BriDs siedziało w dormie, delektując się wolnymi chwilami; Jelly
i Quinn przygotowywały naleśniki z syropem klonowym, a Sujan w towarzystwie Geeny,
wylegiwała się na fotelu, czytając książkę.
Jak zawsze miała w uszach słuchawki z ulubioną muzyką.
Po pewnym czasie poczuła nasilającą się irytację, gdy
telefon zawibrował, a ona musiała przerwać swe dotychczasowe zajęcie.
Geena z laptopem na kolanach zawzięcie przeglądała
youtube’a, gdy wtem Su pisnęła ostentacyjnie, od razu zasłaniając usta dłonią.
Przyjaciółka podniosła wzrok pełen politowania znad ekranu, uzyskując
odpowiedź, czemuż to dziewczyna tak zareagowała, choć niekoniecznie
potrzebowała tej informacji do szczęścia.
- Zaobserwował mnie! – Odrzuciła książkę na bok, rzucając
się w jej kierunku. – Na insta! Zaobserwował mnie na insta, słyszysz!? – Ujęła
twarz Geeny, powtarzając to po raz enty.
- Tak, usłyszałam – Odparła niewyraźnie, ale Sujan już
biegła jak oszalała raz po raz skacząc wesoło i wykrzykując to samo w głąb
dormu.
***
- „We Got married”- Powtórzyła z urazą Jun, przeszywając
przyjaciela złowrogim spojrzeniem. – Are you crazy? - Henry uśmiechnął się z
zakłopotaniem, ale dziewczyna jeszcze nie skończyła. – You’re bored as hell here
and need some entertainment, right? It should be called „SM entertainment”, you
jerk! – Dźgnęła go oskarżycielsko palcem w pierś, a ten mimo żadnego bólu,
cofnął się ze skruchą.
Trwali w sztywnej ciszy, którą w końcu przerwał chłopak z
powoli wypływającym na usta uśmieszkiem.
- Just confess you’re jealous – Zmierzwił jej fryzurę, ale
ta strzepnęła jego dłoń.
- I’m your friend,
just in case, if you haven’t noticed. –
obdarzyła go lodowatym
spojrzeniem i uderzywszy swoim barkiem o jego, udała się we własnym
kierunku. – Do you really want to leave me like that? – Odwróciła się na tą
chwilę, nim włożyła ręce do kieszeni bluzy i na pozór obojętnie ruszyła.
Henry stał na korytarzu jeszcze przez chwilę, nim syknął z
niezadowoleniem, przejeżdżając dłońmi po twarzy.
***
Quinn od pewnego czasu nie brała czynnego udziału w obecnym
wydarzeniu. Na scenę po kolei wypływało wiele różnych zespołów, nie tylko z ich
wytwórni. Przed oczami przemknęło jej Infinite, BTS, AOA i kilka innych.
Sonamoo właśnie skończyło swój podniosły występ i wszyscy
zaklaskali oprócz liderki BriDs, która opierała ociężałą głowę na dłoni.
Zawzięcie walczyła z gorącem jakie ją wypełniało i mroczkami przed oczami.
Starała się robić dobrą minę do złej gry, choć gdy poczuła gorzki smak żółci w
ustach, powoli podniosła się z siedzenia.
Gdy Geena rzuciła jej swe pytające spojrzenie, ze sztywnym
uśmiechem wskazała na drzwi prowadzące na korytarz.
Wyjście było najlepszym co mogło ją w tej chwili spotkać,
choć teraz dołączył rozsadzający czaszkę ból głowy.
- Dokąd się wybierasz? – Usłyszała nieopodal bardzo znajomy
głos i mimo że chciała, nie miała sił się uśmiechnąć. Odwróciła się w kierunku
menagera, opierającego się o framugę drzwi, który widząc bladość skóry
dziewczyny, od razu ruszył w jej kierunku. – Przed przyjazdem już się źle
czułaś? – Przeszył ją ostrym spojrzeniem, wpakowując do kruchej dłoni artystki
butelkę wody. – Co cię konkretnie boli? Wymioty, coś? – Takimi i podobnymi
pytaniami zasypywał ją z poważną do granic możliwości miną, nie pozwalając
dojść do słowa.
Orzeźwiające strumienie wody spływające do gardła Quinn były
rzeczywiście skuteczne i w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko, choć SangJoong nie
odebrał tego jak powinien. - …No przecież dbam o twoje bezpieczeństwo! –
Zamaszystym ruchem wyciągnął swój telefon, a liderka zrobiła duże oczy, z
niepewnością obserwując jego poczynania.
- No tak jak o nas wszystkie – Dopowiedziała powoli,
spoglądając ku górze w jego oczy, co mężczyzna także uczynił na te słowa,
odrywając wzrok od ekranu komórki. Spoglądali na siebie chwilę, trwając w
ciszy, nim menager z kamienną twarzą i obojętnym tonem odparł.
- Oczywiście, że tak – Wtedy podniósł słuchawkę, a już kilka
minut później, Quinn została skierowana do osoby kompetentnej w takich
dolegliwościach.
***
- Znowu się spotykamy – J-Hope (BTS) spróbował przekrzyczeć
wrzawę panującą wokół, nachylając się do ucha Jun stojącej przed nim.
- Trzy lata liceum ci nie starczyły, tak? – Zaśmiała się,
odwróciwszy się, a niemal w tej samej sekundzie chłopak zarzucił swe ciepłe
ręce na jej ramiona. Jun zatopiła się w uścisku swego najszczerszego licealnego
przyjaciela, śmiejąc się wesoło. Gdy oderwała się od niego, przybili ze sobą
piątkę, przywołując w głowach wspólne wspomnienia.
Jelly ciągle sprzecznie kręciła głową, odpychając Jimina
dłońmi.
- Nie daj się prosić – Jęknął z łagodnym uśmiechem, łapiąc
ją za rękę. – Sama mówiłaś, że umiesz – Jelly spojrzała na niego błagalnym
tonem, a w momencie, gdy oblizał dolną wargę, powoli pozwoliła wprowadzić się
między członków BTS.
- Czy mamy śpiewać?! – Ktoś krzyknął do tłumu, który
odpowiedział rozsadzającym uszy wrzaskiem pełnym entuzjazmu. – Nie usłyszałam!
– Dopowiedziała Jun, wyprowadzając mikrofon w kierunku widowni, a wtedy
rozległy się tony piosenki „War of Hormone”.
Wraz z Sujan zaczęły. Jedna rapowała, druga śpiewała, a
oryginalny zespół w towarzystwie Jelly tańczył. Widzowie szaleli, a na
wszystkich twarzach widniał szeroki uśmiech. No, prawie na wszystkich.
***
- Skąd oni wszyscy się znają… - Zastanowił się z miną
myśliciela oglądający to wszystko Baekhyun.
- Nie wiem – Rzucił obojętnie Sehun, wyciągając telefon ze
znudzeniem, gdy wtedy został szturchnięty łokciem.
- Nie pytałem ciebie – Odszczeknął z wyrzutem, choć
uśmiechnął się szeroko. Potem z ponownie skierował wzrok w kierunku sceny.
- Nikt nie siedzi z twojej drugiej strony. – Zauważył
Maknae, wychyliwszy głowę w owym kierunku, a na jego twarzy wymalowało się
politowanie.
Baek oburzył się żartobliwie, co zakończyło cały ten temat.
- Może mówiłem do siebie? Moje towarzystwo to najlepsze
towarzystwo jakie można spotkać.
***
Jelly spojrzała w oczy Baekhyuna, które zaświeciły się
bystrym blaskiem.
- Zgodzisz się towarzyszyć mi dziś na bankiecie? – Zapytał,
żartobliwie kłaniając się w pasie. Dziewczyna stała prosto jak drąg, wpatrując
się w niego intensywnie. Podniósł wzrok, a przestrzeń między nimi wciąż
wypełniała cisza. Chłopak nerwowo przełknął ślinę. - …Będą Quinn i Geena! –
Szturchnął ją znacząco, uśmiechając się zawadiacko, na co Jelly westchnęła,
powoli uśmiechając się.
- To nie jest bal maturalny, żebyś musiał iść z dziewczyną –
Zachichotała wdzięcznie, zasłaniając usta dłonią. – Każdy idzie na własną rękę.
– Dodała po chwili, gdy Baek prychnął, roztrzepując jej fryzurę. – Oprócz mnie.
- Uśmiechnął się wesoło, co i ona odwzajemniła, nim po chwili obydwoje ruszyli
w przeciwnych kierunkach.
Na rzeczonym bankiecie panowała niemal taka sama wrzawa jak
na poprzednich występach. Artyści byli już poprzebierani w inne kreacje,
bardziej wieczorowe, a w ich uszach grała przyjemna muzyka, zapraszająca do
tańca.
Jelly czekała na swojego partnera, gładząc swą
bladoniebieską sukienkę. Pośpiesznie upiła łyk soku, nerwowo rozglądając się na
boki, choć Baek zaskoczył ją od tyłu, przypadkowo siadając na pewnym
zgrubieniu. Na sobie miał idealnie dopasowany czarny garnitur i cienki krawat.
Z prędkością wstał, widząc pod sobą niewielką torebkę.
- Jun tu siedzi – Oznajmiła dziewczyna, widząc jak chłopak
zawiesza ją na oparciu krzesła. W tej chwili na Jelly naszła pewna szatańska
myśl. Uśmiechnęła się diabelsko, a oczy zaświeciły jej się z dumy.
Baekhyun widząc jej wzrok, na odchodne spytał.
- Co się dzieje? – Obrzucił ją badawczym spojrzeniem,
wypychając klatkę piersiową do przodu. – Wiem, wyglądam nadzwyczaj czarująco,
ale…-Przerwało mu szturchnięcie barkiem Maknae, gdy sięgała po torebkę. -…Co
robisz?
Z zaciekawieniem obserwował, jak Jelly gorączkowo
przeszukuje wypchaną bzdetami torbę.
- Mam pomysł – Na sekundę podniosła wzrok, uśmiechając się
szerzej, gdy palcami musnęła swą zdobycz. – Pora na małe zmiany – Pomachała
przed nosem chłopaka ogromnym smart fonem, a obydwie zachichotali diabolicznie,
nachylając się przed komórką.
Minęło kilka chwil, a Baek zakrył swą dłonią telefon.
- Szybko chowaj, idzie – A dziewczyna od razu energicznymi
ruchami odłożyła wszystko na swe pierwotne miejsce niemal w tym samym czasie,
gdy wizerunek zawitał przed jej twarzą. – Może zatańczymy? – Chłopak jak
gdyby nigdy nic uśmiechnął się łagodnie, wystawiając dłoń w kierunku Maknae,
która od razu popędziła za nim, zostawiając rozeźloną przyjaciółkę.
Jun opadła całym ciałem na krzesło, a na jej twarzy rozlał
się żal i niezadowolenie. Posiedziała parę krótkich minut z rękami założonymi
na piersi, nim nonszalanckimi ruchami wybrała najczęściej używany w jej
telefonie numer.
Wzięła parę głębokich oddechów, nim wstała, ciesząc się, że
muzyka właśnie się wyciszyła, gdyż zespół zapewniający melodie miał przerwę.
Sygnał urwał się, a Jun od razu zaczęła wywód.
- Su, ja już naprawdę nie wiem, czy wyglądam jak waleń w
sukience? – Spytała z żalem, drugą ręką poprawiając kreację. – Nie spojrzał na
mnie ani na chwilę, na jedną złamaną sekundę, przysięgam, co za ignorancja! –
Nie kontrolując swoich uczuć, machnęła wolną dłonią, zataczając w powietrzu
okrąg. – Gdybym nie przyszła, nawet by się nie połapał. Zwijam się zaraz
taksówką… - Umilkła, gdy natychmiastowo zaschło jej w gardle. - …Halo? –
Zapytała niepewnie, powoli zakrywając usta dłonią.
***
- Dobry występ – Ktoś rzucił na odchodne, a Chen z uśmiechem
podziękował, kłaniając się lekko.
Pragnął ruszyć w swoim kierunku bez przeszkód, jednak ciągle
ktoś mu zastawiał drogę.
- Dobra robota, JongDae – Pewien chłopak poklepał go po
ramieniu, chcąc zamienić z nim kilka słów, ale wtem telefon znajdujący się w
kieszeni artysty zabrzęczał intensywnie.
Przepraszającym gestem wskazał na telefon i oddalił się
znacznie. Dopiero wtedy, gdy przyłożył komórkę do ucha, nikt go nie zaczepiał.
Stuknąwszy zieloną słuchawkę od nieznanego numeru, od razu nasłuchiwał,
marszcząc brwi.
Po chwili przystanął i wkładając rękę do kieszeni spodni,
obserwował przeciwległy róg wbrew pozorom nie tak wielkiej sali. Uśmiechnął się
uroczo, chłonąc każde słowo.
- Nie spojrzał na mnie
ani na chwilę, na jedną złamaną sekundę, przysięgam, co za ignorancja! Gdybym
nie przyszła, nawet by się nie połapał. Zwijam się zaraz taksówką… - Jego
uszy wypełniał pełen irytacji głos Jun, i choć nie miał pojęcia, jak mogła
pomylił numery, a co ważniejsze skąd wzięła jego osobisty numer, ruszył szybko
w jej kierunku, odpowiadając poważnym tonem.
- Co za pajac ma czelność nie zwrócić na ciebie uwagi? - W
telefonie nastała głucha cisza, nim usłyszał przeciągłe i niepewne „halo”.
Widać od razu rozpoznała męski głos. Już otwierał usta, szczerząc się szeroko,
gdy wtedy usłyszał dźwięk sygnalizujący koniec połączenia. Z zaskoczeniem
spojrzał najpierw na swój telefon, a potem na Jun, która z rozszerzonymi oczami
do granic możliwości, wpatrywała się w swój ekran. Przejechała dłonią po
twarzy, a niemal w tym samym czasie Chen pojawił się przy jej boku. – Powiedz,
kto na ciebie nie spojrzał! – Zażądał żartobliwie, gdy dziewczyna z
przestrachem na niego spojrzała. Ugięły się pod nią kolana, choć za wszelką
cenę starała się to zakamuflować, i choć jej głos załamał się troszkę, odparła
łagodnie.
- Właściwie już nikt… - Ostrożnie spojrzała w oczy
zdziwionego chłopaka, a mimowolnie obydwoje lekko wygięli kąciki ust.
***
Sujan delektowała się swym własnym towarzystwem,
przyglądając się obfitemu bufetowi. Z perłowym uśmiechem wskazała na kilka mini
przystawek by jej podano, gdy na karku poczuła czyjś głos.
- To podobno jest wybitne – Tao wskazał palcem na leżące na
srebrnym półmisku startery, a Su wydęła usta, wciągając powietrze ze świstem. I
mimo, że świat wokół niej zawirował na widok chłopaka, obrzuciła go pełnym
chłodu spojrzeniem, odparowując.
- Przepraszam, czy ty umiesz się do mnie odezwać tylko pod
jakimś słabym pretekstem? – Spytała oskarżycielsko, doprowadzona do skraju
wytrzymałości. Od dłuższego czasu Tao wystawiał jej anielską cierpliwość na
próbę, która zaowocowała właśnie czymś takim.
Chłopak otworzył usta, ale nic z nich nie wypłynęło. Su za
to prychnęła cicho i z niezadowoleniem, a nawet z zawiedzeniem, oraz odepchnęła
od siebie swój talerz i z dumnie podniesioną głową, ruszyła we własną stronę,
zostawiając Tao sam na sam ze swoimi myślami.
Niekoniecznie chciała, by wyszło na to, że nim gardzi, bo
nie było to prawdą nawet w najmniejszym stopniu. Pragnęła czegoś całkowicie
odwrotnego, ale on nie pozwalał jej sądzić i czynić inaczej.
***
BriDs wróciło późną nocą do mieszkania, choć w odpowiednim
czasie, by następnego dnia mogły zwyczajnie wstać na ciężki trening. Jedynie z
litości SangJoonga otrzymały możliwość spania o dwie godziny dłużej. Jednak dzisiaj
Jun wstała w wyjątkowo dobrym humorze i gdy całe SM już dawno było na nogach, a
jej przyjaciółki nadal spały, założyła przytulny szlafrok i ruszyła na
śniadanie. Z uśmiechem zaparzyła poranną kawę i zasiadła w salonie, włączając
telewizor. Aczkolwiek niedługo nacieszyła się tą błogością. Ledwo ułożyła się
nas sofie, a usłyszała roznoszące się po dormie pukanie. Ze zdziwieniem
spojrzała na zegarek i na swój strój. Wzruszyła ramionami i z kubkiem w dłoni
powolnym krokiem poszła w kierunku drzwi.
Z obojętnością przekręciła kluczami i pociągnęła za klamkę.
Niemal od razu zamrugała oczami z niedowierzaniem, co chłopak także uczynił. Znowu
pojawiła się nieprzenikniona cisza, gdy w końcu Jun upiwszy spory łyk kawy,
spojrzała w górę wzrokiem pełnym politowania.
- Zawołać Su, tak? – Dopytała w końcu zobojętniałym tonem,
przewracając oczami. Tao wtedy odzyskał werwę i wyprostował się, wydmuchując
powietrze.
- Tak, proszę – Odparł, przełknąwszy ogromną gulę w gardle,
a Jun mimo raczej minusowych relacji z owym chłopakiem, uśmiechnęła się lekko,
prując niechlujnym krokiem w kierunku sypialni.
---
Witam
wszystkich ponownie!
No w końcu szkoła zelżała, także zaczynam pełną parą rozwijać przygody BriDs!
No w końcu szkoła zelżała, także zaczynam pełną parą rozwijać przygody BriDs!
A
Wy jak? Paski na świadectwach będą, oczywiście?;)
Co
sądzicie o rozdziale? Dajcie o sobie znak, jakikolwiek, proszę, to daje ogromną
motywację do pisania, wierzcie mi. I proszę, udostępniajcie linka do bloga
wśród swoich znajomych słuchających k-popu, może ktoś się skusi, a dla mnie to
wiele znaczy!
To zobaczenia już niedługo:]
To zobaczenia już niedługo:]
Wasza
MoonSeer
Czy ja wyczuwam jakieś dziwne fluidy między menagerem a naszą liderką?? 😁😁😁😁😁 czekam na dalszy rozwój 😁😁😁
OdpowiedzUsuńCóż...Nie byłabym sobą, gdybym zdradziła cokolwiekXDXD
UsuńCiekawa hipoteza, hihi!
Do zobaczenia c:
Świetne, pisz dalej :33 Nie mogę się doczekać kontynuac:33
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział za kilka minut!:D
Usuń