sobota, 16 maja 2015

8. No electricity here!

 Zanim weszli do dormu, SangJoong po raz kolejny przeszył obie dziewczęta złowieszczym spojrzeniem.
Było źle.
A zaraz mogło być tysiąc razy bardziej, wystarczyło podać menagerowi klucze do mieszkania.
- Czyja to bluza? – Syknął, następnie wydymając wargi z niezadowoleniem. Jego oczy wyglądały na pełne obojętności, jednak dziewczyny wiedziały, że w istocie czają się w nich demony, gotowe wybuchnąć.
- Chena – Jun przełknęła ślinę, a jej mocne spojrzenie stopniowo kruszyło się, w chwili gdy menager chwycił klamkę.
-  A ty jak mniemam, nie wiesz jaki masz rozmiar? – Dopytał Su zjadliwie, a wtedy…uśmiechnął się. Szczerze i wesoło.
 Potem roześmiał się melodyjnie, mierzwiąc fryzury przyjaciółek.
- Nice! – Zawołał przeciągłym, ale pełnym uznania głosem. - …Ale dlaczego macie ich ciuchy? – Wtedy wykonał zachęcający ruch dłonią, by podano mu klucze.
Jun zebrało się na wymioty, a z twarzy Su kolory odpłynęły w siną dal. Niemal równocześnie przełknęły ślinę z trwogą.
Zastanowiły się, dlaczego menager nie zwrócił uwagi na jeszcze widoczne ślady wody przy ścianach korytarza.
Zamek drzwi dormu szczęknął, a SangJoong je popchnął.
Dziewczęta stały skulone obok siebie, widząc jak mężczyzna powolnym krokiem wkracza w głąb oraz od razu kieruje się do łazienki, gdzie wszystko się zaczęło.
Sytuacja powtórzyła się, menager w ciszy nacisnął zimną klamkę, a gdy jego oczom ukazał się największy bałagan, jaki miał okazję widzieć, lekko rozszerzył oczy.
Potem bezgłośnie wyciągnął swego czarnego Iphone’a i wykonał krótki telefon.
- SM Entertainment. – Tylko rzucił oschle, nim zdecydowanie łagodniejszym tonem zwrócił się do przerażonych artystek. – Jutro przyjadą się tym zająć jak należy, ale ogarnijcie tu w miarę możliwości zanim dziewczyny wrócą. Dwadzieścia cztery  godziny chyba wam starczą? – Kamień z serca spadł obydwu, a zastąpiła go niesamowita ulga. – Przykro mi, że miałyście tu niemały problem, ale jak tylko posprzątacie, idziecie na salę.
Minął stojące jak kołki Sujan i Jun, a gdy był już do nich tyłem, ponownie się uśmiechnął.
- I oczywiście ani słowa Quinn o wycieczce do dormu chłopaków, tak?

***

- Nauczysz mnie? – Spytała Jun, spoglądając na zgrabne palce Sujan, biegające po klawiaturze fortepianu w zawrotnej prędkości. W przeciągu sekundy melodia ustała, a dziewczyna zdjęła dłonie z instrumentu i podniosła wzrok.
- Grać? – Dopytała rozkojarzonym tonem, nim prędko przesunęła się w bok, by zrobić miejsce. – „All of me”… Is it okay? – Nie miała zielonego pojęcia, dlaczego czasami w połowie wypowiedzi zaczynała mówić po angielsku. Jun również miewała takie wstawki, a już w rozmowie z przyjaciółką tym bardziej. Zapewne były to jakiegoś rodzaju odruchy.
- Completely – Odrzekła niebieskowłosa, odgarniając do tyłu długie nici swych włosów.
Przez dość długi czas salę wypełniał tylko odgłos dźwięków wydobywanych przez kruczoczarny fortepian. Raz melodia była bardziej gładka i spójna – wtedy gdy odtwarzała ją Sujan, a raz odrobinę mniej – kiedy Jun wciskała klawisze, jednak mimo wszystko, szło jej przyzwoicie, nie można było temu zaprzeczyć. Oczywiście trudno było laikowi zgrać ze sobą dwie ręce, grające co innego, zapamiętać akordy, rytm i wiele innych muzycznych aspektów.
- All your perfect imperfections – Su zaintonowała swym głębokim głosem, obserwując palce Jun. – Nadgarstki delikatniej odrobinę – Zwróciła uwagę, łapiąc jej rękę. Wykonywała pomocnicze ruchy, by lepiej zobrazować swoje intencje, gdy po chwili Jun wyrwała swą chudą dłoń z uścisku.
- Idź mi z tym – Skrzeknęła opryskliwie, choć jednocześnie uśmiechała się wesoło. – Nie mam cierpliwości do takich spraw – Przyznała, aczkolwiek dziewczyna obok od razu wiedziała, że tak to się skończy. W odpowiedzi pokiwała głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się lekko, grając jakąś krótką, skoczną melodię.
Jedno było pewne: Bez pozostałej części BriDs wiało nudą. Dziewczyny miały wrócić następnego dnia i zapowiadało się na to, że przez następne kilkanaście godzin będą umierać z nudów. Jednak nie tak miało być.
- Pomóż mi nauczyć się rapu „Rewind” – Poprosiła Sujan z błyskiem w oku, odkrywając klawiaturę fortepianu. – Proszę – Zaakcentowała to przeciągłym słodkim głosem, układając głowę na ramieniu przyjaciółki.
- Myślę, że to nie będzie długa lekcja – Odparła obojętnie,  wpisując w wyszukiwarce telefonu tytuł piosenki, ale niemal od razu telefon zakryła dłoń Su.
- Chińską wersję – Dopowiedziała, uśmiechając się szeroko, gdy zobaczyła wyraz twarzy dziewczyny. Powszechnie wiadomo, że obydwie tak topornie porozumiewają się tym językiem, że odpowiada to obrazowi nędzy i rozpaczy. Dlatego też w delegacji wystawiono resztę zespołu. Te dwie dziewczyny czekały jeszcze długie i wyczerpujące lekcje chińskiego.
- No tak, pewnie – Rzuciła niezadowolonym sarkazmem Jun, wpisując poprawne życzenie przyjaciółki, a już po pewnym czasie pomagała jej wypowiadać wyrazy z wyszukaną dykcją i w tempie. Oczywiście po serii przekleństw, zanim sama zdołała je opanować.
Jun jakoś szło z grą na fortepianie. Sujan nie szło. W każdym razie na pewno nie do przodu. Wiedziała, że nie potrafi i tylko zrobiłaby z siebie pośmiewisko, gdyby był tu ktoś jeszcze, jednak teraz mało się tym przejęła. Zwyczajnie się bawiły.
Po pewnym czasie Jun poczuła suchość w gardle i odsunęła się od stojącego w rogu, i tyłem do całej sali instrumentu, by podejść do stojącej na pudle butelki wody. Su dalej śmiesznie rapowała, po części wymyślając swoje słowa i z rozbawieniem udając charakterystyczne ruchy rąk raperów.
Jun odwróciła się z powrotem w jej kierunku, ściskając przy ustach wodę i momentalnie rozszerzyła oczy.
wǒ de shíjiān yòu nì shízhēn go hénjī bùduàn chūxiàn zài wǒ zuǒyòu – Głosowała czarnowłosa, ale widząc twarz dziewczyny od razu umilkła. – Coś się dzieje?
Odpowiedział jej nikły uśmiech i powolne pokręcenie głową.
- Zupełnie nic. Próbuj dalej.
A więc kontynuowała, śmiejąc się raz po raz. Jun grzecznie wybijała jej rytm, kiwając głową, gdy po chwili rozległ się czyjś głos.
- Jeszcze parę prób i będziesz mogła mnie zastąpić.
Su otworzyła usta, ale nic z nich nie wyparowało. Płochliwie uniosła dłonie ku głowie, na sekundę zakrywając swą twarz, nim je opuściła.
Jun wybuchła śmiechem, a to wszystko nie trwało dłużej niż mała chwilka, gdy w końcu Sujan rzuciła kątem oka na źródło głosu i jęknęła w duchu, widząc, że to Tao właśnie dołączył do…do kolegów, którzy już od jakiegoś czasu musieli tu po cichu siedzieć.
Mimo że miała ochotę zapaść się pod ziemię, jej policzki nawet się nie zaróżowiły, a twarz pozostała niewzruszona. Za to jej spojrzenie było lodowate jak styczniowe powietrze, i gdy Tao śmiejąc się cicho, spostrzegł jej oczy skierowane na niego, umilkł błyskawicznie.
- Czytasz mi w myślach – Syknęła cicho do ucha rozbawionej Jun. – Akurat dziś miałam ochotę się przed nimi zbłaźnić. – Wydęła usta z niezadowoleniem, używając sarkazmu.
Nim Jun mogła cokolwiek odpowiedzieć, zajął je Baek.
- Czemu nie jesteście z resztą w Chinach? – Zbierały się do wyjścia, gdy zapytał z zaciekawieniem, uśmiechając się lekko.
Obydwie pogrążyły się w stosie myśli, cóż mogłyby odpowiedzieć, jednak Jun ponownie uśmiechnęła się złośliwie, mówiąc.
- Czyżbyś nie słyszał monologu Su? – Stojąca obok dziewczyna z rozdrażnieniem przewróciła oczami, łapiąc ją za łokieć. – Our chinese still sucks – Zaśmiała się, ale uśmiech spełzł z jej twarzy, gdy Su warknęła.
- Nikt cię nie rozumie.
Były już przy drzwiach, gdy odprowadził je zdesperowany odzew.
- Kiedy wrócą? – Baek z przejmującym spojrzeniem, lustrował je obydwie, oblizawszy dolną wargę.
Sujan zapominając o swoim niezadowoleniu, uśmiechnęła się dobrodusznie, kłaniając się.
- Już jutro.

***

Nie minęło wiele czasu, nim Su przestała się złościć na Jun. W rzeczywistości bardzo niewiele. Kłóciły się często i gęsto i godziły się równie prędko.
Był późny wieczór, gdy za oknami rozpętała się potworna burza. Grzmoty były tak potężne, że wibracje odczuwało się nawet w kościach.
- Jest burza, może coś o duchach? – Sujan zapytała z uśmiechem od ucha do ucha i minęło kilka długich minut, nim Jun uległa i pozwoliła przyjaciółce wybrać horror na wieczór.
Jedna zajęła się stworzeniem idealnego i wygodnego miejsca do seansu, gdy w tym samym czasie niebieskowłosa mocowała się z kablem, by podłączyć laptopa do ogromnego telewizora.

***


Od dłuższego czasu częściej można było słyszeć piski Jun, niż jakiekolwiek odgłosy filmu.
- Nic się nie dzieje, otwórz te oczy – Rzuciła z obojętnością Su, trzymając na kolanach swoją michę z popcornem. Także się bała, to oczywiste, jednak za wszelką cenę czerpała każdą sekundę seansu. Jun widząc to, także się nieco uspokoiła i podążyła śladami przyjaciółki, choć królująca z oknami burza dodawała im obydwu dodatkowego dreszczyku.
Amerykański film „Obecność” jest naprawdę dobrą produkcją. Nie mogły zaprzeczyć, gdyż teraz siedziały skulone koło siebie, oddychając bezgłośnie. Su wpatrywała się zawzięcie z odrobinę rozdziawioną buzią, gdy nagle wśród dogłębnej ciszy…TRZASK!
I to nie byle jaki, a kilka rzeczy stało się jednocześnie: Sujan tak się przeraziła ogromnego pioruna i tym samym esencji horroru, że nie zapanowała nad swoimi ruchami i wyrzuciła miskę z popcornem w górę, a Jun widząc, jak razem z uderzeniem gaśnie jedyna świecąca lampka w pokoju oraz telewizor, rzuciła się z krzykiem ku wyjściu z pokoju. Biegła przez dorm jak oszalała, pokrzykując ze strachu, a ułamek sekundy później dołączyła do niej Su, zdruzgotana faktem, że mogłaby choć chwilę zostać sama. Pędząc w całkowitej, nieprzeniknionej ciemności, rzuciły się ku drzwiom.
Dopiero wtedy, gdy je otworzyły, Jun zdarła sobie gardło, wrzeszcząc z przerażenia, jakby miała zaraz wyzionąć ducha.
Na korytarzu pozbawionym choćby iskierki światła, wpadły na coś miękkiego i trochę większego od nich.
Chen błyskawicznie ukucnął, łapiąc niemal omdlałą ze strachu Jun.
- Chciałem sprawdzić, czy wszystko gra… - Oznajmił przepraszająco, widząc, że przyprawił dziewczyny o stan przedzawałowy. – Chyba….
Ale wtedy zabrzęczał mu telefon, więc szybko go wyciągnął, spoglądając na świecący ekran.
- …A raczej na pewno – Po chwili dokończył, odkładając swą zabawkę do kieszeni bluzy i widząc, że dziewczyny nie mają przy sobie komórek, gdyż powinny dostać właśnie podobną wiadomość jak on, dodał. – W budynek uderzył piorun i pewnie przez jakiś czas nie będzie prądu… - Umilkł na chwilę, gdy drzwi innych dormów zaczęły się otwierać. - ...Chodźcie, wszyscy mają iść do głównego holu.

***

Choć wszędzie panował szum, spowodowany tak dużą ilością tłoczących się ludzi, Jun i Su nadal odczuwały strach. A raczej ciągle były roztrzęsione po przerażającym filmie i jednoczesnym uderzeniu pioruna, które sprawiło nagłą ciemność w całym mieszkaniu.
Niebieskowłosa dreptała małymi kroczkami w równie nieprzeniknionej czerni, trzymając ręce blisko przy sobie. Oddech powoli stawał się łagodniejszy, gdy wtem…
- BU! – Skrzeknął Henry, wykonując jedno klaśnięcie dłonią, a od razu Jun wydarła się na cały głos, wymachując rękoma i delikatnie tupiąc nogami. Pośpiesznie schowała swą burzę włosów w objęciach zdziwionego Chena, który pod wpływem jej niespodziewanego ciężaru, lekko się cofnął, nim swą dłonią pogłaskał głowę dziewczyny, raz po raz uśmiechając się do siebie.

***

Jeszcze przed momentem Sujan rozmawiała ze swą najlepszą przyjaciółką, próbując zająć czymś myśli.
Prawdę mówiąc, tylko Jun było słychać na korytarzu. Mimo że większość osób coś mówiła, był to głównie szept. One używały normalnego tonu, przez co Su wiedziała, że nadal idzie obok dziewczyny. Ciągle słyszała jak nadaje.
W chwili gdy za oknami nadal szalała nieokrzesana burza, a kolejny piorun uderzył z nieokiełznaną potęgą, Su okazała swój strach w kompletnie inny sposób niż Jun; wzięła tylko ogromny haust powietrza, wzdrygnęła się, rozszerzając oczy i z prędkością światła chwyciła dłoń przyjaciółki.
Jednak niespecjalnie długo ją przytrzymała. Wręcz przeciwnie; ledwo poczuła ciepło drugiej ręki, ta wyrwała się z równie szybką prędkością, krzycząc z przerażeniem. Ale to nie był głos skaczącej ze strachu Jun. W rzeczywistości, ta przetransportowała się na miejsce kilka metrów w tył.
Su niepewnie zakryła usta dłonią, nim drżącym ruchem ją opuściła.
- Po prostu się przestraszyłam – Odezwała się oschłym głosem, rzucając lodowatym spojrzeniem, choć oczywiście nikt nie był w stanie go dostrzec. Wywróciwszy oczami do góry, o czym tylko sama wiedziała, prychnęła i ruszyła dalej dumnym krokiem.
Tao stał jeszcze przez moment, oddychając spazmatycznie na skutek własnego przestrachu, ledwie rejestrując oddalającą się w ciemności szarą bluzę Su, nim ruszył biegiem.
- Jak się boisz to chwyć – Powiedział, dogoniwszy ją, a następnie wystawił ochoczo swą dużą dłoń niemal przed twarz dziewczyny.
Su przez jakąś krótką chwilę wpatrywała się, w lekki zarys dłoni, nim ucięła ciszę, niepewnym głosem.
- …Uśmiechasz się teraz? – Spytała cicho, nie podnosząc głowy, gdy w tym samym czasie twarz Tao wykrzywiał uroczy uśmiech od ucha do ucha. Nie widząc mimiki chłopaka, nie mogła stwierdzić, czy zwyczajnie lituje się nad nią, robi sobie żarty, czy też…
- A ty? – Odpowiedział pytaniem na pytanie, przerywając jej swe przemyślenia, ani odrobinę nie zmieniając wyrazu twarzy.
Sujan powoli wygięła usta w delikatnym i nieśmiałym uśmiechu, wyciągając rękę z kieszeni.

***

- Ja widziałam – Victoria uśmiechnęła się szeroko, ale Su nie widziała w tym ani grama uprzejmości. – pewnie wiesz, że to mój przyjaciel – Ciągnęła dalej, a czarnowłosa coraz mocniej ściągała brwi, słuchając tego farmazona. – Ostatnią rzeczą jaką chcę,  jest jego cierpienie…
Sujan pisnęła, tamując śmiech, jednocześnie przykładając dłoń do czoła ze zrezygnowaniem.
Westchnęła ociężale, nim odpowiedziała.
- Słodka Unnie, czy ty masz mnie za głupca? – Zapytała dosadnie, wodząc po niej wzrokiem pełnym politowania. – Wyciągnął dłoń, gdy się bałam – Ucichła na ułamek sekundy, nim powiedziała coś, czego całą sobą pragnęła, by było kłamstwem, prosto w oczy członkini F(x). – Nic mnie z nim nie łączy. – Rzuciła oschle, akcentując każde słowo, nim skłoniła się minimalnie i sztywno, a następnie odeszła z dumnie podniesioną głową.

***

Jun prychnęła niedbale, ruszając w przeciwnym kierunku.
- Idziesz? Już? – Zdziwił się Chen, obserwując intencje dziewczyny, która z wzrokiem mordercy skierowanym odrobinę wzrok, odparła głosem pełnym jadu.
- Nie chciałabym przeszkadzać!
Chłopak podążył za spojrzeniem i lekko oblizał dolną wargę, nim ze zrezygnowaniem wciągnął powietrze.
Następne co Jun usłyszała, to mgliste „No i dobrze” już kilka metrów za nią. Przystanęła raptownie na moment, nim z szalejącymi ognikami w oczach, spiorunowała wzrokiem sterczącą obok Chena, Wendy.
Włączywszy amerykańskie usposobienie, skrzeknęła pełnym urazy głosem.
- Excuse me, b… - Aż machnęła ręką, w niepewnym geście, mrugając nadmiernie, nim poczuła jak ktoś łapie ją za łokieć i odciąga od tej dwójki.
- Rety, dobrze że tego nie powiedziałaś – Su odetchnęła z ulgą. – mogłabyś mieć niezłą jazdę.
Odpowiedział jej grymas przyjaciółki.
- Mogłaś mnie nie zatrzymywać.

***

Niedługo po tym jak burza przestała szaleć, prąd powrócił do SM Entertainment, a wszyscy wrócili do swoich zajęć, których główną atrakcją był sen.
Nazajutrz w drzwiach dokładnie wysprzątanego dormu BriDs, zawitała nieobecna dotąd trójka, tłocząc się z bagażami. Po serii uścisków i pisków, Quinn odczepiła się od Su i uśmiechnęła się łagodnie.
- Działo się coś ciekawego jak nas nie było? – Wpatrywała się w oczy Su, która kątem oka napotkała sztywne spojrzenie Jun.
Odwzajemniła uśmiech, powoli kręcąc głową na boki.
- Nie, nic. Zupełnie nic.

------

Witam wszystkich po troszkę dłuższej przerwie, ale dopadł mnie lekki brak weny + maksymalny brak czasu:| Ale mam nadzieję, że ten rozdział przypadł Wam do gustu? Proszę zostawcie tu po sobie jakiś znak! Dla mnie wiele znaczy komentarz o treści „fajne”! To już coś znaczy, anonim czy też nie, również nieistotne! Pokażcie, że śledzicie przygody BriDs i co o nich sądzicie. A może macie jakieś pytania, pomysły? Chętnie odpowiem.
Wasza MoonSeer c:


5 komentarzy:

  1. Wow z rozdziału na rozdział robi się coraz fajniej :D

    http://can-you-be-my-sunshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dziękuję! I na pewno wpadnę na bloga :")

      Usuń
  2. Zdecydowanie warto było czekać!
    Rozdział świetny, wciągający i z niemałą dawką humoru, czego z resztą można było się spodziewać po Tobie :D Poza tym naprawdę wyśmienicie piszesz, czytając kolejne części mam wrażenie, jakbym czytała książkę, a to odczucie czytając bloga jeszcze nigdy się mi się nie przytrafiło :)) A co do pomysłów- a może by dodać w jakimś rozdziale mały epizodzik z SHINee, końcu wszędzie ich pełno w SM, a i oni sami z siebie przecież tacy wspaniali XD
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ^^
      Bardzo mi miło czytać takie komentarze:D
      Dziękuję, dziękuję, zaraz biorę się za następny rozdział, a co do Shinee, muszę pomyśleć, gdzie mogłabym ich wpleśćXD
      Do zobaczenia!

      Usuń
  3. wspaniały! Czekam na więcej trójkąta Jun, Chena i Wendy! ^=^

    OdpowiedzUsuń