Wreszcie. Rewolucja nadeszła, a BriDs szykowało się na nią pełną parą. Spędzanie czasu na salach treningowych do późnej nocy, wstawanie o świcie i wyciskanie ostatnich kropli potu miało niedługo dać swoje plony. Była połowa listopada, gdy dziewczęta stały wpatrzone w ekran w specjalnym studiu.
- Zanim opublikujemy teasery, same musicie je zobaczyć. – SangJoong spojrzał wzrokiem pełnym dobroci na swoje podopieczne, widząc jak pochłania je podekscytowanie.
Jun, jako Visuala grupy, pokazano pierwszą. Gdy tylko poznała, że to jej własny teaser pisnęła, lekko machając dłońmi.
Wszystkie podeszły bliżej, chłonąc każde ujęcie filmiku.
Włosy raperki już nie były niebieskie. Zmieniła swój image, mieszając poprzedni kolor z fioletowym, co dało skutki ciekawej kompozycji, a na końcach widniał lekki śliwkowy posmak.
Na projekcji jednak miała włosy spięte w ciasnego koka, którego i tak zakrywał klasyczny toczek do jazdy konnej. Oczywiście dalsza część jej garderoby była dobrana podobnie; białe bryczesy, oraz granatowy frak.
Jun na ekranie uśmiechnęła się do porannego słońca, którego promienie wpadały przez okna wyczyszczonej stajni. Przerzuciła spojrzenie na stojącego w boksie bułanego konia ze starannie przystrzyżoną grzywą. Z troską wygięła kąciki ust ku górze. Prawą dłonią okrytą białą rękawiczką pogłaskała pysk zwierzęcia, a wtedy wszystko zwolniło; Jun powoli cofnęła rękę, a dotychczas skupiająca się na niej kamera dała wrażenie, jakby została upuszczona na ziemię. Wizerunek na monitorze zatrząsł się, pokazując jak film niespodziewanie się urywa. Uszy dziewcząt wypełnił szum podobny do tego, gdy głośniki nie chcą zadziałać, gdy po chwili ponownie pojawiła się twarz Jun, tyle że cała, podrapana, ubrudzona od sadzy, posiniaczona. Włosy były w podobnym nieładzie. Nastąpiła czarna przestrzeń, gdzie powoli pojawiał się rewolwer, a wtedy dało się usłyszeć pojedynczy wystrzał, po którym wypłynął napis „Revolution”, a za nim SM.
Dziewczęta jeszcze chwilę po projekcji stały wpatrzone z ogłupiałym wyrazem twarzy. Nie spodziewały się czegoś tak wybitnego i trzymającego w napięciu. Owszem, przy nagrywaniu czuło się dreszcze, jednak widząc tego efekty, było to całkowicie odmienne doznanie.
- Gratuluję, Jun – Odezwała się Geena, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciółki. – Wyszło ci dziesięć razy lepiej niż na poprzednim. – Uśmiechnęła się zawadiacko, a wtedy SangJoong poprosił zarządzającego o teaser Geeny.
Uśmiech zszedł z jej twarzy, choć tylko do czasu zobaczenia siebie na ekranie.
Jak wiadomo, wszystkie filmiki były do siebie bardzo podobne, wykonane na tej samej zasadzie i z tym samym finałem, choć w każdym kilka rzeczy się zmieniało; np. Geena oglądała teraz siebie siedzącą przy stole w staromodnej kuchni. Schludnie ubrana i uczesana, sączyła kawę z porcelanowej filiżanki. Zgrabnie odkładając naczynie, wzięła do rąk poranną gazetę, od razu się w niej zagłębiając. Poczucie zainteresowania danymi wydarzeniami zagrała pierwszorzędnie, a gdy w punkcie kulminacyjnym znalazła najprawdopodobniej najbardziej mrożący krew w żyłach artykuł, kamera zatrzęsła się i zanim upadła na ziemię, zahaczyła także o kant stołu. Po chwili irytującego odgłosu pojawiła się jej kamienna twarz, w paru miejscach ozdobiona krwawymi szramami. Brudne od smaru w paru miejscach wiśniowe włosy miała spięte w luźnego, nieporządnego warkocza. Zakończenie powtórzyło się.
Następna w kolejce była Maknae, która w specjalnie pofarbowanych na wypłowiały blond włosach klęczała w przepięknym, dobrze zagospodarowanym ogródku, zrywając najróżniejsze kwiaty. Na sobie miała delikatną jasno szarą sukienkę ozdobioną srebrnymi broszkami. Zebrawszy w bukiecik parę różyczek, tulipanów i magnolii, przyłożyła go do nosa, zaciągając się jego zapachem z urzeczeniem. W następnej sekundzie cała sceneria skupiła się na glebie, którą kamera jako jedyną mogła zarejestrować, zanim nastąpił charakterystyczny szum, a na ekranie pojawiła się zapłakana Jelly, wpatrująca się w sam środek kamery łamiącym serce spojrzeniem. Jak swoje poprzedniczki, całą twarz miała umorusaną w różnorakich obrzydlistwach.
Sujan obserwowała z uznaniem swój wizerunek siedzący w zamszowym burgundowym fotelu.
Su na filmiku odgarnęła swe nadal długie, choć teraz szmaragdowozielone, przechodzące w butelkową zieleń włosy, biorąc do rąk ogromnego, obitego skórą tomiszcza. Cała spokojna scena działa się w niesamowicie wielkiej bibliotece, gdzie regały sięgały sufitu.
W już następnym ujęciu, zanim Su spojrzała w kamerę, otarła spływającą z jej łuku brwiowego krew. Potem, gdy pół jej twarzy zasłaniały pobrudzone włosy, obdarzyła potencjalnego widza wzrokiem tak niepokojąco tajemniczym, że skutkował gęsią skórką na karku SangJoonga, który właśnie miał zamiar się odezwać.
- Namalowałaś coś na tym płótnie? – Spytał szeptem, nachylając się do ucha Quinn, która oglądała siebie na teaserze, jak z dumną miną wodzi pędzlem na sztaludze. W momencie gdy potrzebowała cieńszego włosia, gruby pędzelek przytrzymała zębami, trzymając za jego trzon. Wyglądało to co najmniej uroczo. Wtedy odparła, także wprost do ucha menagera, a przeszedł ją mocny dreszcz. W tym samym czasie została pokazana jej twarz w brudzie, z kolorowymi siniakami i guzem na czole.
- Nic istotnego – Uśmiechnęła się do niego lekko, przenosząc wzrok na ekran, gdy jej teaser dobiegł końca.
SangJoong wydawał się być lekko zawiedziony, ale prawdopodobnie było to tylko złudzenie, bo po sekundzie orzekł z uznaniem.
- Dziewczynki, bijecie resztę na głowę – A widząc radość w oczach artystek, uśmiechnął się szczerze, odsłaniając wszystkie swe śnieżnobiałe zęby.
*
Teasery zostały nakręcone, sklejone i edytowane, ale zanim miały zostać puszczone w eter, miało minąć jeszcze sporo czasu. Teledysk nie został jeszcze nagrany. Był właśnie w trakcie.
- SKUP SIĘ! – Ryknęła ochrypłym głosem Geena, machnąwszy rękoma. – Nakręcamy to po raz dziesiąty! – Nie zważając na dziwne, a w przypadku reżysera srogie, spojrzenia, piorunowała swym ognistym wzrokiem biednego Johnny’ego z SM Rookies. Ciągle uniemożliwiał pierwszorzędne nagrania ujęcia.
Sujan stojąca obok Jaehyuna, który również jeszcze nie zadebiutował, uśmiechnęła się cynicznie, chichocząc, jak chłopak blisko niej.
Ale zaraz, w czym byli potrzebni ci dwaj chłopcy, nadal nie znający sceny? Otóż oprócz nich było jeszcze trzech, a funkcję w teledysku pełnili co najmniej istotną. Najnowsze MV BriDs miało mieć wplecioną fabułę, opowiadającą o miłości w czasie krwawej wojny. Pięciu potencjalnych wybranków dla pięciu członkiń girls bandu, jednak przy finale Rookies mieli okazać się nic nie wartymi szpiegami wroga, którzy bawili się uczuciami dziewcząt, a na końcu…
- Jeszcze raz zaśmiejesz się przy tym strzale, a po chwili nie będziesz miał powodów do uśmiechu - Geena zdecydowanie straciła panowanie nad sobą, zszokowana, że można być tak niedojrzałym. Zlustrowała śmiejącego się Taeyonga, a w mig uśmiech przerodził się w stuprocentową powagę. Wiadome było, czemuż dziewczyna tak reaguje - po otrzymaniu w genach żyłki aktorskiej mogło to być nie do wytrzymania.
No właśnie, a strzał, o jakim powiedziała Geena był samą końcówką teledysku, gdy pozbawieni uczuć chłopcy strzelają BriDs w plecy. I to dosłownie. Gdy te miały klęczeć przed murem składającym się z gruzów i wszystkiego co jest pod ręką, obserwując poczynania wrogów, każdy chłopak stojący naprzeciwko swej ‘partnerki’ wystrzeliwuje jedną kulę z karabinu. Nie by zabić, ale zranić. Dogłębnie. Dlatego, nikt nie celuje w głowę. W pewnym sensie miała to być przenośnia, dotycząca tego jak wielką ranę może wywołać niewłaściwe uczucie.
- Możemy przerwę? – Sztucznie umorusana Quinn spytała cicho operatora kamery, a po sekundzie rozległ się przenikliwy odgłos dzwonka. Zaczęła wypatrywać menagera, miał zjawić się już w trakcie kręcenia.
Spytawszy stojących nieopodal Jelly i Marka, czy nie przewinął się im przed oczami SangJoong, ruszyła dalej. Obracała głowę we wszystkich kierunkach świata, wodząc wzrokiem w jego poszukiwaniu, gdy wpadła na kogoś, kim oczywiście okazał się menager. Uśmiechnął się matczynie, choć wbiwszy wzrok w jej wygląd, twarz gwałtownie mu stężała. Zamrugał kilka razy, jakby nie do końca wiedział, co powinien zrobić, gdy Quinn uśmiechnęła się troskliwie.
- Nasz teledysk, tak…? – Zapytała go powolnie, mniej więcej przypominając mu przyczynę makijażu, a od razu odetchnął z ulgą i zaśmiał się lekko.
- W rzeczy samej, tak – Odparł, zagryzając dolną wargę, nim sztywnym ruchem wyciągnął ku niej swą prawą dłoń. Lewą trzymał w kieszeni. – Proszę, przyniosłem kawę…
- A to… - Rozległ się pełen zrezygnowania i żalu głos Jun, za którą stała reszta zespołu. - …to dla nas nie ma? – Spojrzała w jego oczy wzrokiem pełnym rozczarowania, a ten jakby z prędkością światła, wyciągnął telefon, po chwili odpowiadając.
- Są w samochodzie – Zaczął zawzięcie przesuwać palcem po ekranie, nie spoglądając na dziewczęta, które zauważyły, że telefon nadal jest czarny, nieodblokowany. – Nie miałem ręki, żeby przynieść. – Wtedy wszystkie uniosły brwi z dziwnego zdziwienia, a następnie marszcząc czoło, ruszyły w kierunku parkingu.
*
- Jelly, nie ma już czasu na mycie! – Jęknął SangJoong, widząc jak Maknae kieruje się do łazienki. I choć ciągle była w porozdzieranych brudnych ciuchach, jej twarz wyglądała niemal jak ubrania, a na ramieniu majaczyła jej ‘rana postrzałowa’ naprawdę przekonywująca, menager był bezwzględny. – Nikt nie chce brać udziału w wywiadzie ze spóźnialskimi. Pomyśl, jakie show zrobisz w wytwórni, prawda? – Spróbował zrobić dobrą minę do złej gry, lekko popychając Sujan przed siebie. Jelly miała już jedną przygodę, gdy wracała nieprzebrana. Wtedy też ją poganiano. Westchnęła ociężale i pobiegła do furgonetki.
Koreański makijaż i inne magiczne cuda, które sprawiały, że oczy Maknae wyglądały na troszkę przekrwione, jakby dopiero co wybuchła płaczem, faktycznie zaczęły podrażniać oczy, co skutkowało prawdziwymi łzami, wypływającymi raz po raz na powierzchnię.
Baekhyun zasłonił sobie usta dłonią, by nie krzyknąć ostentacyjnie.
- Co się stało, powiedz szybko! Gdzie cię boli? …Ta rana to jakiś żart, prawda? Boże, Jelly dlaczego płakałaś!? – Mocno podenerwowanym głosem zaczął zawalać ją pytaniami, potrząsając za ramiona. Jelly już chciała zwyczajnie odpowiedzieć, jednak naszła ją kolejna szatańska myśl. Ostatnio zdarzały jej się często. Udała jeszcze mocniej, że chlipie i pociągnęła nosem.
- Ktoś kto mi się podoba…bardzo…- Zaczęła dygocząc i stale przerywając. - …Zranił mnie. – Walcząc z sobą, by nie wybuchnąć gromkim śmiechem na widok skamieniałej twarzy chłopaka, odwróciła wzrok, co ten odebrał jako chęć zatuszowania płaczu. – Zranił mnie naprawdę mocno… - Ciągnęła dalej chwiejnym tonem, i już otwierała usta ponownie, by wcisnąć Baekowi kolejnego farmazona, gdy ten oblizał dolną wargę z zakłopotaniem.
- …Ale co ja zrobiłem? – Zapytał prawdziwie zdziwiony, przejęty i jednocześnie poważny. To nie był jego klasyczny, błogi głos. W tym tonie dało się słyszeć nutę paniki, a jego spojrzenie zwykle wesołe stało się niepewne i bezpodstawnie pewne winy. Jelly raptownie zadarła głowę do góry.
BONUS (niezwiązany z rozdziałem)
Interviewer: Jak radzisz sobie ze stresem przed występami?
Jun: Nie radzę sobie, haha.
Interviewer: Dlaczego w waszym najnowszym teledysku to właśnie SM Rookies się pojawili?
Jun: Znamy się z nimi dość długo… Myślę, że każdej z nas było łatwiej pokazywać uczucie komuś tak bliskiemu, niż reszcie osób z SM. Inna sprawa, że nie wyobrażam sobie Henry’ego w roli fałszywego kochanka, haha.
Interviewer: Czy to znaczy, że jeszcze nie do końca zaklimatyzowałaś się w wytwórni?
Jun: To całkiem inne życie. Pewnie minie jeszcze sporo czasu, zanim uznam, że to mój drugi dom, czy coś w ten deseń. Mówiąc szczerze, nie wiem, co odpowiedzieć. Na razie czuję się trochę jak w diabelnie ciężkim Camp Rocku, hahahaha.
Interviewer: Czego najbardziej wyczekujesz?
Jun: Hm…W końcu wyszedł nasz pierwszy mini album…Teraz tylko czekać na solowy koncert BriDs! Tak…Chyba na to najbardziej czekam…I na comeback EXO! Na to chyba każdy czeka.
Interviewer: Gdybyś teraz poczuła coś do kogoś, co zrobiłabyś z karierą? A wiek? Ile twoim zdaniem powinna wynosić różnica wieku między kobietą i mężczyzną w związku?
Jun: Bo się zarumienię…haha! Niech pomyślę… Po pierwsze, żebym się w kimś zakochała, potrzeba sporo wysiłku, chyba że coś głębszego, tak naprawdę głębokiego ma miejsce. Ale myślę, że na pewno nie porzuciłabym swoich przyjaciół…Wiek to chyba najmniej istotna rzecz w tym całym zamieszaniu. Kocha się, to się kocha, nie ważne, czy to będą rówieśnicy, czy między nimi będzie dekada.
--
Interviewer: Jako Maknae czujesz pewne dodatkowe zobowiązania?
Jelly: O, tak! Nie mogę pozwolić, by na twarzach BriDs nie gościł uśmiech, to oczywiste! Do tego nikt mnie nie zobligował, czuję, że to mój obowiązek.
Interviewer: Czy członkinie zespołu nadały ci pewne przezwiska?
Jelly: Nie, nie przebywamy ze sobą na tyle długo…Tak myślę. Za to wiecznie powtarzają, że jestem urocza.. Aish! Przysięgam, że nie staram się o taki przydomek!
Interviewer: To znaczy, irytuje cię taki image?
Jelly: …Nie irytuje, zadziwia raczej. W moim przekonaniu nie robię nic w takim kierunku, chyba po prostu taka jestem z natury, haha. Może to i dobrze…
Interviewer: W czasach trainee nadal chodziłaś do szkoły, czy miałaś zaległości?
Jelly: Nigdy. A jeżeli, to naprawdę minimalne. Chciałam się uczyć i tańczyć jednocześnie, a dla chcącego nic trudnego, czy tak?
Interviewer: Czy zatem po skończeniu kariery w zespole, chcesz iść na studia?
Jelly: Ja nie wiem, kiedy moja kariera w zespole się zakończy, haha. Prawdę mówiąc, nie chcę, by kiedykolwiek się zakończyła…A jako news z pierwszej ręki mogę powiedzieć, że zamierzam iść na studia już w przyszłym semestrze. Trzymajcie za mnie kciuki, hwaiting!
--
Interviewer: Gdzie widzisz siebie za pięć lat?
Sujan: Na scenie. Tak…na BriDs spadnie wtedy złote konfetti, bo wygramy na MAMA kategorię „Group of the year”.
Interviewer: Widać, jesteś osobą bardzo pewną w swoich przekonaniach, lubisz w sobie tą cechę?
Sujan: Wielu ludzi ona denerwuję. Jeżeli mylę się w pewnej kwestii, utrzymuję swoją wersję do samego końca i pod żadnym pozorem nie zmieniam przekonania…No ale tak, mi to nie przeszkadza. Po prostu znam możliwości swoje i dziewczyn… Damy radę to wygrać!
Interviewer: Co kupiłaś za swoje pierwsze zarobione pieniądze w tym biznesie?
Sujan: …Pomadkę.
Interviewer: Twoim znakiem rozpoznawczym są mocno pomalowane usta i oczy, ogólnie wyrazisty makijaż. Czy zatem nie lubisz swojego naturalnego wyglądu?
Sujan: Lubię siebie w każdej wersji, pomalowanej, czy nie. Make-up to jedno z moich zainteresowań, lubię problemy dotyczące dobierania podkładów, jakie odcienie pasują, jak robić dobry makijaż i podobne, a usta…To chyba można nazwać moim fetyszem.
Interviewer: Jak duża w Twoim przekonaniu powinna być różnica wieku między kobietą a mężczyzną w związku?
Sujan: Byleby nie przekraczała dwudziestki, nie żyjemy w średniowieczu.
--
Interviewer: Jakie trzy rzeczy wzięłabyś na bezludną wyspę?
Geena: Wystarczyłaby mi Quinn unnie, proszę mi wierzyć na słowo.
Interviewer: Co było Twoim marzeniem z dzieciństwa?
Geena: Chciałam tańczyć balet… i zaprojektować najbardziej widowiskową cerkiew w Rosji, hahaha.
Interviewer: Jak zareagowałaś na wieść, że będziesz częścią zespołu?
Geena: Najpierw oczywiście czułam się podekscytowana, jednak momentalnie wszystko we mnie pękło i po minucie uciechy, poczułam ogromny strach i najczarniejsze scenariusze, typu: nie podołam, nie jestem dość przygotowana, zniszczę grupę i tym podobne. Ale gdy tylko zobaczyłam naszego menagera, nie wiem czemu, ale serce zalała mi ulga…która trwa do teraz.
Interviewer: Czy faktycznie utożsamiasz się z panterą? Jak to jest z tym zwierzęcym drugim-ja?
Geena: Tak, myślę, że jedyne co mnie odróżnia od pantery, to brak pazurów i futra. haha. Od zawsze myślałam o swoim zwierzęcym wcieleniu, a drapieżność pantery pasowała do mnie idealnie. W ogóle te zwierzęta są nieprawdopodobnie piękne i zachwycające. Nasze zwierzęce drugie-ja to po prostu image naszego zespołu. Wiele grup ma coś takiego. Każda z nas sama przedstawiła zwierzaka, z którym się utożsamia, to wszystko.
Interviewer: Czy planujesz studiować?
Geena: Chcę iść do szkoły aktorskiej. Wyczekujcie mojego debiutu na wielkim ekranie!
--
Interviewer: Jakie emocje towarzyszą liderce grupy przy różnych eventach i tym podobnych?
Quinn: Nigdy nie opuszcza mnie poczucie odpowiedzialności. Jestem najstarsza i staram troszczyć się o dziewczyny jak siostra. Chociaż myślę, że wszędzie też czuję dumę. Nawet jeżeli na występie któraś z nas popełni błąd. To właśnie my mogłyśmy i podołałyśmy temu wszystkiemu, by być w tym miejscu.
Interviewer: Co kupiłaś za swoje pierwsze zarobione pieniądze w tej branży?
Quinn: Haha, jedzenie dla nas wszystkich.
Interviewer: Uważasz, że jeżeli chodzi o związki, mężczyzna powinien być starszy? Jeśli tak, ile, a jeżeli nie, jak sądzisz jak duża powinna być taka przerwa między dwójką kochających się ludzi?
Quinn: …Oczywiście, że nie musi być starszy. Nie ma żadnych reguł w tej sprawie, i Bogu dzięki, bo byłaby to pewna anormalność według mnie…Różnica wieku jest nieistotna. Wielu ludzi ma partnerów i partnerki młodszych od siebie, starszych o dwa lata, rok, bądź są rówieśnikami i tak dalej. Między moimi rodzicami jest siedem lat różnicy i są naprawdę złotym małżeństwem…Mam nadzieję, że to przeczytają!
Interviewer: Gdyby nie kariera muzyczna, jaką drogą byś poszła?
Quinn: Pewnie jak większość, wybrałabym się na studia…Może prawo?
Interviewer: Czego najbardziej wyczekujesz?
Quinn: Chwili, w której ktoś rozerwie kopertę, gdzie będzie widniał napis „BriDs”, rozlegną się gromkie brawa, a na głowę spadnie mi świecące konfetti…Tak, to chyba to.
-----
Mam nadzieję, że każdy przeczytał wywiad z BriDs!
Co sądzicie ogółem? Comeback dziewcząt, cnie… A jako niemały spoiler mogę powiedzieć, że następny rozdział będzie wypełniony emocjami! …Tak myślę:D
Wyczekujcie, a w komentarzach powiedzcie coś o tym rozdziale!
Wasza MoonSeer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz