Jelly i Quinn, i pijemy.
*
Muzyka rozbrzmiewała w uszach każdego, gdy Geena wrzeszczała do ucha kołyszącej biodrami Maknae.
- Co tak długo wam zeszło?
Jelly spojrzała na nią niepewnym spojrzeniem.
- Nie zdajesz sobie sprawy, ile mnie kosztowało wyciągnięcie jej tutaj? – Westchnęła z żalem. – Dlaczego dzwoniłyście, skoro nie mogę nic wypić!
- Nie wiesz ile masz lat, Jelly?
*
Wieża co chwilę puszczała nowy kawałek, a przy piosence f(x) stało się coś niemożliwego; rozległ się głos uderzenia kieliszkiem o drewnianą ławę, a Quinn syknęła z powodu palącego gardła. Wszyscy zaklaskali, łącznie z nią samą, na chwilę przed przybiciem piątki ze swoimi przyjaciółkami.
- Pij, póki masz co! – Zagrzmiał podchmielony Chanyeol, szczerząc się do sufitu.
Zadziwiające było, że tak zrobiła. Cicha woda brzegi rwie - chwilę później pociągnęła z butelki.
Każdy obsługiwał się sam, niemal rozbierając lodówkę EXO na części. Znana wszystkim muzyka rozsadzała uszy, a meble i nie tak wielka ilość miejsca nikomu nie przeszkadzała w tańcu.
- Wijesz się jak węgorz – Zauważyła Sujan, podrygując do rytmu.
- Przynajmniej dobrze się bawię – Jun rzuciła na odchodne, łapiąc przechodzącego Chanyeola. Od razu wylecieli na środek salonu, zatracając się w wymyślnym tańcu.
Su wzruszywszy ramionami, została sama, ciesząc się swoim własnym towarzystwem.
- A może tak butelka na całuski!? – Zapiała w końcu Wendy, cudem przekrzykując bit, którego od razu wyciszył Xiumin. Nastała grobowa cisza, w której wszyscy wpatrywali się w dziewczynę z różnymi wyrazami twarzy.
Jun uniosła brwi.
- Ja będę całował tylko osobę, na której mi zależy – Chen wyraził siebie stanowczym głosem, który tak rzadko można u niego spotkać. Nieprawdopodobne było to, że wtedy cisza zdawała się być jeszcze głębsza i beznadziejna. Wendy spróbowała uśmiechnąć się z zakłopotaniem, a gdy jej twarz przybrała kolor dojrzałej wiśni, światło znowu zgasło. Muzyka zaczęła znów grać w uszach każdego imprezowicza.
*
Tamtego wieczoru w całym dormie EXO były tylko dwie osoby, które nie dotknęły butelki z trunkiem; Baek, tułający się po mieszkaniu nie w humorze i Jelly, która z przejęciem obserwowała jego kamienną twarz. Nie była pewna, dlaczego w ogóle nie zamienili słowa. Czy jej nie zauważył? Można by rzecz, że bała się to sprawdzić. Nie chciałaby mu się narzucać…Ale z drugiej strony naprawdę wyglądał przygnębiająco, bez wesołego uśmiechu na twarzy i bez przyjaciół wokół niego.
- Hej – Zagadnęła wesoło, lekko szturchając go w wolne ramię. Opierał się o ścianę, oglądając widok zatłoczonych i teraz mieniących się światłami ulic Seulu. Powoli odwrócił głowę w jej stronę. – Czemu nie bawisz się ze wszystkimi? – Wskazała na kompletnie otumanioną Quinn, która wylądowała na rękach D.O i na całą grupę skupioną na tym widowisku, jednocześnie skaczącą do rytmu piosenki.
Baek wydmuchał energicznie powietrze, odpowiadając bezbarwnie.
- Nie mam humoru – Zmierzwił włosy z niezadowoleniem. – Muszę coś koniecznie sprawdzić, a problem w tym, że nie mam pojęcia jak… - Zagryzł dolną wargę, wzdychając, a Jelly obserwując jego przygnębienie, sama się tak poczuła.
- …Mogę ci jakoś w tym pomóc? – Zwróciła się z ostrożnie, chcąc przywrócić chłopakowi lepsze samopoczucie.  Kilka metrów za nią, ktoś krzyknął, a potoczyły się oklaski. Z trwogą oczekiwała reakcji.
- …Tak…Nawet musisz. – Odparł, niemal niewidocznie wykrzywiając kąciki ust. Jelly od razu pokiwała głową, prosząc o instrukcje.
- Co mam robić? – Gotowa do działania, klasnęła w dłonie, a Baek zanim odpowiedział zastanowił się moment.
- Hm…Na początek stań tutaj –  delikatnie łapiąc ją za ramiona, przesunął dziewczynę tyłem do ściany. – Tak…teraz przekrzyw głowę odrobinę w bok…
- Tak dobrze? – Spytała z przejęciem, posłusznie wykonując polecenie. Chłopak wygiął usta w lekkim uśmiechu, ciesząc się, że cała uwaga imprezowiczów nie skupia się na nim.
- Wręcz idealnie…ale myślę, że w sumie w drugą stronę…i trochę pod innym kątem może być jeszcze lepiej. – Więc ujął twarz Jelly w swoje gładkie dłonie i ustawił dokładnie tak jak wcześniej opisał. Potem spojrzał w urocze, a jednocześnie niepewne oczy dziewczyny i nachylił się ku jej ustom, obdarowując je pełnym ciekawości, ciepłym i niespodziewanym pocałunkiem.




środa, 17 czerwca 2015

10. Revolution

Wreszcie. Rewolucja nadeszła, a BriDs szykowało się na nią pełną parą. Spędzanie czasu na salach treningowych do późnej nocy, wstawanie o świcie i wyciskanie ostatnich kropli potu miało niedługo dać swoje plony. Była połowa listopada, gdy dziewczęta stały wpatrzone w ekran w specjalnym studiu.
- Zanim opublikujemy teasery, same musicie je zobaczyć. – SangJoong spojrzał wzrokiem pełnym dobroci na swoje podopieczne, widząc jak pochłania je podekscytowanie.
Jun, jako Visuala grupy, pokazano pierwszą. Gdy tylko poznała, że to jej własny teaser pisnęła, lekko machając dłońmi.
Wszystkie podeszły bliżej, chłonąc każde ujęcie filmiku.
Włosy raperki już nie były niebieskie. Zmieniła swój image, mieszając poprzedni kolor z fioletowym, co dało skutki ciekawej kompozycji, a na końcach widniał lekki śliwkowy posmak.
Na projekcji jednak miała włosy spięte w ciasnego koka, którego i tak zakrywał klasyczny toczek do jazdy konnej. Oczywiście dalsza część jej garderoby była dobrana podobnie; białe bryczesy, oraz granatowy frak.
Jun na ekranie uśmiechnęła się do porannego słońca, którego promienie wpadały przez okna wyczyszczonej stajni. Przerzuciła spojrzenie na stojącego w boksie bułanego konia ze starannie przystrzyżoną grzywą. Z troską wygięła kąciki ust ku górze. Prawą dłonią okrytą białą rękawiczką pogłaskała pysk zwierzęcia, a wtedy wszystko zwolniło; Jun powoli cofnęła rękę, a dotychczas skupiająca się na niej kamera dała wrażenie, jakby została upuszczona na ziemię. Wizerunek na monitorze zatrząsł się, pokazując jak film niespodziewanie się urywa. Uszy dziewcząt wypełnił szum podobny do tego, gdy głośniki nie chcą zadziałać, gdy po chwili ponownie pojawiła się twarz Jun, tyle że cała, podrapana, ubrudzona od sadzy, posiniaczona. Włosy były w podobnym nieładzie. Nastąpiła czarna przestrzeń, gdzie powoli pojawiał się rewolwer, a wtedy dało się usłyszeć pojedynczy wystrzał, po którym wypłynął napis „Revolution”, a za nim SM.
Dziewczęta jeszcze chwilę po projekcji stały wpatrzone z ogłupiałym wyrazem twarzy. Nie spodziewały się czegoś tak wybitnego i trzymającego w napięciu. Owszem, przy nagrywaniu czuło się dreszcze, jednak widząc tego efekty, było to całkowicie odmienne doznanie.
- Gratuluję, Jun – Odezwała się Geena, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciółki. – Wyszło ci dziesięć razy lepiej niż na poprzednim. – Uśmiechnęła się zawadiacko, a wtedy SangJoong poprosił zarządzającego  o teaser Geeny.
Uśmiech zszedł z jej twarzy, choć tylko do czasu zobaczenia siebie na ekranie.
Jak wiadomo, wszystkie filmiki były do siebie bardzo podobne, wykonane na tej samej zasadzie i z tym samym finałem, choć w każdym kilka rzeczy się zmieniało; np. Geena oglądała teraz siebie siedzącą przy stole w staromodnej kuchni. Schludnie ubrana i uczesana, sączyła kawę z porcelanowej filiżanki. Zgrabnie odkładając naczynie, wzięła do rąk poranną gazetę, od razu się w niej zagłębiając. Poczucie zainteresowania danymi wydarzeniami zagrała pierwszorzędnie, a gdy w punkcie kulminacyjnym znalazła najprawdopodobniej najbardziej mrożący krew w żyłach artykuł, kamera zatrzęsła się i zanim upadła na ziemię, zahaczyła także o kant stołu. Po chwili irytującego odgłosu pojawiła się jej kamienna twarz, w paru miejscach ozdobiona krwawymi szramami. Brudne od smaru w paru miejscach wiśniowe włosy miała spięte w luźnego, nieporządnego warkocza. Zakończenie powtórzyło się.
Następna w kolejce była Maknae, która w specjalnie pofarbowanych na wypłowiały blond włosach klęczała w przepięknym, dobrze zagospodarowanym ogródku, zrywając najróżniejsze kwiaty. Na sobie miała delikatną jasno szarą sukienkę ozdobioną srebrnymi broszkami. Zebrawszy w bukiecik parę różyczek, tulipanów i magnolii, przyłożyła go do nosa, zaciągając się jego zapachem z urzeczeniem. W następnej sekundzie cała sceneria skupiła się na glebie, którą kamera jako jedyną mogła zarejestrować, zanim nastąpił charakterystyczny szum, a na ekranie pojawiła się zapłakana Jelly, wpatrująca się w sam środek kamery łamiącym serce spojrzeniem. Jak swoje poprzedniczki, całą twarz miała umorusaną w różnorakich obrzydlistwach.
Sujan obserwowała z uznaniem swój wizerunek siedzący w zamszowym burgundowym fotelu.
Su na filmiku odgarnęła swe nadal długie, choć teraz szmaragdowozielone, przechodzące w butelkową zieleń włosy, biorąc do rąk ogromnego, obitego skórą tomiszcza. Cała spokojna scena działa się w niesamowicie wielkiej bibliotece, gdzie regały sięgały sufitu.
W już następnym ujęciu, zanim Su spojrzała w kamerę, otarła spływającą z jej łuku brwiowego krew. Potem, gdy pół jej twarzy zasłaniały pobrudzone włosy, obdarzyła potencjalnego widza wzrokiem tak niepokojąco tajemniczym, że skutkował gęsią skórką na karku SangJoonga, który właśnie miał zamiar się odezwać.
- Namalowałaś coś na tym płótnie? – Spytał szeptem, nachylając się do ucha Quinn, która oglądała siebie na teaserze, jak z dumną miną wodzi pędzlem na sztaludze. W momencie gdy potrzebowała cieńszego włosia, gruby pędzelek przytrzymała zębami, trzymając za jego trzon. Wyglądało to co najmniej uroczo. Wtedy odparła, także wprost do ucha menagera, a przeszedł ją mocny dreszcz. W tym samym czasie została pokazana jej twarz w brudzie, z kolorowymi siniakami i guzem na czole.
- Nic istotnego – Uśmiechnęła się do niego lekko, przenosząc wzrok na ekran, gdy jej teaser dobiegł końca.
SangJoong wydawał się być lekko zawiedziony, ale prawdopodobnie było to tylko złudzenie, bo po sekundzie orzekł z uznaniem.
- Dziewczynki, bijecie resztę na głowę – A widząc radość w oczach artystek, uśmiechnął się szczerze, odsłaniając wszystkie swe śnieżnobiałe zęby.
*
Teasery zostały nakręcone, sklejone i edytowane, ale zanim miały zostać puszczone w eter, miało minąć jeszcze sporo czasu. Teledysk nie został jeszcze nagrany. Był właśnie w trakcie.
- SKUP SIĘ! – Ryknęła ochrypłym głosem Geena, machnąwszy rękoma. – Nakręcamy to po raz dziesiąty! – Nie zważając na dziwne, a w przypadku reżysera srogie, spojrzenia, piorunowała swym ognistym wzrokiem biednego Johnny’ego z SM Rookies. Ciągle uniemożliwiał pierwszorzędne nagrania ujęcia.
Sujan stojąca obok Jaehyuna,  który również jeszcze nie zadebiutował, uśmiechnęła się cynicznie, chichocząc, jak chłopak blisko niej.
Ale zaraz, w czym byli potrzebni ci dwaj chłopcy, nadal nie znający sceny? Otóż oprócz nich było jeszcze trzech, a funkcję w teledysku pełnili co najmniej istotną. Najnowsze MV BriDs miało mieć wplecioną fabułę, opowiadającą o miłości w czasie krwawej wojny. Pięciu potencjalnych wybranków dla pięciu członkiń girls bandu, jednak przy finale Rookies mieli okazać się nic nie wartymi szpiegami wroga, którzy bawili się uczuciami dziewcząt, a na końcu…
- Jeszcze raz  zaśmiejesz się przy tym strzale, a po chwili nie będziesz miał powodów do uśmiechu  - Geena zdecydowanie straciła panowanie nad sobą, zszokowana, że można być tak niedojrzałym. Zlustrowała śmiejącego się Taeyonga, a w mig uśmiech przerodził się w stuprocentową powagę. Wiadome było, czemuż dziewczyna tak reaguje - po otrzymaniu w genach żyłki aktorskiej mogło to być nie do wytrzymania.
No właśnie, a strzał, o jakim powiedziała Geena był samą końcówką teledysku, gdy pozbawieni uczuć chłopcy strzelają BriDs w plecy. I to dosłownie. Gdy te miały klęczeć przed murem składającym się z gruzów i wszystkiego co jest pod ręką, obserwując poczynania wrogów, każdy chłopak stojący naprzeciwko swej ‘partnerki’ wystrzeliwuje jedną kulę z karabinu. Nie by zabić, ale zranić. Dogłębnie. Dlatego, nikt nie celuje w głowę. W pewnym sensie miała to być przenośnia, dotycząca tego jak wielką ranę może wywołać niewłaściwe uczucie.
- Możemy przerwę? – Sztucznie umorusana Quinn spytała cicho operatora kamery, a po sekundzie rozległ się przenikliwy odgłos dzwonka. Zaczęła wypatrywać menagera, miał zjawić się już w trakcie kręcenia.
Spytawszy stojących nieopodal Jelly i Marka, czy nie przewinął się im przed oczami SangJoong, ruszyła dalej. Obracała głowę we wszystkich kierunkach świata, wodząc wzrokiem w jego poszukiwaniu, gdy wpadła na kogoś, kim oczywiście okazał się menager. Uśmiechnął się matczynie, choć wbiwszy wzrok w jej wygląd, twarz gwałtownie mu stężała. Zamrugał kilka razy, jakby nie do końca wiedział, co powinien zrobić, gdy Quinn uśmiechnęła się troskliwie.
-  Nasz teledysk, tak…? – Zapytała go powolnie, mniej więcej przypominając mu przyczynę makijażu, a od razu odetchnął z ulgą i zaśmiał się lekko.
 - W rzeczy samej, tak – Odparł, zagryzając dolną wargę, nim sztywnym ruchem wyciągnął ku niej swą prawą dłoń. Lewą trzymał w kieszeni. – Proszę, przyniosłem kawę…
- A to… - Rozległ się pełen zrezygnowania i żalu głos Jun, za którą stała reszta zespołu. - …to dla nas nie ma? – Spojrzała w jego oczy wzrokiem pełnym rozczarowania, a ten jakby z prędkością światła, wyciągnął telefon, po chwili odpowiadając.
- Są w samochodzie – Zaczął zawzięcie przesuwać palcem po ekranie, nie spoglądając na dziewczęta, które zauważyły, że telefon nadal jest czarny, nieodblokowany. – Nie miałem ręki, żeby przynieść. – Wtedy wszystkie uniosły brwi z dziwnego zdziwienia, a następnie marszcząc czoło, ruszyły w kierunku parkingu.
*
- Jelly, nie ma już czasu na mycie! – Jęknął SangJoong, widząc jak Maknae kieruje się do łazienki. I choć ciągle była w porozdzieranych brudnych ciuchach, jej twarz wyglądała niemal jak ubrania, a na ramieniu majaczyła jej ‘rana postrzałowa’ naprawdę przekonywująca, menager był bezwzględny. – Nikt nie chce brać udziału w wywiadzie ze spóźnialskimi. Pomyśl, jakie show zrobisz w wytwórni, prawda? – Spróbował zrobić dobrą minę do złej gry, lekko popychając Sujan przed siebie. Jelly miała już jedną przygodę, gdy wracała nieprzebrana. Wtedy też ją poganiano. Westchnęła ociężale i pobiegła do furgonetki.
Koreański makijaż i inne magiczne cuda, które sprawiały, że oczy Maknae wyglądały na troszkę przekrwione, jakby dopiero co wybuchła płaczem, faktycznie zaczęły podrażniać oczy, co skutkowało prawdziwymi łzami, wypływającymi raz po raz na powierzchnię.

Baekhyun zasłonił sobie usta dłonią, by nie krzyknąć ostentacyjnie.
- Co się stało, powiedz szybko! Gdzie cię boli? …Ta rana to jakiś żart, prawda? Boże, Jelly dlaczego płakałaś!? – Mocno podenerwowanym głosem zaczął zawalać ją pytaniami, potrząsając za ramiona. Jelly już chciała zwyczajnie odpowiedzieć, jednak naszła ją kolejna szatańska myśl. Ostatnio zdarzały jej się często. Udała jeszcze mocniej, że chlipie i pociągnęła nosem.
- Ktoś kto mi się podoba…bardzo…- Zaczęła dygocząc i stale przerywając. - …Zranił mnie. – Walcząc z sobą, by nie wybuchnąć gromkim śmiechem na widok skamieniałej twarzy chłopaka, odwróciła wzrok, co ten odebrał jako chęć zatuszowania płaczu. – Zranił mnie naprawdę mocno… - Ciągnęła dalej chwiejnym tonem, i już otwierała usta ponownie, by wcisnąć Baekowi kolejnego farmazona, gdy ten oblizał dolną wargę z zakłopotaniem.
- …Ale co ja zrobiłem? – Zapytał prawdziwie zdziwiony, przejęty i jednocześnie poważny. To nie był jego klasyczny, błogi głos. W tym tonie dało się słyszeć nutę paniki, a jego spojrzenie zwykle wesołe stało się niepewne i bezpodstawnie pewne winy. Jelly raptownie zadarła głowę do góry.

BONUS (niezwiązany z rozdziałem)

Interviewer: Jak radzisz sobie ze stresem przed występami?
Jun: Nie radzę sobie, haha.
Interviewer: Dlaczego w waszym najnowszym teledysku to właśnie SM Rookies się pojawili?
Jun: Znamy się z nimi dość długo… Myślę, że każdej z nas było łatwiej pokazywać uczucie komuś tak bliskiemu, niż reszcie osób z SM. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie Henry’ego w roli fałszywego kochanka, haha.
Interviewer: Czy to znaczy, że jeszcze nie do końca zaklimatyzowałaś się w wytwórni?
Jun: To całkiem inne życie. Pewnie minie jeszcze sporo czasu, zanim uznam, że to mój drugi dom, czy coś w ten deseń. Mówiąc szczerze, nie wiem, co odpowiedzieć. Na razie czuję się trochę jak w diabelnie ciężkim Camp Rocku, hahahaha.
Interviewer: Czego najbardziej wyczekujesz?
Jun: Hm…W końcu wyszedł nasz pierwszy mini album…Teraz tylko czekać na solowy koncert BriDs! Tak…Chyba na to najbardziej czekam…I na comeback EXO! Na to chyba każdy czeka.
Interviewer: Gdybyś teraz poczuła coś do kogoś, co zrobiłabyś z karierą? A wiek? Ile twoim zdaniem powinna wynosić różnica wieku między kobietą i mężczyzną w związku?
Jun: Bo się zarumienię…haha! Niech pomyślę… Po pierwsze, żebym się w kimś zakochała, potrzeba sporo wysiłku, chyba że coś głębszego, tak naprawdę głębokiego ma miejsce. Ale myślę, że na pewno nie porzuciłabym swoich przyjaciół…Wiek to chyba najmniej istotna rzecz w tym całym zamieszaniu. Kocha się, to się kocha, nie ważne, czy to będą rówieśnicy, czy między nimi będzie dekada.
--
Interviewer: Jako Maknae czujesz pewne dodatkowe zobowiązania?
Jelly: O, tak! Nie mogę pozwolić, by na twarzach BriDs nie gościł uśmiech, to oczywiste! Do tego nikt mnie nie zobligował, czuję, że to mój obowiązek.
Interviewer: Czy członkinie zespołu nadały ci pewne przezwiska?
Jelly: Nie, nie przebywamy ze sobą na tyle długo…Tak myślę. Za to wiecznie powtarzają, że jestem urocza.. Aish! Przysięgam, że nie staram się o taki przydomek!
Interviewer: To znaczy, irytuje cię taki image?
Jelly: …Nie irytuje, zadziwia raczej. W moim przekonaniu nie robię nic w takim kierunku, chyba po prostu taka jestem z natury, haha. Może to i dobrze…
Interviewer: W czasach trainee nadal chodziłaś do szkoły, czy miałaś zaległości?
Jelly: Nigdy. A jeżeli, to naprawdę minimalne. Chciałam się uczyć i tańczyć jednocześnie, a dla chcącego nic trudnego, czy tak?
Interviewer: Czy zatem po skończeniu kariery w zespole, chcesz iść na studia?
Jelly: Ja nie wiem, kiedy moja kariera w zespole się zakończy, haha. Prawdę mówiąc, nie chcę, by kiedykolwiek się zakończyła…A jako news z pierwszej ręki mogę powiedzieć, że zamierzam iść na studia już w przyszłym semestrze. Trzymajcie za mnie kciuki, hwaiting!
--
Interviewer: Gdzie widzisz siebie za pięć lat?
Sujan: Na scenie. Tak…na BriDs spadnie wtedy złote konfetti, bo wygramy na MAMA kategorię „Group of the year”.
Interviewer: Widać, jesteś osobą bardzo pewną w swoich przekonaniach, lubisz w sobie tą cechę?
Sujan: Wielu ludzi ona denerwuję. Jeżeli mylę się w pewnej kwestii, utrzymuję swoją wersję do samego końca i pod żadnym pozorem nie zmieniam przekonania…No ale tak, mi to nie przeszkadza. Po prostu znam możliwości swoje i dziewczyn… Damy radę to wygrać!
Interviewer: Co kupiłaś za swoje pierwsze zarobione pieniądze w tym biznesie?
Sujan: …Pomadkę.
Interviewer: Twoim znakiem rozpoznawczym są mocno pomalowane usta i oczy, ogólnie wyrazisty makijaż. Czy zatem nie lubisz swojego naturalnego wyglądu?
Sujan: Lubię siebie w każdej wersji, pomalowanej, czy nie. Make-up to jedno z moich zainteresowań, lubię problemy dotyczące dobierania podkładów, jakie odcienie pasują, jak robić dobry makijaż i podobne, a usta…To chyba można nazwać moim fetyszem.
Interviewer: Jak duża w Twoim przekonaniu powinna być różnica wieku między kobietą a mężczyzną w związku?
Sujan: Byleby nie przekraczała dwudziestki, nie żyjemy w średniowieczu.
--
Interviewer: Jakie trzy rzeczy wzięłabyś na bezludną wyspę?
Geena: Wystarczyłaby mi Quinn unnie, proszę mi wierzyć na słowo.
Interviewer: Co było Twoim marzeniem z dzieciństwa?
Geena: Chciałam tańczyć balet… i zaprojektować najbardziej widowiskową cerkiew w Rosji, hahaha.
Interviewer: Jak zareagowałaś na wieść, że będziesz częścią zespołu?
Geena: Najpierw oczywiście czułam się podekscytowana, jednak momentalnie wszystko we mnie pękło i po minucie uciechy, poczułam ogromny strach i najczarniejsze scenariusze, typu: nie podołam, nie jestem dość przygotowana, zniszczę grupę i tym podobne. Ale gdy tylko zobaczyłam naszego menagera, nie wiem czemu, ale serce zalała mi ulga…która trwa do teraz.
Interviewer: Czy faktycznie utożsamiasz się z panterą? Jak to jest z tym zwierzęcym drugim-ja?
Geena: Tak, myślę, że jedyne co mnie odróżnia od pantery, to brak pazurów i futra. haha. Od zawsze myślałam o swoim zwierzęcym wcieleniu, a drapieżność pantery pasowała do mnie idealnie. W ogóle te zwierzęta są nieprawdopodobnie piękne i zachwycające. Nasze zwierzęce drugie-ja to po prostu image naszego zespołu. Wiele grup ma coś takiego. Każda z nas sama przedstawiła zwierzaka, z którym się utożsamia, to wszystko.
Interviewer: Czy planujesz studiować?
Geena: Chcę iść do szkoły aktorskiej. Wyczekujcie mojego debiutu na wielkim ekranie!
--
Interviewer: Jakie emocje towarzyszą liderce grupy przy różnych eventach i tym podobnych?
Quinn: Nigdy nie opuszcza mnie poczucie odpowiedzialności. Jestem najstarsza i staram troszczyć się o dziewczyny jak siostra. Chociaż myślę, że wszędzie też czuję dumę. Nawet jeżeli na występie któraś z nas popełni błąd. To właśnie my mogłyśmy i podołałyśmy temu wszystkiemu, by być w tym miejscu.
Interviewer: Co kupiłaś za swoje pierwsze zarobione pieniądze w tej branży?
Quinn: Haha, jedzenie dla nas wszystkich.
Interviewer: Uważasz, że jeżeli chodzi o związki, mężczyzna powinien być starszy? Jeśli tak, ile, a jeżeli nie, jak sądzisz jak duża powinna być taka przerwa między dwójką kochających się ludzi?
Quinn: …Oczywiście, że nie musi być starszy. Nie ma żadnych reguł w tej sprawie, i Bogu dzięki, bo byłaby to pewna anormalność według mnie…Różnica wieku jest nieistotna. Wielu ludzi ma partnerów i partnerki młodszych od siebie, starszych o dwa lata, rok, bądź są rówieśnikami i tak dalej. Między moimi rodzicami jest siedem lat różnicy i są naprawdę złotym małżeństwem…Mam nadzieję, że to przeczytają!
Interviewer: Gdyby nie kariera muzyczna, jaką drogą byś poszła?
Quinn: Pewnie jak większość, wybrałabym się na studia…Może prawo?
Interviewer: Czego najbardziej wyczekujesz?
Quinn: Chwili, w której ktoś rozerwie kopertę, gdzie będzie widniał napis „BriDs”, rozlegną się gromkie brawa, a na głowę spadnie mi świecące konfetti…Tak, to chyba to.

-----
Mam nadzieję, że każdy przeczytał wywiad z BriDs!
Co sądzicie ogółem? Comeback dziewcząt, cnie… A jako niemały spoiler mogę powiedzieć, że następny rozdział będzie wypełniony emocjami! …Tak myślę:D
Wyczekujcie, a w komentarzach powiedzcie coś o tym rozdziale!
Wasza MoonSeer

środa, 10 czerwca 2015

9. It's time to change something!

BriDs siedziało w dormie, delektując się wolnymi chwilami; Jelly i Quinn przygotowywały naleśniki z syropem klonowym, a Sujan w towarzystwie Geeny, wylegiwała się na fotelu, czytając książkę.
Jak zawsze miała w uszach słuchawki z ulubioną muzyką.
Po pewnym czasie poczuła nasilającą się irytację, gdy telefon zawibrował, a ona musiała przerwać swe dotychczasowe zajęcie.
Geena z laptopem na kolanach zawzięcie przeglądała youtube’a, gdy wtem Su pisnęła ostentacyjnie, od razu zasłaniając usta dłonią. Przyjaciółka podniosła wzrok pełen politowania znad ekranu, uzyskując odpowiedź, czemuż to dziewczyna tak zareagowała, choć niekoniecznie potrzebowała tej informacji do szczęścia.
- Zaobserwował mnie! – Odrzuciła książkę na bok, rzucając się w jej kierunku. – Na insta! Zaobserwował mnie na insta, słyszysz!? – Ujęła twarz Geeny, powtarzając to po raz enty.
- Tak, usłyszałam – Odparła niewyraźnie, ale Sujan już biegła jak oszalała raz po raz skacząc wesoło i wykrzykując to samo w głąb dormu.

***

- „We Got married”- Powtórzyła z urazą Jun, przeszywając przyjaciela złowrogim spojrzeniem. – Are you crazy? - Henry uśmiechnął się z zakłopotaniem, ale dziewczyna jeszcze nie skończyła. – You’re bored as hell here and need some entertainment, right? It should be called „SM entertainment”, you jerk! – Dźgnęła go oskarżycielsko palcem w pierś, a ten mimo żadnego bólu, cofnął się ze skruchą.
Trwali w sztywnej ciszy, którą w końcu przerwał chłopak z powoli wypływającym na usta uśmieszkiem.
- Just confess you’re jealous – Zmierzwił jej fryzurę, ale ta strzepnęła jego dłoń.
-  I’m your friend, just in case, if you haven’t noticed. –  obdarzyła go lodowatym  spojrzeniem i uderzywszy swoim barkiem o jego, udała się we własnym kierunku. – Do you really want to leave me like that? – Odwróciła się na tą chwilę, nim włożyła ręce do kieszeni bluzy i na pozór obojętnie ruszyła.
Henry stał na korytarzu jeszcze przez chwilę, nim syknął z niezadowoleniem, przejeżdżając dłońmi po twarzy.

***

Quinn od pewnego czasu nie brała czynnego udziału w obecnym wydarzeniu. Na scenę po kolei wypływało wiele różnych zespołów, nie tylko z ich wytwórni. Przed oczami przemknęło jej Infinite, BTS, AOA i kilka innych.
Sonamoo właśnie skończyło swój podniosły występ i wszyscy zaklaskali oprócz liderki BriDs, która opierała ociężałą głowę na dłoni. Zawzięcie walczyła z gorącem jakie ją wypełniało i mroczkami przed oczami. Starała się robić dobrą minę do złej gry, choć gdy poczuła gorzki smak żółci w ustach, powoli podniosła się z siedzenia.
Gdy Geena rzuciła jej swe pytające spojrzenie, ze sztywnym uśmiechem wskazała na drzwi prowadzące na korytarz.
Wyjście było najlepszym co mogło ją w tej chwili spotkać, choć teraz dołączył rozsadzający czaszkę ból głowy.
- Dokąd się wybierasz? – Usłyszała nieopodal bardzo znajomy głos i mimo że chciała, nie miała sił się uśmiechnąć. Odwróciła się w kierunku menagera, opierającego się o framugę drzwi, który widząc bladość skóry dziewczyny, od razu ruszył w jej kierunku. – Przed przyjazdem już się źle czułaś? – Przeszył ją ostrym spojrzeniem, wpakowując do kruchej dłoni artystki butelkę wody. – Co cię konkretnie boli? Wymioty, coś? – Takimi i podobnymi pytaniami zasypywał ją z poważną do granic możliwości miną, nie pozwalając dojść do słowa.
Orzeźwiające strumienie wody spływające do gardła Quinn były rzeczywiście skuteczne i w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko, choć SangJoong nie odebrał tego jak powinien. - …No przecież dbam o twoje bezpieczeństwo! – Zamaszystym ruchem wyciągnął swój telefon, a liderka zrobiła duże oczy, z niepewnością obserwując jego poczynania.
- No tak jak o nas wszystkie – Dopowiedziała powoli, spoglądając ku górze w jego oczy, co mężczyzna także uczynił na te słowa, odrywając wzrok od ekranu komórki. Spoglądali na siebie chwilę, trwając w ciszy, nim menager z kamienną twarzą i obojętnym tonem odparł.
- Oczywiście, że tak – Wtedy podniósł słuchawkę, a już kilka minut później, Quinn została skierowana do osoby kompetentnej w takich dolegliwościach.

***

- Znowu się spotykamy – J-Hope (BTS) spróbował przekrzyczeć wrzawę panującą wokół, nachylając się do ucha Jun stojącej przed nim.
- Trzy lata liceum ci nie starczyły, tak? – Zaśmiała się, odwróciwszy się, a niemal w tej samej sekundzie chłopak zarzucił swe ciepłe ręce na jej ramiona. Jun zatopiła się w uścisku swego najszczerszego licealnego przyjaciela, śmiejąc się wesoło. Gdy oderwała się od niego, przybili ze sobą piątkę, przywołując w głowach wspólne wspomnienia.

Jelly ciągle sprzecznie kręciła głową, odpychając Jimina dłońmi.
- Nie daj się prosić – Jęknął z łagodnym uśmiechem, łapiąc ją za rękę. – Sama mówiłaś, że umiesz – Jelly spojrzała na niego błagalnym tonem, a w momencie, gdy oblizał dolną wargę, powoli pozwoliła wprowadzić się między członków BTS.
- Czy mamy śpiewać?! – Ktoś krzyknął do tłumu, który odpowiedział rozsadzającym uszy wrzaskiem pełnym entuzjazmu. – Nie usłyszałam! – Dopowiedziała Jun, wyprowadzając mikrofon w kierunku widowni, a wtedy rozległy się tony piosenki „War of Hormone”.
Wraz z Sujan zaczęły. Jedna rapowała, druga śpiewała, a oryginalny zespół w towarzystwie Jelly tańczył. Widzowie szaleli, a na wszystkich twarzach widniał szeroki uśmiech. No, prawie na wszystkich.

***

- Skąd oni wszyscy się znają… - Zastanowił się z miną myśliciela oglądający to wszystko Baekhyun.
- Nie wiem – Rzucił obojętnie Sehun, wyciągając telefon ze znudzeniem, gdy wtedy został szturchnięty łokciem.
- Nie pytałem ciebie – Odszczeknął z wyrzutem, choć uśmiechnął się szeroko. Potem z ponownie skierował wzrok w kierunku sceny.
- Nikt nie siedzi z twojej drugiej strony. – Zauważył Maknae, wychyliwszy głowę w owym kierunku, a na jego twarzy wymalowało się politowanie.
Baek oburzył się żartobliwie, co zakończyło cały ten temat.
- Może mówiłem do siebie? Moje towarzystwo to najlepsze towarzystwo jakie można spotkać.

***

Jelly spojrzała w oczy Baekhyuna, które zaświeciły się bystrym blaskiem.
- Zgodzisz się towarzyszyć mi dziś na bankiecie? – Zapytał, żartobliwie kłaniając się w pasie. Dziewczyna stała prosto jak drąg, wpatrując się w niego intensywnie. Podniósł wzrok, a przestrzeń między nimi wciąż wypełniała cisza. Chłopak nerwowo przełknął ślinę. - …Będą Quinn i Geena! – Szturchnął ją znacząco, uśmiechając się zawadiacko, na co Jelly westchnęła, powoli uśmiechając się.
- To nie jest bal maturalny, żebyś musiał iść z dziewczyną – Zachichotała wdzięcznie, zasłaniając usta dłonią. – Każdy idzie na własną rękę. – Dodała po chwili, gdy Baek prychnął, roztrzepując jej fryzurę. – Oprócz mnie. - Uśmiechnął się wesoło, co i ona odwzajemniła, nim po chwili obydwoje ruszyli w przeciwnych kierunkach.
Na rzeczonym bankiecie panowała niemal taka sama wrzawa jak na poprzednich występach. Artyści byli już poprzebierani w inne kreacje, bardziej wieczorowe, a w ich uszach grała przyjemna muzyka, zapraszająca do tańca.
Jelly czekała na swojego partnera, gładząc swą bladoniebieską sukienkę. Pośpiesznie upiła łyk soku, nerwowo rozglądając się na boki, choć Baek zaskoczył ją od tyłu, przypadkowo siadając na pewnym zgrubieniu. Na sobie miał idealnie dopasowany czarny garnitur i cienki krawat. Z prędkością wstał, widząc pod sobą niewielką torebkę.
- Jun tu siedzi – Oznajmiła dziewczyna, widząc jak chłopak zawiesza ją na oparciu krzesła. W tej chwili na Jelly naszła pewna szatańska myśl. Uśmiechnęła się diabelsko, a oczy zaświeciły jej się z dumy.
Baekhyun widząc jej wzrok, na odchodne spytał.
- Co się dzieje? – Obrzucił ją badawczym spojrzeniem, wypychając klatkę piersiową do przodu. – Wiem, wyglądam nadzwyczaj czarująco, ale…-Przerwało mu szturchnięcie barkiem Maknae, gdy sięgała po torebkę. -…Co robisz?
Z zaciekawieniem obserwował, jak Jelly gorączkowo przeszukuje wypchaną bzdetami torbę.
- Mam pomysł – Na sekundę podniosła wzrok, uśmiechając się szerzej, gdy palcami musnęła swą zdobycz. – Pora na małe zmiany – Pomachała przed nosem chłopaka ogromnym smart fonem, a obydwie zachichotali diabolicznie, nachylając się przed komórką.
Minęło kilka chwil, a Baek zakrył swą dłonią telefon.
- Szybko chowaj, idzie – A dziewczyna od razu energicznymi ruchami odłożyła wszystko na swe pierwotne miejsce niemal w tym samym czasie, gdy wizerunek zawitał przed jej twarzą. – Może zatańczymy? – Chłopak jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się łagodnie, wystawiając dłoń w kierunku Maknae, która od razu popędziła za nim, zostawiając rozeźloną przyjaciółkę.
Jun opadła całym ciałem na krzesło, a na jej twarzy rozlał się żal i niezadowolenie. Posiedziała parę krótkich minut z rękami założonymi na piersi, nim nonszalanckimi ruchami wybrała najczęściej używany w jej telefonie numer.
Wzięła parę głębokich oddechów, nim wstała, ciesząc się, że muzyka właśnie się wyciszyła, gdyż zespół zapewniający melodie miał przerwę.
Sygnał urwał się, a Jun od razu zaczęła wywód.
- Su, ja już naprawdę nie wiem, czy wyglądam jak waleń w sukience? – Spytała z żalem, drugą ręką poprawiając kreację. – Nie spojrzał na mnie ani na chwilę, na jedną złamaną sekundę, przysięgam, co za ignorancja! – Nie kontrolując swoich uczuć, machnęła wolną dłonią, zataczając w powietrzu okrąg. – Gdybym nie przyszła, nawet by się nie połapał. Zwijam się zaraz taksówką… - Umilkła, gdy natychmiastowo zaschło jej w gardle. - …Halo? – Zapytała niepewnie, powoli zakrywając usta dłonią.

***

- Dobry występ – Ktoś rzucił na odchodne, a Chen z uśmiechem podziękował, kłaniając się lekko.
Pragnął ruszyć w swoim kierunku bez przeszkód, jednak ciągle ktoś mu zastawiał drogę.
- Dobra robota, JongDae – Pewien chłopak poklepał go po ramieniu, chcąc zamienić z nim kilka słów, ale wtem telefon znajdujący się w kieszeni artysty zabrzęczał intensywnie.
Przepraszającym gestem wskazał na telefon i oddalił się znacznie. Dopiero wtedy, gdy przyłożył komórkę do ucha, nikt go nie zaczepiał. Stuknąwszy zieloną słuchawkę od nieznanego numeru, od razu nasłuchiwał, marszcząc brwi.
Po chwili przystanął i wkładając rękę do kieszeni spodni, obserwował przeciwległy róg wbrew pozorom nie tak wielkiej sali. Uśmiechnął się uroczo, chłonąc każde słowo.
- Nie spojrzał na mnie ani na chwilę, na jedną złamaną sekundę, przysięgam, co za ignorancja! Gdybym nie przyszła, nawet by się nie połapał. Zwijam się zaraz taksówką… - Jego uszy wypełniał pełen irytacji głos Jun, i choć nie miał pojęcia, jak mogła pomylił numery, a co ważniejsze skąd wzięła jego osobisty numer, ruszył szybko w jej kierunku, odpowiadając poważnym tonem.
- Co za pajac ma czelność nie zwrócić na ciebie uwagi? - W telefonie nastała głucha cisza, nim usłyszał przeciągłe i niepewne „halo”. Widać od razu rozpoznała męski głos. Już otwierał usta, szczerząc się szeroko, gdy wtedy usłyszał dźwięk sygnalizujący koniec połączenia. Z zaskoczeniem spojrzał najpierw na swój telefon, a potem na Jun, która z rozszerzonymi oczami do granic możliwości, wpatrywała się w swój ekran. Przejechała dłonią po twarzy, a niemal w tym samym czasie Chen pojawił się przy jej boku. – Powiedz, kto na ciebie nie spojrzał! – Zażądał żartobliwie, gdy dziewczyna z przestrachem na niego spojrzała. Ugięły się pod nią kolana, choć za wszelką cenę starała się to zakamuflować, i choć jej głos załamał się troszkę, odparła łagodnie.
- Właściwie już nikt… - Ostrożnie spojrzała w oczy zdziwionego chłopaka, a mimowolnie obydwoje lekko wygięli kąciki ust.

***

Sujan delektowała się swym własnym towarzystwem, przyglądając się obfitemu bufetowi. Z perłowym uśmiechem wskazała na kilka mini przystawek by jej podano, gdy na karku poczuła czyjś głos.
- To podobno jest wybitne – Tao wskazał palcem na leżące na srebrnym półmisku startery, a Su wydęła usta, wciągając powietrze ze świstem. I mimo, że świat wokół niej zawirował na widok chłopaka, obrzuciła go pełnym chłodu spojrzeniem, odparowując.
- Przepraszam, czy ty umiesz się do mnie odezwać tylko pod jakimś słabym pretekstem? – Spytała oskarżycielsko, doprowadzona do skraju wytrzymałości. Od dłuższego czasu Tao wystawiał jej anielską cierpliwość na próbę, która zaowocowała właśnie czymś takim.
Chłopak otworzył usta, ale nic z nich nie wypłynęło. Su za to prychnęła cicho i z niezadowoleniem, a nawet z zawiedzeniem, oraz odepchnęła od siebie swój talerz i z dumnie podniesioną głową, ruszyła we własną stronę, zostawiając Tao sam na sam ze swoimi myślami.
Niekoniecznie chciała, by wyszło na to, że nim gardzi, bo nie było to prawdą nawet w najmniejszym stopniu. Pragnęła czegoś całkowicie odwrotnego, ale on nie pozwalał jej sądzić i czynić inaczej.

***

BriDs wróciło późną nocą do mieszkania, choć w odpowiednim czasie, by następnego dnia mogły zwyczajnie wstać na ciężki trening. Jedynie z litości SangJoonga otrzymały możliwość spania o dwie godziny dłużej. Jednak dzisiaj Jun wstała w wyjątkowo dobrym humorze i gdy całe SM już dawno było na nogach, a jej przyjaciółki nadal spały, założyła przytulny szlafrok i ruszyła na śniadanie. Z uśmiechem zaparzyła poranną kawę i zasiadła w salonie, włączając telewizor. Aczkolwiek niedługo nacieszyła się tą błogością. Ledwo ułożyła się nas sofie, a usłyszała roznoszące się po dormie pukanie. Ze zdziwieniem spojrzała na zegarek i na swój strój. Wzruszyła ramionami i z kubkiem w dłoni powolnym krokiem poszła w kierunku drzwi.
Z obojętnością przekręciła kluczami i pociągnęła za klamkę. Niemal od razu zamrugała oczami z niedowierzaniem, co chłopak także uczynił. Znowu pojawiła się nieprzenikniona cisza, gdy w końcu Jun upiwszy spory łyk kawy, spojrzała w górę wzrokiem pełnym politowania.
- Zawołać Su, tak? – Dopytała w końcu zobojętniałym tonem, przewracając oczami. Tao wtedy odzyskał werwę i wyprostował się, wydmuchując powietrze.
- Tak, proszę – Odparł, przełknąwszy ogromną gulę w gardle, a Jun mimo raczej minusowych relacji z owym chłopakiem, uśmiechnęła się lekko, prując niechlujnym krokiem w kierunku sypialni.

---
Witam wszystkich ponownie!
No w końcu szkoła zelżała, także zaczynam pełną parą rozwijać przygody BriDs!
A Wy jak? Paski na świadectwach będą, oczywiście?;)
Co sądzicie o rozdziale? Dajcie o sobie znak, jakikolwiek, proszę, to daje ogromną motywację do pisania, wierzcie mi. I proszę, udostępniajcie linka do bloga wśród swoich znajomych słuchających k-popu, może ktoś się skusi, a dla mnie to wiele znaczy!

To zobaczenia już niedługo:]

Wasza MoonSeer